Dlaczego ludzie nie przerabiają kursów online i jak to zmienić?
||

Podcast Oswajam Online – odcinek 37

W dzisiejszym odcinku pogadamy o tym, dlaczego ludzie nie przerabiają zakupionych produktów edukacyjnych i czy jako ich autorzy możemy to jakoś zmienić.

Kliknij w odtwarzacz poniżej, żeby posłuchać 37 odcinka podcastu Oswajam Online dla twórców cyfrowych, edukatorów i soloprzedsiębiorców, którzy przedzierają się przez tą internetową dżunglę, chcąc zarabiać w sieci na swojej wiedzy i pasji.

 

Podcast znajdziesz też w popularnych aplikacjach – m. in. Apple Podcast i Spotify.

No to zacznijmy od szybkiego rachunku sumienia. Ile kupionych kursów i e-booków masz na swojej kupce wstydu? I pytam tylko o te płatne spuszczając zasłonę wstydliwego milczenia na wirtualne cmentarzysko pobranych lead magnetów i prezentów, które nigdy nie doczekały się otwarcia. 

Jeśli jesteś w większości to pewnie zdarzyło Ci się kupić produkt, a później nie zapoznać się z jego zawartością. I to jest ta chwila w której warto się zastanowić gdzie leży przyczyna takiego stanu rzeczy? Jeśli kurs czy e-book nie został nawet otwarty, to trudno tutaj wyrokować o jego jakości, skoro nie wiesz, co jest w środku, to nie możesz powiedzieć, że produkt był słaby, bo zwyczajnie tego nie wiesz.

Ale mogło być tak, że kurs zwyczajnie Ci nie podszedł z jakiegoś powodu i to nie zawsze jest tak, że poziom prezentowanej wiedzy był nieodpowiedni, albo kurs nie realizował obietnicy składanej na etapie prezentowania oferty.

Ja sama pamiętam jak rzuciłam w cholerę oglądanie zakupionego kursu, który merytorycznie był OK, ale jego przerabianie było dla mnie uciążliwe. 

Po pierwsze tragiczne udźwiękowienie, no serio, głos jak nagrywany kalkulatorem. Podejrzewam, że coś poszło nie tak podczas ustawienia sprzętu do nagrań, bo na wideo wyraźnie było widać podcastowy mikrofon, który powinien dawać zupełnie inną jakość dźwięku. 

Po drugie prowadząca nagrała całą część merytoryczną ciągiem, w jednym wideo trwającym prawie 2,5h. Żadnego podziału na lekcje ani nawet znaczników czasu, po prostu długi wykład. Po trzecie wideo zostało osadzone na YouTubie co oznaczało, że nie da się go odtwarzać na zablokowanym ekranie np. w trakcie spaceru, w trakcie odpalały się reklamy (bo nie korzystam z YT premium), a gdy robiłam przerwę w oglądaniu i chciałam wrócić do tematu kolejnego dnia to musiałam skakać po nagraniu i szukać momentu w którym skończyłam. 

Niby drobiazgi, ale jednak upierdliwe i skutecznie zniechęcające do przejścia całości.

Ale to jest podcast skierowany przede wszystkim do autorów produktów cyfrowych, a nie konsumentów (chociaż wiadomo, że większość z nas poza tworzeniem własnych procesów edukacyjnych, w różnych formach, jest też klientami innych twórców). 

Odkopałam badania, które pokazują, że kursy online do samodzielnej pracy kończy 5-40% kursantów, (Bezerra and Silva, 2017), inne (Gil-Jaurena et al., 2017) są jeszcze mniej optymistyczne i wskazują, że jedynie 14% kursantów zapozna się z całością. Co prawda są to badania sprzed kilku lat i prowadzone były na rynku amerykańskim w odniesieniu do ogólnodostępnych platform kursowych, które oferują produkty wielu autorów, ale nie ma się co łudzić, że sytuacja na polskim rynku wygląda znacznie lepiej. 

Możesz się teraz zastanawiać – a co mnie to obchodzi. Zrobiłam fajny kurs, a to, że ktoś go nie przerobił to już nie moja sprawa. 

I owszem, odpowiedzialność za zapoznanie się z zawartością i wdrożenie nowo nabytej wiedzy w czyn leży w znacznej większości po stronie kursanta, ale prawda jest taka, że to efekty klientów mówią najwięcej o naszej skuteczności. Czy chcesz czy nie to ma bezpośredni wpływ na Twoją reputację, powracalność klientów i długoterminowy sukces Twoich produktów.

Bo bycie skutecznym sprzedawcą to jedno, a bycie skutecznym edukatorem to zupełnie inna para kaloszy. Oczywiście najlepiej, gdy te umiejętności idą w parze, ale nie zawsze tak jest. 

Co chwilę trafiają do mnie klienci, którzy robi naprawdę świetną robotę, są wybitnymi specjalistami i potrafią realnie zmienić czyjeś życie, a jednocześnie zupełnie nie potrafią ze swoją ofertą trafić do szerszego grona. A przy tym internet jest pełny reklam zachęcających do zakupu byle jakich e-booków, wygenerowanych przez Chat GPT, które dzięki dobrze przygotowanej komunikacji sprzedażowej znajdują nabywców, mimo wątpliwej jakości edukacyjnej. 

Jestem zdania, że w edubiznesie równie ważne jest odpowiednie zaprojektowanie transformującego procesu dla klienta co umiejętność dotarcia z ofertą do odpowiednich osób i finalizacja sprzedaży. Tym razem skupię się na tej pierwszej części. Przyjrzyjmy się co

Co powoduje, że ludzie nie przerabiają zakupionych kursów i e-booków?

1.    Brak czasu 

Najczęściej deklarowanym powodem jest to, że po prostu życie się wydarzyło i w natłoku codziennych zajęć nie udało się znaleźć czasu. Choć tak naprawdę jakby w tym pogrzebać głębiej, to zwykle okazuje się, że zwyczajnie klientowi nie zależało tak bardzo na zdobyciu tej umiejętności czy wiedzy oferowanej w produkcie, a zakup został zrobiony pod wpływem chwili, a nie wypływał z realnej potrzeby. Bo w przeciwnym wypadku sposobność zawsze się znajdzie. Brak czasu to częsta i łatwa wymówka, ale zazwyczaj kryje się pod nią coś więcej. Z tym powodem, jako autorzy, niewiele możemy zrobić, poza uczciwą komunikacją oferty i otwartym mówieniem dla kogo to jest, a dla kogo nie.


 2. Niedociągnięcia techniczne

Kolejnym powodem może być to o czym wspominałam na początku tego odcinka, opowiadając o swoim doświadczeniu. Jakieś niedociągnięcia techniczne, które utrudniają przyswajanie materiału, nawet jeśli merytorycznie jest w porządku. I na ten aspekt już mamy wpływ. Wielokrotnie powtarzałam, że nagrywając kurs czy szkolenie nie musisz inwestować dziesiątek tysięcy złotych w zakup sprzętu i stworzenie własnego studia telewizyjnego, ale to nie znaczy, że jakość materiału zupełnie nie ma znaczenia. Są rzeczy, których nie można odpuszczać, bo one mają kluczowy wpływ na wrażenia odbiorcy – w przypadku e-booka czy innej dłuższej formy tekstowej będzie to zewnętrzna redakcja i korekta, a w przypadku kursu wideo dobry dźwięk. Nie musisz robić hollywodzkiej produkcji, ale Twoim obowiązkiem jest zadbać o to, żeby kursantowi nic nie utrudniało skupienia się na przekazie i nie sprawiało, że zwyczajnie mu się odechciewa. Warto wejść w buty drugiej strony i po pierwsze sprawdzać własne materiały, a po drugie zastanowić się co Ciebie wkurza jako kursanta innych osób. Co utrudnia Ci odbiór i odbiera frajdę z nauki? Nie zaszkodzi też podpytać o to innych, a później wyciągnąć wnioski i unikać tego w swoich procesach. 

3.    Przeładowanie informacjami

Następny z powodów dla których ludzie porzucają przerabianie produktów edukacyjnych w trakcie to przeładowanie informacjami i złe przygotowanie struktury produktu. Naprawdę zasada im więcej tym lepiej nie ma tutaj zastosowania. Nikt nie kupuje kursu czy e-booka po to, żeby spędzić z nimi jak najwięcej czasu, tylko po to, żeby uzyskać rezultat na którym mu zależy jak najmniejszym możliwym wysiłkiem. I tutaj rolą edukatora jest, żeby wyłuskać z całego bogactwa swojej wiedzy i doświadczenia te elementy, które są naprawdę niezbędne do uzyskania pożądanego efektu. 

Znaczenie ma też sama budowa produktu. Zamiast nagrywać ciągiem trzy godziny wykładu niczym z uczelnianej auli, rozważ podzielenie materiału na krótsze lekcje. Jak widzę, że przede mną kilkugodzinne wideo to mój początkowy zapał skutecznie zostanie zgaszony i zwyczajnie poczuję się przytłoczona, że tyle tego jest. W dodatku jeśli przerywam oglądanie w trakcie, to mam wrażenie jakiegoś niedomknięcia, nie udało mi się czegoś dokończyć. 

Ale jeśli obejrzałam jedną, dwie, trzy lekcje i zrobiłam przerwę przed kolejnymi to nie czuję, że porzuciłam coś w trakcie. Wręcz przeciwnie. Do tego jasno widzę na jakim etapie procesu jestem, ile już za mną, a ile zostało. To ułatwia zaplanowanie nauki i podzielenie jej w czasie. Łatwiej wygospodarować 10-20 minut każdego dnia na obejrzenie jednej lekcji z kursu niż jednorazowo przeznaczyć na to trzy godziny albo więcej. 

Żeby ułatwić kursantom proces nauki możemy wprowadzić checklisty, trackery postępów czy automatyczne przypomnienia w mailu. To małe rzeczy, ale mogą znacznie zwiększyć zaangażowanie.

4.    Za dużo teorii, za mało praktyki

Kolejny powód jest nieco powiązany z poprzednim, a jest nim skupienie się na warstwie teoretycznej, a nie praktycznej. Wiedza jest tania i ogólnie dostępna. Ale gdyby wystarczył sam dostęp do wiedzy to przeczytanie słownika polsko-hiszpańskiego i repetytorium z gramatyki byłoby tożsame ze znajomością języka. A wcale tak nie jest.

Opanowanie (i wdrożenie!) nowej umiejętności nie polega na pochłanianiu wszystkich informacji na dany temat. Nie trzeba wykuć na blachę słownika, żeby kupić kanapkę i kawę w Walencji. 

A nawet jeśli ktoś go wykuje to nie oznacza, że zyskał w pakiecie językową pewność siebie, znajomość codziennych zwyczajów czy odwagę do mówienia w obcym języku. 

A właśnie za opanowanie tych umiejętności, a nie za recytowanie suchej teorii, jest gotowy zapłacić edukatorowi, który wie z czym uczeń może mieć trudności oraz jakie bazowe umiejętności musi opanować, żeby zacząć komunikować się swobodnie w nowym języku.

W procesie nauki ogromne znaczenie ma sposób przekazywania wiedzy i selekcja informacji oraz takie ułożenie elementów, które pozwolą ćwiczyć nabyte umiejętności w praktyce. 

Twój produkt powinien być użyteczny i angażujący. Nie możesz zanudzić odbiorcy. Merytoryka to nie wszystko, bo swoją wiedzę trzeba umieć przekazać. Nie chodzi o to, żeby stawać się showmanem sypiącym żartami i anegdotami, jeśli to nie leży w Twojej naturze, ale warto wykrzesać z siebie trochę entuzjazmu i wspierać się realnymi przykładami zastosowania tego o czym mówisz. 

Fajnie sprawdza się tu wzbogacenie kursu o quizy i testy, dodanie nutki grywalizacji czy uzupełnienie nagrań wideo o podsumowania tekstowe. 

5.    Brak wsparcia 

Piątym powodem, który sprawia, że kursanci nie kończą pracy z zakupionym materiałem jest brak bieżącego wsparcia i ulatująca motywacja i entuzjazm. Nawet jeśli ktoś nie ma problemu z rozplanowaniem swojego czasu na naukę i jest sumienny, to może utknąć, gdy napotka jakiś problem. Zdarza się, że z jakiegoś powodu kursant nie może wdrożyć u siebie prezentowanego rozwiązania i nie wie jak to obejść, a przy kursach typowo technicznych może się okazać, że sposób widoczny na ekranie z jakiegoś powodu u niego nie działa. Po prostu coś sprawia, że utyka w martwym punkcie i nie da się przejść do kolejnego etapu. 

Rozwiązaniem może być wzbogacenie kursu czy e-booka o jakąś formę wsparcia. Do wyboru mamy sporo możliwości – może to być grupa dla kursantów na Facebooku czy Discordzie, w której raz w tygodniu odpowiadasz na zadane pytania. Albo sesja Q&A na żywo, podczas której klienci mogą o coś dopytać i ruszyć dalej w procesie. Inną opcją jest też czasowe wsparcie mailowe, bądź w jakimś komunikatorze – czyli np. w ciągu 30 dni od zakupu klient może napisać do Ciebie i poprosić o pomoc.

Dla Ciebie jako autora taka możliwość kontaktu z klientem również niesie korzyści, bo pomoże Ci wyłapać słabe punkty i wprowadzić poprawki. Dzięki temu kolejne osoby nie będą wracały już z tym samym problemem, bo rozwiążesz go na poziomie produktu robiąc aktualizację. 

6.    Źle dobrany format produktu 

Ostatnim powodem, któremu chciałabym się dziś przyjrzeć jest złe dobranie formatu produktu. Istnieje całe spektrum możliwości podzielonych na różne typy. Z jednej strony mamy produkty do samodzielnej pracy, której rola autora kończy się wraz z wypuszczeniem produktu do sprzedaży. Na drugim krańcu są procesy z limitowaną liczbą miejsc oferujące duży zakres wsparcia, spotkania na żywo, indywidualny feedback, pracę warsztatową itd. A pomiędzy nimi wiele hybrydowych form. 

I to nie jest tak, że np. e-book, czy jakiś inny format, jest fujka i nie ma sensu. Po prostu różne formy edukacji online, odpowiadają na różne potrzeby odbiorców i sprawdzają się lepiej u osób na danym etapie świadomości. Często wybór formatu determinowany jest przez branżę czy temat. Jeśli chcesz dzielić się swoimi przepisami na fajną szamkę, to nie ma potrzeby robienia programu grupowego ze spotkaniami na żywo i wspólnym gotowaniem, bo e-book załatwia sprawę. 

Ale jeśli uczysz jakichś twardych umiejętności – np. korzystania z jakiegoś narzędzia czy aplikacji, to znacznie łatwiej będzie Ci pokazać obsługę panelu reklam czy programu graficznego na tutorialach wideo, gdzie widać Twój ekran wraz z objaśnieniami krok po kroku niż w statycznym PDF-ie. A kolejnym krokiem, dla tych osób które potrzebują jednak większego wsparcia, a nie tylko pokazania gdzie kliknąć, żeby nie wybuchło, mógłby być program mentoringowy, w ramach którego prowadzisz grupę przez proces i dajesz dostęp do siebie. 

I chociaż odpowiedzialność za naukę i wdrażanie nabytej wiedzy leży po stronie kursanta, to my, jako autorzy produktów wiedzowych, jesteśmy odpowiedzialni za zaprojektowanie przyjaznego i skutecznego procesu edukacyjnego. Zadowoleni klienci, którzy osiągnęli upragnione efekty, bo otrzymali wsparcie, którego potrzebowali, będą wracać po kolejne produkty i polecać Cię dalej. A Ty oprócz gratyfikacji finansowej zyskujesz satysfakcję z tego, że przyczyniasz się w jakiś sposób do wprowadzenia zmiany w czyimś życiu. 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *