Co zrobić, żeby przyszły rok był najlepszym z dotychczasowych?
|

Podcast Oswajam Online – odcinek 19

Końcówka roku upływa większości z nas na oczekiwaniu na święta i snuciu wielkich planów na nadchodzący rok. Co zrobić, żeby tym razem faktycznie realizować te założenia zamiast zostać z porzuconymi w lutym postanowieniami noworocznymi? O tym w dzisiejszym odcinku.

Kliknij w odtwarzacz poniżej, żeby posłuchać dziewiętnastego odcinka podcastu Oswajam Online dla twórców cyfrowych, edukatorów i soloprzedsiębiorców, którzy przedzierają się przez tą internetową dżunglę chcąc zarabiać w sieci na swojej wiedzy i pasji.

Podcast znajdziesz też w popularnych aplikacjach – m. in. Apple Podcast i Spotify.

Jakiś czas temu pytałam w newsletterze i na Instagramie o czym nagrać kolejny odcinek i kilkukrotnie przewinęło się tam właśnie planowanie. A że końcówka roku wybitnie sprzyja takim tematom, to dziś pogadamy o tym co zrobić, żeby przyszły rok był najlepszym z dotychczasowych. Przynajmniej pod kątem biznesowym, choć tak naprawdę wiele z tych rzeczy z powodzeniem można przełożyć na grunt prywatny.

Moim zdaniem na skuteczne planowanie, zwłaszcza w takiej dłuższej perspektywie, składają się trzy etapy. Dopiero sumienne przejście przez każdy z nich zaowocuje realną zmianą na lepsze w perspektywie kolejnych miesięcy.

Etap I – dokąd idziesz? 

Zanim wyjmiesz kalendarz albo nowy planer zacznij od szczerej rozmowy ze sobą. Czego chcesz od życia i od swojego biznesu? Jak chcesz pracować? Na co chcesz poświęcać czas? Ile potrzebujesz zarobić, żeby żyć po swojemu, a nie tylko przetrwać? Co Cię kręci i daje energię, a czego chcesz się pozbyć, bo już Ci nie służy? Koniecznie zapisz to gdzieś! Ta wizja powinna być Twoim kompasem, za każdym razem podejmując ważną decyzję, zadaj sobie pytanie – czy to, co chcę teraz zrobić, przybliży mnie do realizacji mojej wizji? 

W małym biznesie to firma ma realizować Twoje prywatne cele, a nie Ty masz wypruwać flaki dla firmy, bo przecież ludzie sukcesu wstają o 5 i robią zawsze więcej i szybciej, więc Ty też tak robisz, choć to zupełnie nie Twoje. A przecież wchodząc w ten biznes na pewno nie planowałaś rezygnacji z życia prywatnego, zarzynania się ani zaliczenia wypalenia zawodowego.

Dlatego wizja firmowa powinna być tylko jednym z elementów Twojej wizji życia, a nie odwrotnie. Praca, prowadzenie firmy ma Ci umożliwiać urzeczywistnianie tej życiowej wizji, zarówno finansowo jak i w innych aspektach (np. zapewniając Ci możliwość podróżowania, elastyczne godziny pracy, wolne weekendy itd). Pozwalać Ci na realizowanie się w różnych obszarach, nie tylko tych zawodowych. Dlatego nie pomijaj tego kroku i tak zupełnie szczerze bez oglądania się na innych, pomyśl czego chcesz od życia. Jak wyobrażasz sobie przyszłość. Taką przyszłość, w której naprawdę chcesz żyć. Fajną, ale jednocześnie realną (czyli niekoniecznie własny odrzutowiec, prywatna wyspa i spędzanie połowy roku w luksusowym hotelu na Bali w otoczeniu służby). Realistyczną, ale ambitną.

Dopiero, gdy wiesz już do jakiego życia dążysz w takiej ogólnej perspektywie, czas zastanowić się w jaki sposób powinna wyglądać Twoja praca, żeby Ci umożliwić życie tym życiem:

  • skąd pracujesz? 
  • jak wygląda Twój poranek? Czym rozpoczynasz i kończysz dzień pracy?
  • czym przede wszystkim się zajmujesz? 
  • brylujesz na Instagramie, bo to Ci daje fun czy redukujesz obecność w mediach społecznościowych, bo Cię to męczy?
  • komu pomagasz i w jaki sposób?
  • z jakimi klientami pracujesz, a z jakimi nie? A może wcale nie nie pracujesz indywidualnie?
  • czy, kiedy i jakie kompetencje zawodowe rozwijasz? 
  • czy masz zespół albo podwykonawców? Ile to osób? W jakim zakresie Cię wspierają i co im delegujesz?

Nie myśl na tym etapie, co jest słuszne i co działa u innych. Skup się na tym, co Tobie w duszy gra, bo to ma być Twoje. Tak z serca i z bebechów. Pomyśl jakimi wartościami kierujesz się lub chcesz się kierować w swojej firmie.

OK. Masz już wizję i wiesz gdzie chcesz być za rok lub za kilka lat. Czas na kolejny krok.

Etap II – gdzie jesteś?

Żeby ruszyć do przodu i zacząć urzeczywistniać swoją wizję, musisz wiedzieć, gdzie teraz jesteś. W tym celu spójrz na swoje działania w mijającym roku, przeanalizuj dane i zrób audyt. Ja wiem, że to nie jest takie sexy i nie daje takiego driva jak wskakiwanie w nowe pomysły i projekty czy snucie wizji przyszłości, ale uwierz mi, że bez tego realistycznego elementu zmierzenia się z twardymi danymi nie ruszysz do przodu. Wdrożenie nawyku regularnego analizowania danych, którymi dysponujesz, pozwoli Ci zobaczyć czarno na białym, które działania przekładają się na zyski, a które tylko pochłaniają czas, energię i pieniądze. Inaczej będziesz skalować nie przychody, a chaos.

Zacznij od oceny kondycji finansowej. Wejdź w panel swojego sklepu i w zakładkę z podsumowaniami sprzedaży, w woocommerce nazywa się ona raporty. Wybierz widok sprzedaży według produktów i ustaw zakres dat obejmujący ostatnie 12 miesięcy. Jeśli jakieś usługi sprzedajesz poza sklepem i np. wystawiasz zewnętrznej firmie fakturę, to wskocz do programu księgowego i pobierz potrzebne dane za ten sam okres. Później odpal sobie excela czy arkusze google i wypisz, które produkty/usługi wygenerowały największy zysk. W kolejnym kroku oceń jakiego nakładu pracy wymagały od Ciebie. Może się okazać, że to na co poświęcasz najwięcej czasu i uwagi wcale nie jest tego warte i czas pomyśleć o zmianie kursu. Nałóż też na to taki bardziej ludzki filtr i pomyśl, które z elementów Twojej oferty dają Ci największą satysfakcję?

Tak samo potraktuj marketing – przyjrzyj się temu, które z kanałów komunikacji przyniosły Ci najwięcej klientów i miały realny wpływ na Twoją sprzedaż. A później zastanów się ile czasu inwestujesz w tworzenie treści do poszczególnych kanałów i czy ten wysiłek jest adekwatny do efektów?

Polecam Ci robić taki przegląd wyników i analizę danych regularnie, np. raz w miesiącu lub w wersji minimum raz na kwartał. To pozwoli Ci trzymać rękę na pulsie, na bieżąco reagować na sytuację i wprowadzać korektę obranego kursu jeśli zajdzie taka potrzeba. Ustaw sobie cykliczne zadanie na początek każdego miesiąca i poświęć godzinę na zebranie danych sprzedażowych i marketingowych w jednym miejscu.

Dopiero, gdy wiesz do jakiej wizji życia dążysz i uczciwie określisz w jakim punkcie jesteś teraz, przychodzi czas na planowanie.

Etap III – Jak tam dotrzesz?

Planowanie na koniec roku robię z trzech perspektyw:

  • plan roczny – uwzględniam w nim wszystkie grubsze akcje jak premiery nowych produktów, kampanie sprzedażowe i duże akcje promocyjne. Dzięki temu z wyprzedzeniem wiem na co kłaść nacisk w danym miesiącu i czarno na białym widzę, kiedy mogę zrealizować jakiś dodatkowy projekt, który wpadnie mi do głowy już w ciągu roku.
  • plan kwartalny – działam według metody “12 tygodniowy rok”. Na tym poziomie wyznaczam cele kwartalne i kamienie milowe do ich osiągnięcia, a także wskaźniki, według których będę mogła ocenić stopień realizacji. To pomaga mi wybierać priorytety i skupiać się na tych działaniach, które realnie przybliżają mnie do osiągnięcia kluczowych celów. Daj mi znać jeśli chcesz poznać bliżej założenia metody 12 tygodniowego roku – przygotuję wpis na bloga na ten temat.
  • codzienne zadania – dopiero tutaj korzystam z narzędzia do zarządzania zadaniami (aktualnie używam Asany, ale w niebawem będę migrować do ClickUpa) i rozpisuję wszystkie bieżące zadania dla siebie i zespołu. Na tym poziomie uwzględniam także wszystkie spotkania.

Zaczynam od zaplanowania roku i pierwsze co robię, to zaznaczam urlopy, długie weekendy i okresy w których wiem, że będę miała mniej czasu na pracę – jak np. przerwa letnia w przedszkolu moich dzieci. Taka świadomość, ile realnie mam do dyspozycji czasu na pracę i realizację projektów, to najlepszy motywator do tego, by wybierać mądrze i skupiać się na tych projektach, które realnie przybliżają mnie do realizacji wizji i celów. No i bądźmy szczerzy, na tym etapie zawsze się okazuje, że nie ma szans upakować w kalendarzu realizacji wszystkich moich pomysłów, bo tych jest zawsze więcej niż mocy przerobowych.

W kolejnym kroku orientacyjnie zaznaczam sobie daty kampanii, premier nowych produktów, naborów do mastermindów czy programu grupowego i ewentualnie inne akcje, jak wejście w nowy kanał komunikacji, choć akurat na przyszły rok nie mam takich planów. Ale na 2023 właśnie w tym grubym planie rocznym pojawiła się premiera podcastu, którego właśnie słuchasz.

A! I jeszcze jedno! Pamiętaj, że planujemy na złe czasy. Ja wiem, że nowy rok to hurraoptymizm, wiele pomysłów, ale bądźmy realistami – ten zapał najpewniej nie potrwa do kolejnego Sylwestra. Planujmy tak, żeby dało się to dowieźć też przy spadku formy. No i warto zostawić przestrzeń na różne mniejsze spontaniczne akcje, które wpadną do głowy za jakiś czas. Nie chodzi o to, żeby ten roczny plan nadźgać od razu po brzegi. On ma tylko wyznaczać pewne ramy i kamienie milowe, a nie stanowić szczegółowy harmonogram działań.

Ponieważ rok to dość odległa perspektywa, to dzielę go na mniejsze odcinki i na tym poziomie robię już dokładniejsze założenia. Kwartał to jest idealny okres na planowanie, bo jest na tyle krótki, że nie można za długo zwlekać, jeśli chcemy dowieźć cele, a jednocześnie na tyle długi, że spokojnie da się w tym czasie zrealizować od zera nawet większy projekt. Planowanie w odcinkach kwartalnych jest super, zwłaszcza jeśli ma się tenedencję do prokrastynowania i odkładania spraw do ostatniego momentu. W perspektywie kwartału deadline jest zawsze w zasięgu wzroku. Dodatkowo 3 miesiące to odpowiedni czas, żeby przeprowadzić jakieś testy, zrobić jakiś eksperyment – typu znikam z sociali i sprawdzę, jak mi to się przełożyło na sprzedaż. Albo kładę przez ten czas większy nacisk na tworzenie treści na bloga i później oceniam, co z tego wyszło. Te kwartalne odcinki sprzyjają elastyczności i zwinności w podejmowaniu kolejnych decyzji.

Tutaj też nie planuję na styk i na zakładkę, tylko uwzględniam bufory czasowe na zmienną życie, jeśli w realizacji projektu biorą inne osoby, np. WA czy inny podwykonawca, który ze swoją działką może ruszyć, dopiero gdy ja ogarnę swoją część, to tu też zakładam, że obsunąć może się coś zarówno mnie, jak i tej drugiej stronie.

Jak wspomniałam, planuję wg metody “12 tygodniowy rok”. Wyznaczam sobie 2-3 cele na te 12 tygodni, a później rozpisuję taktyki, które mają mnie doprowadzić, do ich realizacji. To nie jest po prostu lista rzeczy, które mam ochotę zrobić, albo lista to-do z bieżączką. To narzędzie, które ma pomóc urzeczywistnić takie życie, jakie chciałbym prowadzić. Te 12 tygodni to środek do tego głównego celu – zrealizowania mojej wizji.

Czyli, jeśli np. w celach mam kampanię sprzedażową z webinarem, to jako jedną z taktyk wpiszę uruchomienie reklam webinaru już bez rozbijania tego na stworzenie copy, zrobienie grafik itd. Podział na takie małe kawałki robię już na ostatnim etapie, czyli planowaniu zadań, na każdy dzień w skali tygodnia, ale do tego przejdziemy za chwilę. Na tym poziomie zadania wpisuję z realizacją w danym tygodniu, nie określam dnia, ani tego, kto, w jakim stopniu jest odpowiedzialny za jego wykonanie. Chodzi o monitorowanie postępów w dążeniu do celu, śledzenia tych grubych kroków, a nie zarządzanie bieżącymi zadaniami.

Fajnie mi się sprawdza blokowanie czasu na realizację właśnie tych kluczowych zadań z 12 tygodni. To może być godzina każdego dnia albo dwa 2h bloki w skali tygodnia. Ale chodzi o to, żeby to było wpisane w kalendarz, nieprzesuwalne i nie wylatywało z planu, bo pojawia się bieżączka. Traktuję to trochę tak, jak spotkania z klientem, których nie odwołuję przecież, o ile faktycznie nie ma poważnego pożaru. Jak pisałam pierwszego e-booka, to w każdym tygodniu miałam 5-godzinnych bloków poświęconych właśnie na pisanie. Świetnie się to sprawdziło, a praca posuwała się do przodu.

Dopiero w ostatnim kroku, gdy mam już sprecyzowane cele na najbliższy kwartał i wyznaczone taktyki, dzięki którym, planuje je osiągnąć, przychodzi moment na planowanie rozumiane jako lista zadań. Czyli po prostu schodzimy już na poziom operacyjny i wykonawczy.

Umówmy się, że w biznesie nie jest tak pięknie, że realizujemy tylko ważne strategicznie zadania, bo jest jeszcze pierdyliard pobocznych rzeczy, jak choćby kwestie ogarnięcia faktur, zaplanowanie i przygotowanie contentu czy różne spotkania na żywo. Nie wspominając o tym, że praca pracą, ale jeszcze obok toczy się życie, na które też trzeba mieć czas.

Na tym poziomie uwzględniam kluczowe zadania z 12 tygodni i traktuje je priorytetowo, a do nich dokładam bieżączkę i tam gdzie trzeba rozbijam większe zadania na mniejsze – np. jeśli w 12 tygodniach mam wpisaną taktykę “uruchomić reklamy webinaru”, to w Asanie wpiszę stworzenie 10 kreacji reklamowych, napisanie copy, stworzenie strony do zapisów na webinar i wprowadzenie tego wszystkiego do managera reklam i do każdego z tych zadań przypiszę odpowiednią datę i ewentualnie osobę odpowiedzialną za wykonanie.

Czy działając w ten sposób zawsze realizuje 100% planów? A gdzie tam! 🙂 Tak się nie da, bo życie niesie wiele niespodzianek. Ale wyznaczenie priorytetów jest bardzo pomocne, bo nie trzeba się zastanawiać z czego zrezygnować. Poza tym 75 czy 80 % realizacji celów to nadal jest bardzo dobry wynik!

Podsumowanie

Te trzy etapy, czyli wizja, audyt i planowanie stanowią zespół naczyń połączonych, bo jeśli pominiesz etap wizji i wyznaczenia celów, to zatoniesz w codziennej bieżączce. Jeśli nie znasz obecnej sytuacj,i to bazujesz na błędnych założeniach. Zamiast przybliżać się do życia, które chcesz prowadzić, będziesz tylko odhaczać zadania i głowić się nad tym jak to możliwe, że tyle pracujesz, a nic się nie zmienia.

Jeśli nie chcesz, żeby w tym roku znowu skończyło się na niezrealizowanych postanowieniach, a zapał wygasł z początkiem lutego, to koniecznie zadbaj o stworzenie sobie odpowiednich warunków do realizacji swoich planów!

Grupa mastermind to najlepsze środowisko, żeby skutecznie działać nad rozwojem biznesu!

Jeśli chcesz zderzyć swoje pomysły i plany z kimś, kto mierzy się z podobnymi wyzwaniami, to wskakuj na listę zainteresowanych mastermindem dla biznesu online opartego o sprzedaż wiedzy. Bezpośrednio po zapisie dostaniesz komplet informacji, a spotkania ruszają w styczniu. 🙂 

Więcej o mastermindach opowiadałam w 6 i 7 odcinku podcastu. A o różnicach między mastermindem, mentoringiem, coachingiem i innymi formami wsparcia posłuchasz w odcinku 16.

Podobne wpisy

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *