Podcast Oswajam Online – odcinek 30
Łapiesz tę wyrafinowaną grę słowną? Firmę, a nie formę. Na lato. No to skoro suchy żart prowadzącej za nami, możemy przejść do odcinka, w którym zaproszę Cię za kulisy biznesu. Opowiem Ci jak ja zamierzam przygotować działania biznesowe na lato, żeby cieszyć się tym lepszym czasem w roku, zamiast tkwić przy komputerze.
Kliknij w odtwarzacz poniżej, żeby posłuchać trzydziestego odcinka podcastu Oswajam Online dla twórców cyfrowych, edukatorów i soloprzedsiębiorców, którzy przedzierają się przez tą internetową dżunglę, chcąc zarabiać w sieci na swojej wiedzy i pasji.
Podcast znajdziesz też w popularnych aplikacjach – m. in. Apple Podcast i Spotify.
Na początku zaznaczę, że ten odcinek nie jest poradnikiem ani instrukcją działania co Ty masz zrobić, żeby latem pracować mniej, ale zarabiać stabilnie i przewidywalnie. To raczej uchylenie drzwi zaplecza moich działań. Podobnie jak z formą na lato, żeby firma sprawnie działała w wakacje przy zminimalizowanym zaangażowaniu z Twojej strony kroki trzeba podjąć odpowiednio wcześniej. Ale jeśli działasz online już od jakiegoś czasu, tworzysz treści i publikujesz w różnych kanałach, masz w sprzedaży cyfrowe produkty do samodzielnej pracy (jak np. e-booki czy kursy) to z dużą dozą prawdopodobieństwa będziesz w stanie zastosować chociaż część rzeczy, o których opowiem Ci w tym odcinku.
Nie wiem jak Ty, ale ja prowadzę firmę po to, żeby móc żyć po swojemu
Biznes ma zapewnić mi środki finansowe i możliwości czasowe na realizację różnych moich zajawek. Nie jest jedynym sensem mojego życia, chociaż jestem naprawdę dobra w tym co robię i mam w swoim życiowym plecaczku całkiem pokaźne doświadczenie zawodowe i kilka dyplomów. Praca daje mi też ogrom satysfakcji i zwyczajnie ją lubię. Ale lubię też inne rzeczy i chcę mieć na nie czas i kasę. Teraz. Nie za 5 czy 10 lat. Bo życie dzieje się teraz, nie poczeka na mnie, a ja nie robię się młodsza. Dlatego też intencjonalnie tworzę taki model biznesowy, który pozwala mi na zachowanie elastyczności w działaniu, przy jednoczesnej przewidywalności przychodów.
Już pod koniec ubiegłego roku, gdy robiłam plany na kolejny wiedziałam, że chcę mieć wolny lipiec. Chociaż nie do końca mogę powiedzieć, że był to w pełni mój wolny wybór – po prostu przedszkole moich dzieci ma w lipcu przerwę wakacyjną, a to oznacza, że jakoś trzeba im ten czas zagospodarować. Praca z dziećmi w domu to w moim przypadku oksymoron (wiesz, ta figura retoryczna z kolędy Karpińskiego – ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granicę nieskończony). Odbiegając od polonistycznych wtrętów, chodzi o to, że z moimi dziećmi na pokładzie praca w skupieniu jest niewykonalna. A już na pewno nie w standardowym dla mnie wymiarze 5-6 h dziennie. Tak, na co dzień nie pracuję w klasycznym wymiarze 40 h tygodniowo, więcej mówiłam o tym w 5 odcinku „Jak wygląda 30 godzinny tydzień pracy”. Mam na pokładzie egzemplarze bardzo intensywne i neuroróżnorodne. Nie są to już bobasy, tylko kilkulatki, ale nie jestem w stanie jednocześnie zapewniać im rozrywki i pracować w skupieniu w dłuższych blokach. Uwierz mi – próbowałam. Kończy się to tak, że nie poświęcam sensownej ilości uwagi ani dzieciom ani pracy, a to powoduje u mnie tylko zwiększenie napięcia i stresu. W efekcie robota leży, ja się wkurzam na dzieci i na zmęczeniu muszę nadganiać tematy wieczorem albo w weekend.
Nie chcę tego fundować ani sobie ani im.
Mam wypracowane pewne schematy działania w trybie awaryjnym
Na przykład, kiedy dzieciaki są chore, ale to nie jest nagła sytuacja tego typu. W końcu po to sama sobie jestem szefową, żeby układać robotę jak mi wygodnie. Ale żeby to się kręciło jak należy to pewnie rzeczy trzeba planować z wyprzedzeniem.
I to nie jest tak, że przez cały lipiec nie otworzę komputera czy nie odpiszę na żadnego maila. Ale postanowiłam zminimalizować na ile się da te działania, które wymagają albo mojej obecności albo dłuższych odcinków pracy w skupieniu. Dlatego już na początku roku planując kampanie i grubsze akcje wiedziałam, że lipiec i sierpień to będzie przestój i przechodzę w tryb minimum.
Po pierwsze w tym roku nie będzie letniej edycji masterminda. Wiosenna kończy się 1.07, a kolejna edycja spotkań ruszy w połowie września (TUTAJ możesz się zapisać na listę zainteresowanych jesienną edycją spotkań dla biznesu online). W poprzednich latach robiłam letnią edycję, ale to wymagało ode mnie obecności na żywo w pełnym skupieniu w określonym dniu i godzinie. Często było też tak, że uczestnikom jakieś wakacyjne plany kolidowały ze spotkaniami i sesje nie były wykorzystywane na maksa. Dlatego od tego roku mastermindy prowadzę w trzech edycjach – zimowej, wiosennej i jesiennej.
Kolejnym krokiem było zamknięcie kalendarza na procesy indywidualne – pracę mentoringową z klientami kończę w czerwcu i wracam do niej dopiero we wrześniu. Powód dokładnie ten sam co przy mastermindach – wymóg obecności na żywo w konkretnym miejscu i czasie. W sierpniu co prawda dzieci wrócą już na łono placówki, ale wiem, że to będzie dla mnie intensywny czas, bo po pierwsze lipiec będzie na luzaku, a po drugie będę potrzebowała przestrzeni i czasu, żeby się przygotować na wrzesień i ostatni kwartał tego roku, bo planów jest sporo!
Zatem pierwszym krokiem do wolnych wakacji jest u mnie redukcja zobowiązań na żywo.
Jedyne co zostawiam to spotkania w ramach Strefy Twórców Online, gdzie w każdym miesiącu widzimy się na żywo dwa razy. Ale daty wybieram sama i znam je z dużym wyprzedzeniem, więc na spokojnie będę w stanie sobie zorganizować warunki, żeby je przeprowadzić.
W Twojej głowie może pojawić się pytanie – to skąd hajs kobito?
Skoro po prostu masz zamiar nie pracować, a etatowej pensji nie ma. Czym ZUS zapłacisz, bo przecież nie uśmiechem bąbelków? To bardzo słuszne pytanie!
Na szczęście w strukturze moich przychodów to co wpada z procesów indywidualnych z klientami stanowi jedynie jakąś niewielką część całości. Po pierwsze wspomniana już wcześniej Strefa Twórców Online, która jest platformą subskrypcyjną. To oznacza, że w każdym miesiącu użytkownicy odnawiają swoje abonamenty i jest to niezależne od tego czy akurat prowadzę jakieś intensywne działania sprzedażowe kierujące do Strefy czy nie. To jest przychód, który pokrywa moje koszty i tym samym daje mi duże poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Materiały do Strefy tworzę nie tylko ja, zapraszam do współpracy wielu ekspertów, którzy dzielą się swoją wiedzą ze Strefowiczami. Więc nawet jeśli przez dwa czy trzy miesiące ja nie stworzę nowego kursu do STO to nie znaczy, że nic nowego się nie pojawi.
Kolejna sprawa to produkty cyfrowe, które mam w ofercie i na których procentowo zarabiam najwięcej. Od początku roku wiedziałam, że w wakacje będę chciała mocno dopalić lejki automatyczne, więc działałam w tym kierunku od dłuższego czasu. W ubiegłym tygodniu odświeżyłam mój bestsellerowy produkt „System tworzenia i planowania treści”, do którego nagrałam uaktualnioną wersję szkolenia i dodałam bonus o wykorzystaniu GPT, przy okazji lifting pod nową identyfikację wizualną przeszedł też PDF stanowiący część tego produktu i landing sprzedażowy. To jest produkt, który od półtora roku świetnie sprzedaje się w najprostszym lejki automatycznym, po prostu z reklamy na zimny ruch. W maju światło dzienne ujrzał też nowy kurs „Własny produkt cyfrowy – plan działania krok po kroku” , który stworzyłam właśnie z myślą o sprzedaży w automatycznym lejku. Dodatkowo poza tym, że będzie on generował przychody ze sprzedaży, stanowi on również swego rodzaju zaproszenie do Strefy Twórców Online. Więc niejako planuję upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – z jednej strony zasilić budżet firmy, z drugiej dzięki temu niskopłatnemu produktowi, pozyskiwać nowych subskrybentów Strefy Twórców Online, która jest naturalnym kolejnym krokiem dla osoby, która przejdzie i wdroży ten kurs.
Do Strefy Twórców Online prowadzi także inny z moich lejków automatycznych oparty o lead magnet, czyli bezpłatny prezent do pobrania, za którym idzie sekwencja mailowa zapraszająca do Strefy. Tu z kolei zastosowałam ofertę jednorazową, która wyświetla się po zapisie na ten prezent i przychody z jej sprzedaży pokrywają większą część kosztów reklamy w tym lejku.
Automatyczne lejki sprzedażowe i subskrypcja to nie jedyne modele sprzedażowe, które wykorzystuje
Bardziej szczegółowo mówiłam o nich w 4 odcinku podcastu.
Spory udział w przychodach mają również produkty sprzedawane w kampaniach sprzedażowych mniejszych i większych. Takie działania, zwłaszcza dla nowych produktów wymagają sporo pracy ode mnie. Z tego powodu ostatnią większą kampanię sprzedażową zaplanowałam na połowę czerwca. Dzięki temu zamknę ten okres przed długim urlopem mocnym akcentem widocznym na koncie.
To projekt wymagający większego nakładu pracy, bo poza kwestiami sprzedażowymi muszę stworzyć sam produkt. Uchylając rąbka tajemnicy – to będzie kurs właśnie o kampaniach sprzedażowych, różnych ich typach, bo nie każda kampania sprzedażowa musi wiązać się z robieniem webinaru na 2000 osób i 5 live’ów oraz toną contentu w każdym kanale. Bardzo zależy mi na tym, żeby w tym produkcie pokazać Ci różne możliwości dla różnych produktów i biznesów i pokazać krok po kroku jak stworzyć harmonogram działań, jak to wszystko skoordynować, jakie maile wysyłać, jak stworzyć stronę sprzedażową itd.
Zostając jeszcze chwilę przy kampaniach – okazało się niedawno ku mojej radości, że w ostatnim tygodniu lipca dzieciaki jadą nad jezioro z dziadkami, więc zyskuję wolny tydzień i z dużą dozą prawdopodobieństwa zrobię wtedy kampanię sprzedażową kursu „Sprzedawaj wiedzę na autopilocie”, bo to jest wymarzony temat na wakacje. To jest dla mnie znacznie mniej czasochłonne niż poprzednia kampania, o której Ci wspomniałam, bo to kolejna edycja – gotowy jest i produkt i zdecydowana większość treści wykorzystywanych w sprzedaży. W tym kursie właśnie krok po kroku pokazuje jak ustawić różne lejki automatyczne dla swoich produktów, a w efekcie zarabiać nawet podczas bujania się w hamaku pod gruszą. No i jest to też naturalny kolejny krok dla osób, które już pierwsze kampanie sprzedażowe mają za sobą, a teraz są gotowe na zautomatyzowanie procesu sprzedaży. Ale jeśli okazałoby się, że wyjazd z dziadkami nie wypali to zamiast tradycyjnej kampanii odpalę sprzedaż w automatycznym lejku bazując na materiałach, które już mam.
Jak widzisz największe znaczenie tym, że w ogóle mogę myśleć o zrobieniu sobie takiego luźnego miesiąca jest to, że mam logicznie poukładaną strukturę ofert. To jest oczywiście coś nad czym nieustannie pracuję, ale już w obecnym kształcie działa to bardzo fajnie. Jeśli potrzebujesz wskazówek jak zabrać się za zaprojektowanie drabiny produktów w swoim biznesie to sprawdź warsztaty „Struktura ofert dochodowego biznesu online”.
I na koniec zostają dwie kwestie – a co ze sprzedażą na co dzień, przy okazji bieżącej komunikacji? I co z publikowaniem treści?
Na szczęście przez kilka lat działania stworzyłam całą masę przydatnych treści, które wciąż są aktualne. Mamy też w firmie wypracowane procedury, dzięki którym mój zespół wie w jaki sposób na podstawie treści bazowej recyklingować je do innych form. Mam zamiar przygotować listę publikacji, którą do finalnego kształtu przygotuje ktoś inny. Choć postów na Instagramie pewnie będzie mniej niż normalnie. Na szczęście nie jest to ani jedyny ani najważniejszy mój kanał komunikacji.
Podcasty planuję nagrać z wyprzedzeniem, tak, żeby ukazywały się co dwa tygodnie jak do tej pory. Podobnie z wpisami na bloga – stworzę je z wyprzedzeniem i będą publikowane co dwa tygodnie.
Przez te dwa letnie miesiąc mam zamiar z pomocą reklamy wykorzystać na maksa potencjał starszych wpisów blogowych, które są wartościowe i aktualne, a do tego najczęściej powiązane również z jakimś produktem, więc drzemie w nich niezły potencjał zakupowy.
Nie podjęłam jeszcze decyzji co z newsletterem – rozważam dwie opcje, tworzenie na bieżąco wersji nieco okrojonej, a jeśli subskrybujesz Oswojony Newsletter, to wiesz, że moje maile nie należą do najkrótszych, albo również przygotuję je wcześniej, bo przecież wiem co będzie się działo w danym czasie.
To co jest bardzo istotne – nie pracuję sama, korzystam z usług podwykonawców – trzy osoby współpracują ze mną na stałe wspierając mnie w różnym zakresie w mojej pracy. Moja ekipa nie ma wolnego przez cały lipiec. To sprawia, że mogę przygotować z wyprzedzeniem swoją część do jakiegoś projektu, a dziewczyny będą w nią działać gdy mnie nie będzie na stanowisku. Współpracujemy od dłuższego czasu, w firmie funkcjonują procedury regulujące powtarzalne zadania, więc mam totalnie spokojną głowę, że rzeczy będą posuwały się do przodu. Z resztą nie raz już tak było.
To jest również okazja i czas na zrobienie rzeczy, które odkładane są na później, jak na przykład lifting strony głównej. Po tym jak przygotuję makietę i odświeżone teksty, moja wirtualna asystentka może sobie działać z tematem już bez mojego udziału, a ja w wolnej chwili zgłoszę ewentualne poprawki do wdrożenia. Inna osoba w zespole może np. działać nad optymalizacją wpisów blogowych, żeby poprawić ich widoczność w wyszukiwarkach.
A jeśli się okażę, że dzieci są wyjątkowo łaskawe i zajęte sobą, a ja mam full czasu to albo spędzę go na błogim lenistwie albo zrealizuje sobie jakiś mini zawodowy projekt, który wpadnie mi do przewietrzonej i wypoczętej głowy.
Tak pokrótce wygląda mój plan działania na lato. Jestem bardzo ciekawa jak podoba Ci się taka forma odcinka z uchylaniem kulis biznesu. Jeśli to coś, co Cię interesuje, to koniecznie daj mi znać, a ja we wrześniu nagram odcinek z serii plany versus realizacja.