Moje podsumowanie 2021 roku
||

Moje podsumowanie 2021 roku

Zastanawiałam się jak podsumować mijający rok, który był dla mnie bardzo ważny pod kątem rozwoju zawodowego. Jedną z trzech najważniejszych (obok transparentności i upraszczania) wartości mojej marki jest rozwój. To nie jest dla mnie pusty slogan, a faktyczna wartość, która stanowi swojego rodzaju kompas. Nieustannie rozwijam siebie i swoje kompetencje, po to by móc rozwijać i uczyć Ciebie. Inaczej byłoby to nieuczciwe. Marketing jest taką dziedziną, w której jeśli stoisz w miejscu to się cofasz. I choć podstawowe założenia są niezmienne od tysięcy lat i to co sprawdzało się przy wymianie handlowej za czasów Cesarstwa Rzymskiego w wielu przypadkach działa i teraz, to rozwój narzędzi, których można użyć jest w ostatnich latach szalenie dynamiczny. I to takich narzędzi, które mają niską barierę wejścia (w przeciwieństwie do np. emisji spotu w TV) i są dostępne nawet dla mikrofirm. Pomimo tego, że działalnością online w przeróżnych odsłonach zajmuję się już ponad 10 lat i mam na koncie dyplom wyższej uczelni z marketingu internetowego, a w portfolio działania dla topowych światowych brandów to wciąż, z nie mniejszym zapałem, szukam nowych rozwiązań i ulepszeń dla siebie i klientów. Dlatego postanowiłam przygotować podsumowanie 2021 roku przez pryzmat mojej edukacji. Z resztą świetnie się to również wpisuje w transparentność, o którą dbam jako marka – to dla mnie ważne, by uczciwie i przejrzyście pokazywać swoją drogę.

Jak wybierałam szkolenia?

Moim pierwszym talentem wg Gallupa jest Input czyli Zbieranie. Pochłaniam ogromne ilości materiałów. Jestem mistrzem researchu. Kocham wiedzieć. Jeśli czegoś nie wiem, to zazwyczaj wiem gdzie tej wiedzy szukać. Ponieważ pracuję nad swoimi talentami od ponad roku udało mi się (w miarę) okiełznać tego mojego wiecznie nienasyconego Inputa, który ma skłonności do ćpania wiedzy. Na szczęście zaraz za nim idzie Aktywator, który natychmiast obraca myśl w działanie i Analityk, który pozwala chłodno spojrzeć na ofertę i na to czy faktycznie dane szkolenie będzie mi teraz przydatne. Po piętach depcze im Maksymalista, który wszystko chce zrobić jak najlepiej. I dzięki takiemu zestawowi staram się wybierać te szkolenia i kursy, które mogę faktycznie wykorzystać w najbliższym czasie i realnie mogą mi się przydać do rozwinięcia umiejętności potrzebnych, by wycisnąć maksimum z obranej strategii działania. Nie sztuką jest kupować każde ciekawe szkolenie. Sztuką nie jest nawet przerobienie materiału od deski do deski. Istotą jest to, by nabytą wiedzę przekuwać w działanie i testować jak to działa u mnie.

W tym wpisie skupiam się tylko na płatnych kursach, szkoleniach i warsztatach, nie uwzględniam tych bezpłatnych ani e-booków czy książek, bo wpis sam miałby objętość e-booka. Pominęłam również płatne społeczności, których byłam lub jestem członkiem. Nie wymieniłam tu tylko jednego kursu (o tematyce sprzedażowej), który zwróciłam dwa dni po zakupie, bo okazał się być zdecydowanie poniżej poziomu, którego oczekiwałam. Mam na myśli poziom merytoryczny, bo od strony technicznej był zrobiony bardzo dobrze. Po prostu prezentował totalne podstawy, a ja oczekiwałam czegoś więcej. To był jedyny kurs, z którego nie dowiedziałam się nawet jednej nowej rzeczy i jedyny, który zwróciłam.

Z góry wyjaśniam – to nie jest wpis z recenzjami kursów. Jeśli tego szukasz to nie znajdziesz w tym miejscu.

Przy każdym ze szkoleń omawiam krótko, co kierowało mną podczas zakupu i jak to później wykorzystałam, unikam natomiast oceny samego kursu – uważam, że to bardzo indywidualna kwestia, bo wszystko zależy od tego na jakim poziomie jesteś w danej dziedzinie. To, co dla mnie może być odkryciem roku, dla Ciebie może być chlebem powszednim i odwrotnie. Z części szkoleń nie wyniosłam nowej wiedzy, ale pomogły mi poukładać i odświeżyć pewne tematy, a także ocenić czy obrałam słuszny kierunek. Niektóre nauczyły mnie pewnych umiejętności od zera – zwłaszcza w kwestiach wykorzystania nowych narzędzi. Nie wszystkie przerobiłam w 100%, czasem pomijałam to co już wiem, jednak zdecydowaną większość przeszłam w przynajmniej 80%. Do niektórych treści wracałam po czasie.

Na początku roku moimi nadrzędnymi celami było zdobycie dotacji na rozwój działalności (zrobione!) i budowanie od zera marki osobistej (poszły konie po betonie!). Postanowiłam skupić się na poprawieniu umiejętności związanych z tworzeniem grafiki i wideo (gdy pracowałam w agencjach, przygotowywałam tylko odpowiednie wytyczne dla działu kreacji, teraz potrzebowałam większych umiejętności w tym zakresie), ogarnięciu technicznej strony newslettera i przygotowaniu pierwszego produktu oraz jego kampanii. Miałam jasno określone cele i według nich dobierałam szkolenia, choć czasem trudno było oprzeć się pokusie kupna kursu, który się nie do końca wpisywał w moje plany.

Jak wyglądał zatem mój szkoleniowy rok?

STYCZEŃ

Asana dla kreatywnych – wcześniej korzystałam z Jiry i Trello do zarządzania projektami, chciałam przesiąść się na Asanę, więc zdecydowałam się nieco podszkolić z tego narzędzia. Okazało się jednak na tyle intuicyjne, że pewnie bez kursu w praktycznym działaniu też dość szybko ogarnęłabym co i jak. Od początku roku swoje działania planowałam w tym narzędziu i jestem mu wierna do tej pory.

LUTY

Mailketing – czekałam na niego od pierwszej edycji, kupiłam gdy tylko się pojawił, bo od początku wiedziałam, że na starcie osią mojej komunikacji będzie trio newsletter, blog i Instagram, wszystkie wspierane płatną reklamą. No i nie ukrywajmy – Maciej Aniserowicz potrafi sprzedawać online i same maile z listy oczekujących były tego dowodem. Wpasowały się bardzo w to, co jest dla mnie istotne – dzielenie się wartościową treścią. By zmobilizować się do przerabiania kursu stworzyłyśmy MasterMind wraz z dwiema kursantkami z pierwszej edycji (pozdrawiam Aga i Diana!) i przez kilka tygodni spotykałyśmy się cyklicznie, by omówić jeden przerobiony moduł. To była świetna mobilizacja i wymiana doświadczeń, bo dziewczyny swoje mailingi wysyłały już od jakiegoś czasu. Inwestycja w gotowy proces była świetnym wyborem w sytuacji, gdy budowanie bazy mailowej miałam dopiero w planach. Dzięki temu od początku robiłam wszystko ,,zgodnie ze sztuką” korzystając z gotowego know-how i uniknęłam technicznych zagwozdek, co zdecydowanie spowolniłoby rozwój mojego newslettera. Ułatwiło mi to też rozpisanie konkretnego planu działania, bo z góry wiedziałam o jakie elementy, poza samą treścią, należy zadbać. Do dziś newsletter jest jednym z moich ulubionych kanałów kontaktu 🙂

Skuteczna reklama na Facebooku i Instagramie – na kurs Artura Jabłońskiego zdecydowałam się żeby odświeżyć swoją wiedzę z FB Ads po przerwie zawodowej związanej z pojawieniem się dziecka. Z reklamą na Facebooku mam do czynienia od 2013 roku, poprzedni zaawansowany kurs z FB Ads robiłam pod koniec 2018 roku, dobrze wiedziałam jak działa ten system, ale wiedziałam również, że przez dwa lata mogło pojawić się sporo drobnych zmian. Teoretycznie mogłam metodą prób i błędów sprawdzać gdzie zaszły zmiany (bo w tym ekosystemie zachodzą nieustannie), ale wolałam zainwestować trochę pieniędzy i nieco więcej czasu, by odświeżyć sobie wszystko. Wiedziałam już wtedy, że mój pierwszy produkt będzie związany właśnie z reklamami na Facebooku i Instagramie, więc bardzo zależało mi by być na bieżąco ze wszystkim. Dodatkowo było to dla mnie też ciekawym insightem i utwierdziłam się w tym, że o ile dla mnie to był świetny kurs na odświeżenie, o tyle dla osoby, która zaczyna od zera i nie ma smykałki do takich tematów materiału po prostu jest za dużo, a ilość technicznych kwestii może nieco przytłoczyć. Zwłaszcza w kontekście niewielkich budżetów w mikrofirmach. I ta myśl stała się osią przewodnią mojej kursoksiążki.

Mobile wideo – na @nataliaostory natknęłam się na Instagramie przypadkiem i gdy ogłosiła pierwszą edycję swojego kursu, który nie kosztował wiele, od razu wskoczyłam na pokład. Dzięki temu zyskałam podstawowe umiejętności montażu mobilnego (a nie umiałam zupełnie nic) i zaczęłam się bawić w kreatywne filmiki, głównie do stories.

MARZEC

Grafika i projektowania dla początkujących – z Canvy korzystałam już jakieś 7-8 lat temu, gdy była zupełnie świeżym narzędziem, jednak wtedy wykorzystywałam ją do tworzenia ciekawych wizualnie prezentacji dla ówczesnych, agencyjnych korpoklientów, a nie do przygotowania grafik. Z resztą samo narzędzie początkowo miało inne funkcjonalności i nie dawało tylu możliwości co obecnie. Miałam też jakieś bardzo podstawowe umiejętności obsługi Photoshopa, więc w temacie grafiki nie zaczynałam tak zupełnie od zera. Akurat startowała w klubie Pań Swojego Czasu, do którego wtedy jeszcze należałam, ścieżka Weroniki Boruń i to była idealna opcja, żeby bez wstydu wystartować z własnymi grafikami do social media, bez zawracania głowy zaprzyjaźnionym grafikom za każdym razem, gdy zamarzyła mi się karuzela na Instagram.

KWIECIEŃ

Liczy się zaangażowanie – kupiłam w oczekiwaniu na kurs Liczy się kampania. Z resztą w cenie 99 zł i planem na stworzenie kursu online w drugim kwartale 2022 nie mogłam go nie kupić. Bartka Popiela śledzę od dobrych dwóch lat, wpadłam na niego chyba w podcaście Michała Szafrańskiego i wiedziałam, że to będzie dobra inwestycja. Kurs przerobiłam w całości, ale na pewno wrócę do niego jeszcze przed nagraniami do własnego.

Mapy sprzedaży e-booka – w kwietniu byłam w ferworze dopieszczania mojego biznesplanu w związku z dotacją na rozpoczęcie działalności. Wiedziałam już, że w Q4 wydam przynajmniej jeden e-book i skorzystałam z promocji u Marty Idczak, która sprzedawała mapy za zupełny bezcen. Merytorycznie nie było może tam dla mnie wielu nowości, ale zgrabne zebranie kilku możliwych dróg sprzedaży i promocji było bardzo cenne przy tworzeniu strategii, choć ostatecznie do promocji kursoksiążki wybrałam nieco inną ścieżkę.

MAJ

Liczy się kampania – na ten kurs podobnie jak na Mailketing czekałam od poprzedniej edycji. Jak już pewnie wiesz jestem fanką procesów i procedur, uważam, że ułatwiają funkcjonowanie firmy i właśnie takie podejście mnie przekonało do zakupu. Od lat tworzę przeróżne harmonogramy projektów, na mediach społecznościowych zjadłam zęby, a mimo to w tej kobyle (bo to chyba najobszerniejszy kurs ze wszystkich wymienionych) i tak znalazłam sporo ciekawostek, które wykorzystałam w kampaniach i u siebie, i u klientów. Mega plusem tego kursu jest grupa, która naprawdę jest wspierająca i pełna ekspertów, którzy chętnie dzielą się swoim doświadczeniem i wiedzą.

Liczy się czas espresso – esencja z pełnego kursu Liczy się czas w formie audio. Cały 2020 rok byłam mocno zanurzona w tematach efektywności osobistej i to było fajne podsumowanie zdobytej wtedy wiedzy – dobry towarzysz do biegania. Kilka tipów (jak np. wtyczka kill the newsfeed, która usuwa feed Facebooka) stosuję do dziś 🙂

CZERWIEC

Akademia YouTube Ads – reklamy Googla robiłam bardzo dawno temu, gdy jeszcze były AdWordsami. Sama zasada działania systemu nie zmieniła się przez te lata, ale panel i możliwości owszem. Z YT zaczęłam nieśmiało eksperymentować wprowadzając go do kampanii dla klientów i czułam, że tam jest potencjał. Znowu zamiast sprawdzać po omacku wybrałam kupno skondensowanej dawki wiedzy – Mateusz Wyciślik szybko rozwiał moje wątpliwości w krótkiej rozmowie i wskoczyłam na pokład. Od razu zaczęłam wykorzystywać tę wiedzę w kampaniach dla klientów, a w styczniu planuję odpalić własną.

Lepsze notatki – moje gallupowe Zbieranie bardzo potrzebuje systemu gromadzenia i katalogowania pozyskanej wiedzy. Bez tego często wiem, że coś dzwoni, ale nie wiem w którym kościele 😉 Planuję się przesiąść z gromadzeniem notatek na Obsidiana, który łączy je w mega ciekawy sposób i inspiracją do tego był właśnie kurs Dominika Juszczyka.

LIPIEC

Warsztaty Visual Story – kolejny z kroków przy szlifowaniu wizualnej strony materiałów, głównie do stories. Z każdym kolejnym tego typu szkoleniem odkrywam, że lubię się tym bawić i daje mi to fun, choć grafik ze mnie jak z koziej pupy trąbka.

WRZESIEŃ

Jak zdominować Tik Toka bez konieczności tańczenia i kopiowania trendów – kurs Pawła Majewskiego z kolei zadziałał odwrotnie niż zakładałam. Utwierdził mnie w tym, że teraz nie jest dla mnie czas na Tik Toka. Nie z tymi treściami, które chcę tworzyć, a samo zaistnienie na Tik Toku z jakimkolwiek contentem, byle się klikał, to zdecydowanie nie to, czego potrzebuję. Ale jednocześnie razem z kursem Natalii, który zrobiłam na początku roku dawał mi dobry start (pod kątem tworzenia materiałów) w instagramowe reelsy, więc wyciągnęłam jakąś korzyść, choć inną niż zakładałam.

LISTOPAD

Warsztaty strategiczne – czaiłam się na te warsztaty u Małgorzaty Wardaszki już w poprzedniej edycji w marcu, ale ostatecznie nie zdecydowałam się i trochę żałowałam. Dlatego w listopadowej edycji wskoczyłam na pokład, gdy tylko pojawiła się możliwość. I choć większość kwestii miałam gotowych od dawna to warsztaty były świetnym impulsem, by wreszcie wszystko spisać i skonkretyzować, a także zderzyć z innymi. Ogromnym atutem tych warsztatów była grupa 12 osób, z którymi pracowałam – to jest naprawdę wartość nie do przecenienia. Zwłaszcza, że zdecydowana większość z nich wpisuje się w moją grupę docelową.

Liczy się webinar – to właściwie nie kurs, a zestaw narzędzi, które układają proces tworzenia webinaru. Jest to jedyna z kupionych przeze mnie w 2021 roku rzeczy, do której jeszcze nie zajrzałam. Z premedytacją. Na styczeń planuję lajwy, a na koniec lutego właśnie webinar i odpalę tego multitoola w pierwszej wolnej chwili po Nowym Roku, żeby zacząć przygotowania według sprawdzonego procesu.

Wycena pracy w branży kreatywnej – po warsztatach u Wardaszki upewniłam się w tym, że jestem gotowa na zmianę oferty i cen. W idealnym momencie pojawił się na horyzoncie kurs od Jacka Kłosińskiego. Jako ciekawostkę dorzucę, że jest to kurs w formie tekstowej. Idealnie się sprawdził jako alternatywa dla bezmyślnego scrollowania social mediów w chwili nudy. Efekty pracy z tym materiałem w styczniu będzie można zobaczyć na mojej stronie.

GRUDZIEŃ

Video Storytelling – od wakacji czaiłam się na większy program w temacie wideo od Sylwii Dąbrowskiej, ale niestety zupełnie nie pasował mi termin nakładający się z moją kampanią i zrezygnowałam, bo wiedziałam, że nie mogłabym w pełni uczestniczyć. Gdy pojawiła się opcja warsztatów videostorytellingowych nie namyślałam się długo, bo już wtedy podjęłam tę decyzję, że w 2022 najpierw idę w wideo, a podcast musi poczekać. Z tego też powodu nie zdecydowałam się na żaden z dwóch podcastowych kursów, które chodzą mi po głowie, bo wiem, że nie mam zasobów na to, żeby zrobić wszystko jednocześnie. A jak już coś robię, to lubię to robić dobrze. Na wszystko przyjdzie czas.

Praca z głosem – to był klasyczny zakup impulsowy, zupełnie nieplanowany, ale dobrze wpisujący się w pracę nad poprawą warsztatu wideo. Zobaczyłam promocję świąteczną tego kursu na stories u Teacherki i uznałam, że za taką cenę szkoda przegapić okazję 🙂

Podsumowanie

I tak upłynął mój 2021 rok w kategoriach edukacyjno – rozwojowych. Z jednej strony utwierdziłam się w tym, że naprawdę mam rozległą wiedzę i dzielenie się nią z innymi może przynieść sporo dobrego. Z drugiej przekonałam się, że w każdym temacie można jeszcze podokręcać pewne śrubki, żeby cała marketingowo-sprzedażowa maszyna działała jeszcze sprawniej. 

Koszt wymienionych szkoleń to około 8600 zł. W tym roku budżet szkoleniowy pewnie będzie jeszcze większy, bo ostrzę zęby na zagraniczne szkolenia na wysokim poziomie merytorycznym, a przy obecnej kondycji złotego, będzie to poważna inwestycja. Dwa ze wspomnianych kursów oceniam jako kupione zdecydowanie za tanio, dwa jako przepłacone, dwa dostałam bezpłatnie (jeden w ramach płatnej społeczności, do której należę, drugi jako bonus do innego dużego kursu). Co ciekawe – żaden z kursów za czterocyfrową kwotę mnie nie rozczarował i uważam, że wart był swojej ceny. To też jest wskazówka dla mnie, że oferując wartościową wiedzę i ucząc innych przydatnych umiejętności warto brać za to odpowiednie pieniądze. Na swoje doświadczenie w biznesie online pracuję już ponad 10 lat i ciągle się dokształcam, dbam o wysoką jakość treści i nie ma nic złego w odzwierciedleniu tego w cenach moich usług i produktów.

Jak widzisz, właściwie każdy z zakupionych kursów wpisywał się w moje plany i z każdego zaimplementowałam coś do swoich działań. Starałam się w swój kalendarz wpisać czas na przerobienie kursów – często było to przy okazji niewymagających umysłowo czynności jak składanie prania, bieganie lub spacery z psem. Przez pewien czas miałam nawet rozpisane poszczególne moduły kursów w moim planie 12 tygodniowego roku.

Jestem bardzo ciekawa jaka inwestycja we własną edukację i rozwój biznesu w 2021 była najistotniejsza dla Ciebie?

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *