Podcast Oswajam Online – odcinek 46
Rozwijając swój biznes prędzej czy później dojdziesz do momentu, w którym poczujesz, że już nie chcesz iść dalej w pojedynkę. Nie dlatego, że sobie nie radzisz, ale dlatego, że wiesz, o ile szybciej, mądrzej i z większym luzem możesz działać, gdy masz wokół siebie ludzi, którzy mierzą się z podobnymi do twoich wyzwaniami.
Moją gościnią jest Ania Dyl, trenerka biznesu i właścicielka marki Mastermind w praktyce, która od lat podpowiada przedsiębiorcom, jak tworzyć skuteczne grupy mastermind, a także szkoli i certyfikuje profesjonalnych moderatorów mastermindów, w tym także mnie.
Podcast znajdziesz też w popularnych aplikacjach – m. in. Apple Podcast, Spotify i YouTube
Marta: Cześć Ania, dzięki za przyjęcie mojego zaproszenia. Jestem bardzo ciekawa, jak to się stało, że się zawodowo zaczęłaś zajmować mastermindami. Gdzie i kiedy po raz pierwszy zetknęłaś się z tą koncepcją?
Ania: To jest pytanie, które rozciąga się w czasie, bo z koncepcją mastermindu spotkałam się bardzo wcześnie. Jak tylko założyłam swoją firmę, czyli to już więcej niż 15 lat temu, trafiłam do mastermindu, nie wiedząc co to jest. Jeszcze wtedy nie narzędzie, tylko po prostu spotkania. I te spotkania pozwoliły mi utrzymać się w siodle i dalej zawodowo zajmować się tym, czym się zajmuje. To niejako zagwarantowało mi to, że ja dalej jestem na swoim, że wykonuję zawód, który wykonuję.
Natomiast profesjonalnie mastermindami zajęłam się z potrzeby rynku. Okazało się, że chociaż istnieje sposób na to, żeby sobie bardzo realnie pomóc w codziennym funkcjonowaniu w życiu przedsiębiorcy, to istnieje cała masa ludzi, a właściwie wszyscy ludzie dookoła, z którymi bym nie rozmawiała, którzy nie mają pojęcia, że to jest. A mastermind sam w sobie jest na tyle nieskomplikowany, łatwo dostępny¼ naprawdę tam nie ma magii. Są pewne zasady, których się trzeba trzymać. Są pewne wytyczne. Zbudowałam z tego narzędzie, które ma ręce i nogi i gwarantuję, że ten proces będzie przynosił korzyści.
Ale to nie jest nic nie wiadomo jak skomplikowanego. Do tego nie trzeba mieć ani wielkiego talentu, ani nie wymaga wielkiej ilości czasu.
Pracowałam z przedsiębiorcami w kryzysie. Moją rolą było zdiagnozowanie, na czym polega problem danej firmy, danego przedsiębiorstwa albo przedsiębiorcy i skierowanie tej osoby na mentoring. No i tak słuchałam o tych problemach, trudnościach, wyzwaniach, problemach, trudnościach, wyzwaniach. To było kilkaset firm. Wiele, wiele setek godzin spędzonych na słuchaniu o trudnościach. I w głowie mi dzwoniło: ale dlaczego ta osoba nie rozmawia z innymi przedsiębiorcami? Przecież mogłaby uniknąć tej kaszanki, w której jest, gdyby tylko miała kogoś, z kim może pogadać. No i jak zagadywałam o spotkania mastermindowe, to widziałam po drugiej stronie bardzo wielkie oczy i potężne zdziwienie – ale w ogóle co to jest?
No i okazało się, że jest sposób, ale ludzie nie mają o nim pojęcia. W związku z tym stwierdziłam, że skoro ja go znam, to będę o nim opowiadać. A jak zaczęłam o nim opowiadać, to w naturalny sposób potrzebowałam nadać temu jakąś ramę, pokazując kroki, które będą usystematyzowane. Nie że się po prostu ludzie spotykają, tylko żeby to było praktyczne, żeby to można było wykorzystać.
No i tak krok po kroku pojawił się kontraktowy model grup mastermindowych, czyli to narzędzie, którym teraz operuję. Najpierw to było przeznaczone dla ludzi, którzy chcą sami dla siebie budować mastermindy niezależne, czyli mamy ekipę przedsiębiorców, którzy się skrzykują, sami działają.
Marta: Oddolnie.
Ania: Potem znowu rynek mnie zawołał i się okazało, że są ludzie, którzy chcą to robić profesjonalnie. Prowadzić grupy mastermindowe, gdzie moderują takie spotkania dla przedsiębiorców. No i tutaj był kolejny krok w zbudowaniu programu i ścieżki kompetencji moderatorskich dla ludzi, którzy chcą to robić jako profesjonalną usługę ekspercką dla innych.
Czyli wszystko zaczęło się od mojego osobistego doświadczenia i tego, że skorzystałam, nie wiedząc, co to jest, bo ja zostałam zaproszona do takiej grupy. A potem kolejne sygnały od otaczających mnie ludzi pokazywały mi, że to jest coś, czym trzeba się zająć. Mam bardzo dużo doświadczenia w pracy z grupami, bo jestem zawodowo trenerką biznesową i konsultantką. To naprawdę bardzo solidne przygotowanie, jeśli chodzi o psychologię w biznesie. I połączyłam te klocki. Można powiedzieć, że trochę wyszło samo.
Marta: Takie piękne zagospodarowanie znalezionej niszy bym powiedziała. To jeszcze żebyśmy wszyscy startowali z tego samego punktu – w twoim pojęciu czym mastermind jest, a czym nie jest? Bo ostatnio to pojęcie robi się coraz bardziej popularne, natomiast niestety za tym idzie to, że pod ten szyld wpycha się przeróżne formy rozwojowe, które z mastermindem mają niewiele wspólnego. Czym jest klasyczny mastermind, a czego jednak nie powinniśmy nazywać w ten sposób?
Ania: Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że to jest mastermind według Ani Dyl, czyli to o czym teraz powiem, to jest kontraktowy model grup mastermindowych, który wypracowałam. Ja nie mam żadnego prawa, takiego jakiegoś uniwersalnego, do posługiwania się tą nazwą. Ja tego nie wymyśliłam. Ja to poukładałam. Więc niestety będzie tak, że ludzie mogą sobie wkładać pod tą nazwę co chcą.
Natomiast w moim rozumieniu i myślę, że też w coraz szerszym rozumieniu tego słowa mastermind to jest narzędzie, które służy do tego, żeby łatwiej było osiągnąć te cele, które się chce osiągnąć. I to narzędzie polega na tym, że mamy grupę osób, które spotykają się ze sobą cyklicznie po to, żeby każda z tych osób mogła zrealizować swój indywidualny cel.
Czyli każdy ma swój własny interesik, ale spotyka się z innymi ludźmi po to, żeby wymieniać się pomysłami, doświadczeniem, informacjami, zwrotnymi rekomendacjami – na przykład z kim warto współpracować, a z kim nie – żeby ułatwić sobie drogę do swojego celu. Korzystając z kompetencji, umiejętności, doświadczeń, które każdy z nas ma, w kreatywny, twórczy sposób tworzyć wartość, którą się znowu potem przekłada na działanie i pokonywanie kolejnych kroków do tego wyznaczonego celu.
To jest tak trochę jak wycieczka w góry z ekipą. Każdy coś niesie w swoim własnym plecaku. No i można iść pod górę samotnie. Tylko, jak się okaże, że obetrzesz sobie piętę i akurat w plecaku nie masz plastrów na otarcia, no to idziesz i krwawisz. Ale jak idziecie bandą, to chociaż każdy sam musi wykonać swój wysiłek, bo każdy sam niesie swój własny plecak i na własnych nogach musi pod tą górę wejść, to jednocześnie może się okazać, że ten drugi, który idzie obok w swoim plecaku, ma to, co jest mi akurat potrzebne i co spowoduje, że moja wycieczka będzie łatwiejsza albo w ogóle, że stanie się możliwe, że ja tam do góry dojdę.
Grupy mastermindowe to są grupy wzajemnego wsparcia, w którym ludzie wymieniają się tym, co już mają w swojej wiedzy i w swoim doświadczeniu. Po to, żeby każdemu łatwiej było osiągać to, co chce osiągnąć.
To, co jest istotne, to to, że to jest cykl, proces w rozłożony w czasie i że to są spotkania oraz działanie pomiędzy spotkaniami. Czyli to nie jest tak, że my się spotykamy raz na jakiś czas, pogadamy, a potem nic, tylko spotykamy się, pogadamy, a potem każdy wraca do swojej roboty i dalej idzie w stronę tego celu, który postanowił sobie osiągnąć. I to jest mastermind według mnie.
To oznacza, że w tej grupie nie może być bardzo dużo osób. Czyli jak mamy spędy na 150 osób nazywane mastermindem, to to nie jest mastermind według Ani Dyl tylko coś innego. W Mastermindzie my się co do zasady, niczego już nie uczymy. A raczej uczymy się z doświadczenia innych ludzi.
Marta: Nie ma warstwy merytorycznej takiej jak podczas wykładu, webinaru.
Ania: Tak, my tam nie idziemy po edukację. Po edukację idziemy na mentoring albo na kurs albo na webinar, kupujemy książkę. Do mastermindu idziemy po to, żeby już coś robić, zmieniać, podejmować decyzje, poszerzać swoją własną perspektywę. Bazując na tym wszystkim, co zgromadziliśmy do tej pory. To jest wspaniałe, jak obserwuję uczestników mastermindu, którzy korzystają z tego narzędzia pierwszy raz i jak odkrywają, ile oni już w środku mają, ile już umieją, ile wiedzą, ile tam jest nagromadzone. I że naprawdę kolejny kurs, albo kolejna książka albo kolejny kawałek edukacyjny już nie jest do niczego potrzebny, bo oni to już wszystko wiedzą.
Teraz potrzebują zrobić ten krok w stronę działania.
Mamy niewielką stałą grupę osób. Bardzo istotne jest to, żeby spotkania, na które przychodzą ci ludzie, odbywały się według określonej formuły. Żeby była pewna struktura. Że rozmawia się na te tematy, na które się powinno rozmawiać, a nie o tym, co akurat jest bardziej atrakcyjne albo bezpieczne, bo w mastermindzie często rozmawiamy o trudnościach i problemach. Albo jedna osoba zaczyna mówić i w ogóle tracimy poczucie kontroli nad tym, co się dzieje z czasem¼ Struktura spotkania powoduje, że każdy wychodzi z korzyściami. Każdy wychodzi nakarmiony, z rozwiązanym swoim kawałkiem problemu albo z omówionym wyzwaniem. Dzięki temu te spotkania są satysfakcjonujące i dają korzyści każdej osobie. A odrobina dyscypliny związanej ze strukturą tak naprawdę stanowi świetną przestrzeń do uruchomienia kreatywności. Bo kreatywność wbrew pozorom nie lubi totalnej wolności. Kreatywność najlepiej czuję się wtedy, kiedy jest w pewnej bezpiecznej ramie, w której może rozkwitać.
Marta: Tak to jest prawda. Ja akurat o kreatywności lubię mówić, że to jest taka rwąca rzeka i jak nie zorganizujesz jej koryta, to ona ci pozalewa pola i żadnych większych korzyści z tego nie będzie. Bardzo istotne jest to, co wspomniałaś o strukturze. Tak naprawdę jest tym kluczowym elementem, który mastermind traktowany jako narzędzie do rozwoju biznesu odróżnia od takich po prostu pogaduch. Że my się spotkamy, czasami pogadamy o firmie, ale czasami o dzieciach, a później to jeszcze ponarzekamy na nową ustawę.
Podsumowując:
- stała grupa
- zazwyczaj określony z góry czas trwania
- regularne spotkania
- proces bazuje na zasobach wszystkich uczestników.
Myślę, że to też jest taki wyróżnik spośród tych innych procesów, że w mastermindzie wszyscy są równi. Tyle samo dają, co biorą. W takim skutecznym mastermindzie nie jest tak, że jest tylko jeden mentor czy trener, czy szkoleniowiec i cała reszta po prostu chłonie jego blask.
Ania: To prawda, że w grupie mastermindowej ważne jest to, żeby uczestnicy byli dla siebie odpowiednio dobrani. To dwie kluczowe rzeczy, żeby mastermind się udał. Ludzie muszą być dobrze do siebie dobrani i muszą być dobrze dogadani na temat tego, co będą robić. Muszą być zakontraktowani. To są dwie rzeczy, bez których będzie kicha. I ta równowaga, ten taki powiedziałabym wyrównany, partnerski poziom, czyli że każdy ma coś wartościowego dla innych do wniesienia od siebie, to jest warunek konieczny, żeby to się udało.
Dzięki temu każdy jest usłyszany, ale też my jako uczestnicy takiej grupy, otwieramy się na to, żeby usłyszeć siebie i swoje własne kompetencje. Bo mam wrażenie, że to, czego często nam brakuje w naszym kręgu kulturowym, to zaufanie do siebie i do tego, że ja już naprawdę wiem i umiem.
I takim wspaniałym efektem ubocznym uczestniczenia w mastermindzie jest wzrost wiary w poczucie własnych kompetencji, wzrost pewności siebie, wzrost zaufania do własnych decyzji. Bo my rozmawiając z innymi, mówiąc o swoim doświadczeniu, o tym, w jaki sposób pokonywaliśmy różnego rodzaju trudności, widzimy, co to robi po drugiej stronie, jak wartościowe jest to, czym się dzielimy. Zaczynamy cenić siebie, swoje doświadczenie, swój wkład, swoje kompetencje, swoją moc i zaczynamy po prostu się bardziej cenić.
To jest bardzo istotna korzyść z tego narzędzia, że my, poza tym, że realizujemy jakieś określony cel biznesowy, który nas sprowadził do grupy mastermindowej, to jednocześnie trochę niechcący budujemy i wzmacniamy siebie. Biznes jest tak mocny, jak mocny jest przedsiębiorca, który go prowadzi. Szczególnie jak mówimy o solo biznesach, o tych małych biznesach, które tak naprawdę oparte są o osobę przedsiębiorcy czy przedsiębiorczyni, to tutaj to poczucie własnej kompetencji, sprawstwa jest kluczowe, żeby cały pomysł pod tytułem „biznes” mógł rozwijać się w komfortowy i dobry sposób dla tego człowieka, który go prowadzi.
Marta: Tak, ja się bardzo z tobą zgadzam i to wybrzmiewa prawie w każdej grupie mastermindowej, którą prowadzę. Bardzo często jest tak, że na początku uczestnicy mają taką obawę gdzie ja taki mały żuczek do nich, ja nic nie wiem, gdzie ja tutaj do nich¼ I potem się okazuje, że jedno spotkanie, drugie, trzecie, ludzie chłoną to, co usłyszeli od tej osoby, która wchodziła taka niepewna i to ją niesamowicie buduje. To jest wspaniałe, że czerpiesz korzyść nie tylko z tego, co dają ci inni. Czy w tym momencie, że przychodzisz, mówisz, ej, słuchajcie, mam problem taki i taki, pomóżcie mi zrobić coś tam, jak byście rozwiązali taką sytuację? Tylko właśnie samo to, że dajemy coś od siebie komuś innemu. Rozwiązujemy jakiś problem, w jakiś sposób mu to pomaga, coś mu na przykład otwiera, bo czasami jest tak, że wystarczy jedno pytanie i nagle jest po prostu mózg na ścianie😊.
Ania: Bywa tak.
Marta: To jest niesamowity bonus mastermindowania, z którego ludzie nie zdają sobie sprawy zanim nie wejdą w ten proces. Z mastermindem trochę jest tak, że trudno dokładnie powiedzieć, jak to działa. Bo mówimy o tym, że to działa, są świadectwa osób, które przychodzą te procesy i są niesamowicie zadowolone, o ile trafią na dobrze zorganizowane mastermindy. Ale trudno jest wypunktować konkretnie, jak to się dzieje, bo po prostu tam jest tak wiele czynników w dynamice grupy, tak różne procesy się dzieją, niektóre nieuświadomione, że trochę nie wiadomo, jak to działa, ale działa.
Ania: Ja się temu uważnie przyglądam i od wielu lat próbuję wytłumaczyć, co się dzieje wewnątrz mastermindu i na czym polegają korzyści. I to jest bardzo trudne, szczególnie kiedy to jest pierwszy raz, kiedy zaczynamy przygodę. Bo jak ktoś już raz doświadczył dobrego mastermindu, to już nie potrzebuje więcej wyjaśniania. Wszystko jest jasne.
Ale na samym początku, kiedy dołączamy do grupy mastermindowej jako świeżak, to wydaje mi się, że analizujemy dołączyć albo nie dołączyć przez pryzmat biznesowych korzyści, które z tego będę miała. Czy uda mi się zrealizować cel, który mam do zrealizowania czy nie? Czy przygotuję kampanię sprzedażową, czy nie przygotuję? Czy będę rozwijać listę mailingową, czy nie będę? To jest takie bardzo zadaniowe.
Marta: Takie twarde rzeczy, a tu jest jeszcze dużo tych miękkich.
Ania: Przychodzimy po takie twarde rzeczy, po produktywność. Przychodzimy po rozwiązanie problemów. I te wszystkie rzeczy dostajemy w grupach mastermindowych. Natomiast jak na koniec procesu pytam uczestników, co było dla nich największą wartością, co zabierają ze sobą, to oni nigdy nie mówią o tych mierzalnych rzeczach. Te cele osiągają w stu procentach, w części, a niektórzy w ogóle gdzieś lądują w innym miejscu i okazuje się, że to nie sam twardy mierzalny cel był dla nich kluczowy tylko doświadczenie bycia akceptowanym, wysłuchanym. To dzielenie się, które ma miejsce w grupie mastermindowej i to, że oni w tą podróż szli z poczuciem, że idą w stadzie.
Marta: Ten element środowiska.
Ania: Wszystkie psychologiczne korzyści, których doświadczamy w grupie mastermindowej, ostatecznie są tymi, które są podawane jako pierwsze wtedy, kiedy pytam w podsumowaniu, jak ci było. Bo wiesz, biznesy biznesami, ale przede wszystkim jesteśmy ludźmi. Jako ludzie jesteśmy stadni, potrzebujemy innych ludzi do tego, żeby móc funkcjonować i funkcjonować komfortowo jako przedsiębiorcy. Bardzo często doświadczamy totalnej samotności. Część z nas w ogóle nie ma nikogo z kim mogłaby porozmawiać. Część z nas ma kogoś, z kim mogłaby porozmawiać i to są takie osoby, że lepiej z nimi nie gadać, bo odsyłają z powrotem na etat.
Ta samotność przedsiębiorcy jest powszechna, a w mastermindzie przestajemy być samotni, bo mamy ludzi, którzy nas słuchają, akceptują. Jeszcze mają podobnie, rozumieją dokładnie naszą perspektywę i nawet jeżeli mają inny pomysł niż my, to nas do niego nie przekonują, tylko o nim opowiadają.
Nikt nikogo nie przeciąga na swoją stronę. Możemy się wymienić pomysłami, możemy się nie zgadzać ze sobą i ze względu na ten kontraktowy charakter, że my jesteśmy umówieni, o czym rozmawiamy, w jaki sposób, jak się wymieniamy informacjami, zwrotnymi, czego sobie nie mówimy, na jakie tematy nie rozmawiamy. Dla wielu z nas doświadczenie grupy mastermindowej jest bardzo rzadkim doświadczeniem bycia w zdrowej partnerskiej relacji, powiedziałabym, że w ogóle. A co dopiero mówiąc o kontekście biznesowym.
Więc to jest sposób na to, żeby wzmacniać siebie, działać na rzecz swojej motywacji i sprawczości. To jest super profilaktyka wypalenia, bo jesteśmy po prostu blisko innych ludzi. I OK cele biznesowe spoko, fajnie jak są, natomiast to zadbanie o własny dobrostan jest moim zdaniem kluczowe.
I to też jest to, o czym ludzie potem mówią, że to było dla nich najważniejsze, czyli bycie w bezpiecznej relacji w zaufaniu do drugiego człowieka, z takim poczuciem, że ja jestem OK. Że druga osoba jest OK. Że ja mogę przyjść z moim sukcesem, że mogę przyjść z porką i niezależnie od tego, czy przychodzę z wyzwaniem, czy z radością, którą się chce podzielić, to jest dla mnie miejsce w tej grupie i ja wiem, co się będzie tam w środku działo. W zmiennym świecie, w którym funkcjonujemy takie punktowe poczucie bezpieczeństwa jest absolutnie bezcenne i żadne mailingi, ani kampanie reklamowe przygotowane nie są w stanie tego przebić.
Ale faktem jest, że mówienie o tym do osób, które nigdy nie spróbowały grupy mastermindowej, jest trochę jak tłumaczenie, jak smakują lody truskawkowe, jak ktoś nigdy w życiu nie jadł ani lodów, ani truskawkowych. Zimno na języku, miło, słodkie, lekko kwaskowate i co z tego? Więc najlepszą moją rekomendacją jest, spróbuj i zobacz, jak to smakuje, bo może ci zasmakować. No i pierwsze grupy, do których ludzie przystępują, to najczęściej są ze względu na tą korzyść bardzo mierzalną i biznesową, a wszystkie kolejne, do których potem ludzie dołączają już z większą świadomością, mają ten komponent wsparcia psychologicznego. No bo to już wiadomo, czego się można spodziewać.
Marta: Dla mnie jako osoby organizującej mastermindy takim elementem, który przynosi chyba najwięcej satysfakcji jest dobieranie osób w taki sposób, że po procesie mówią: WOW, w ogóle sobie nie wyobrażam, żeby was nie było i jak wspaniale, że my się tutaj spiknęliśmy i mogliśmy sobie zrobić to wszystko w takim otoczeniu, w takim środowisku. To jest ogromna satysfakcja.
Ale wróćmy jeszcze do tematu skuteczności. Co wpływa na skuteczność? Tutaj wspominałaś o doborze członków, czyli to, że oni gdzieś muszą mieć wspólny cel albo chociaż wspólne środowisko. Bo trudno sobie wyobrazić, żeby skuteczny mastermind biznesowy miał hydraulik, który pracuje w Niemczech, pani, która jeździ z mobilnymi usługami fryzjerskimi, wydawca e-booków i psi behawiorysta. Bo ich grunty biznesowe są tak bardzo rozjechane, że to będzie problematyczne.
A drugą warstwą, to też jest dość istotne, że ta grupa powinna być na zbliżonym etapie rozwoju. No właśnie dlatego, żeby każdy mógł coś od siebie dać. Bo w momencie, kiedy mamy tutaj rozjazd i mamy na przykład trzy osoby totalnie początkujące i jedną taką już bardziej zaawansowaną, to ten mastermind zamieni się, chciał nie chciał, w 100 pytań do. Bo skoro tylko jedna osoba ma już jakieś doświadczenie, no to po prostu ta formuła się trochę rozjeżdża. Więc co na tą skuteczność wpływa poza kwestią doboru?
Ania: Dobór grupy już mamy omówiony. To rzeczywiście jest fundamentalne, żeby to była ta partnerska wymiana. To też związane jest z tym, że kiedy słyszymy od innych uczestników potencjalne rozwiązania albo doświadczenia problemu, z którym przychodzimy, to jeśli mamy bardzo różne etapy rozwoju firmy, to te doświadczenia i rozwiązania, które będziemy słyszeć, mogą dla nas być niewykorzystywalne.
Jeśli mamy kogoś, kto prowadzi jednoosobową działalność w grupie z ludźmi prowadzącymi firmę po 40, 50, 120 osób to to są zupełnie inne światy. Nawet jeżeli te biznesy będą zarabiały tyle samo, to z perspektywy tego, co jest możliwe do zrobienia wtedy, kiedy się ma 100 pracowników, a wtedy, kiedy się nie ma żadnego pracownika, to jest zbyt odmienne. Poza tym też nie będzie tego poczucia wzajemnego rozumienia się. Bo ten kto nie ma pracownika nie będzie rozumiał, co to znaczy problem z rotacją pracowników, no bo po prostu tego nie zna. Rzeczywiście jest bardzo kluczowe, żeby tych ludzi w odpowiedni sposób do siebie dobrać.
A druga sprawa to kontrakt, czyli umowa na to, jak my ten mastermind razem będziemy robić. To jest pewien zestaw zasad jak będziemy grać w tę mastermindową grę. Trochę jak instrukcja obsługi do naszej grupy. Kontrakt jest bardziej procesem niż jakimś spisanym dokumentem. Tu istotne jest to, żeby po pierwsze solidnie umówić się na to, jak to ma wyglądać, obejmując wszystkie obszary, które są do objęcia uwagą. Ale druga sprawa to to, żeby potem tego kontraktu przestrzegać w sytuacji, w której coś się zaczyna rozjeżdżać. A zacznie się rozjeżdżać i to jest gwarantowane, że zacznie się rozjeżdżać – ponieważ tak działa psychika ludzka, że jeżeli mamy zestaw zasad służących bezpieczeństwu, to nieświadomie z czasem zaczynamy testować, czy te zasady rzeczywiście gwarantują nam to bezpieczeństwo czy nie. Jak pas w samochodzie. Zapinając sprawdzamy, czy on się zaciąga, no bo jak mam mu zaufać, to muszę mieć pewność, że to działa. Identycznie działa to w grupach czy mastermindowych czy jakichkolwiek. Ludzie umawiają się na coś, a potem tak jakby nie wiadomo z jakiego powodu – chociaż psychologia dobrze wie z jakiego powodu – zaczynają naruszać te zasady¼ trochę się spóźniać, zmieniać temat spotkań i wykraczać trochę z pytaniami poza cele, na które są umówieni¼ To są takie drobne testowania granic, na które, jeśli uczestnicy nie będą reagować, to ta energia od środka grupy sprawdzająca, czy my tu na pewno jesteśmy bezpieczni może doprowadzić do tego, że grupa nie będzie działała tak dobrze.
Czasami to prowadzi do tego, że grupa się w ogóle rozpada, bo na tyle silne jest to testowanie, że grupa nie wytrzymuje tej presji od wewnątrz. A czasami jest tak, że ona się dokula do końca, ale w takim poczuciu, że już się rozjeżdżało, że to już nie było to. Najczęściej problemem jest to właśnie, że brakuje zareagowania hej, słuchajcie, myśmy tu mieli rozmawiać tylko na te tematy, które są powiązane z celami, a nie na dowolne tematy albo Marysia ciebie nie było ostatnio, a wszyscy się zobowiązaliśmy do tego, że jesteśmy obecni na każdym spotkaniu.
Jak zaczynamy puszczać czas, czyli jak mamy po 20 minut na osobę do omówienia wyzwania, a to się zaczyna rozjeżdżać, to znowu – jeśli nie będzie reakcji, to trochę jest tak, jakbyśmy godzili się na to, że co prawda jesteśmy zapięci w pasy, ale jak dojdzie do zderzenia, to i tak zaryjemy twarzą prosto w kierownicę. No przecież nie o to chodzi, nie temu te zasady służą. Więc myślę, że dobór grupy i kontrakt jako proces, który cały czas trzyma grupę to są fundamenty.
Ze względu na to, że w niezależnej grupie mastermindowej, czyli takiej, która nie ma moderatora profesjonalnego, tylko są uczestnicy, którzy się sami skrzykują i sami ze sobą pracują to ten kontrakt z braku jednoznacznie wyznaczonego lidera, tym bardziej jest istotny, bo stanowi zewnętrzną ramę, która trzyma tą grupę. I prowadzi ją w określonym kierunku. Daje moc reagowania na różne odstępstwa każdemu uczestnikowi. Ponieważ nie ma szefa, to kontrakt trochę robi za szefa.
Trochę inaczej wygląda to w grupie moderowanej, bo tam też mamy kontrakt, też mamy dobór uczestników, ale z racji tego, że mamy moderatora, który jest odpowiedzialny za cały proces, to kiedy dochodzi do testowania granic, do sprawdzania, czy ten kontrakt to rzeczywiście nas obowiązuje, czy nas nie obowiązuje, to poza tym, że oczywiście reagować mogą uczestnicy i powinni, to jednak jest to głównie rolą moderatora. Jest osoba, która widzi całość z lotu ptaka i kiedy uczestnicy sprawdzają, na ile bezpieczna jest grupa, umie podjąć takie działania, które potwierdzą, tak, jesteś bezpieczny w tej grupie. Tak to, na co się umówiliśmy, działa. To jest ogromna różnica pomiędzy grupą niezależną, a grupą moderowaną. W grupie moderowanej mamy kogoś, kto jest strażnikiem bezpieczeństwa psychologicznego i strażnikiem jakości całego procesu i niezależnie od tego, jakie są kompetencje poszczególnych uczestników i jak bardzo ich entuzjazm poniesie. Jest ktoś, kto widzi całość i odpowiada za to, żeby ta całość toczyła się we właściwy sposób, który prowadzi do określonego rezultatu.
Marta: Zostańmy przy różnicach. Między takimi mastermindami, organizowanymi oddolnie, czyli się skrzykujemy, sami sobie coś tam ustalamy i działamy, a mastermindami moderowanymi, gdzie za całość procesu odpowiada jakaś osoba, która nie jest bezpośrednio uczestnikiem.
Ania: Różnic jest bardzo dużo związanych z odpowiedzialnością. W przypadku moderowanego mastermindu odpowiedzialność za przebieg procesu, bo nie za rezultat (za rezultat odpowiedzialny jest zawsze uczestnik), czyli żeby wszystkie kroki, które są niezbędne do zbudowania właściwie skomponowanej grupy i pracy w odpowiednim rytmie, to jest rola moderatora. I to by się mogło wydawać prostym zadaniem. Bo co to jest skrzyknąć ludzi, wybrać ludzi, a potem siedzieć z zegarkiem i prowadzić spotkania. Często słyszę, że to do tego jest sprowadzona ta nasza rola – do pilnowaczy czasu. Natomiast sprawa jest nieco bardziej złożona, bo tak jak rozmawiałyśmy przed chwilą o tym, że korzyści z mastermindu to nie tylko to, że ja wychodzę z pomysłem, z rozwiązaniem problemu, ze zrealizowanym celem, ale też z całą warstwą psychologiczną, która powoduje, że jestem w stanie potem zrobić to, do czego się zobowiązałam. Analogicznie jest w roli moderatora, że to pozornie jest kwestia technicznej organizacji. Natomiast w rzeczywistości to jest umiejętność budowania warunków do tego, żeby ludzie czuli się bezpiecznie i byli zdolni do tego, żeby uruchomić swój potencjał, który mają w środku. I to już nie jest wcale takie proste, ani wcale nie jest takie oczywiste, bo to wymaga od moderatora nieustannej uważności. Na to, w jakim punkcie swojego dobrostanu znajduje się człowiek, z którym pracuje. Czy on na to spotkanie przychodzi z dobrą energią i z otwartością, z chęcią do działania i dzielenia się, czy może właśnie jest w jakiejś strasznie czarnej ***** i przychodzi w stanie, w którym nie jest w stanie nawet wymyślić, jak ma brzmieć jego pytanie, bo jest w takiej kiepskiej kondycji. I zarządzanie tą energią pomiędzy uczestnikami, nastawieniem, z jakim oni przychodzą i się wzajemnie wymieniają, zarządzanie obawami, które mają wtedy, kiedy siadają na krześle miłości i mają zadać swoje pytanie, zarządzanie tym, czego oni potrzebują od innych uczestników versus to, o co pytają, to jest cały worek kompetencji, które też trzeba mieć.
Również w zarządzaniu swoim własnym wewnętrznym monologiem w tej roli. Żeby nie wchodzić w rolę osoby, która doradza szczególnie często. Jako moderatorzy znamy się na tych problemach, o których rozmawiają uczestnicy.
Wspomniałam o takiej różnicy pomiędzy tym, czego człowiek naprawdę potrzebuje od grupy mastermindowej, a o co pyta. To jest ten moment, kiedy jest moje 20 minut, ja mówię mam problem X potrzebuję od was Y. I w świecie idealnym to się wydaje, że ludzie wiedzą, czego potrzebują. No i tylko im się wydaje, bo niezwykle często to, o co pytamy, albo prosimy w ogóle nie jest tym, czego potrzebujemy.
Sam fakt uczestniczenia w mastermindzie pozwala nam lepiej diagnozować na czym polega problem i szukać w związku z tym lepszych rozwiązań. W tym kontekście rola moderatora jest nieoceniona i tego się nie da wycenić na żaden czas i na żadne pieniądze. Bo to jest drugi człowiek, który z ciekawością i życzliwością poszukuje tego, co naprawdę jest problemem i pomaga go nazwać. I dopiero na to nazwane, co naprawdę boli, pozostali uczestnicy odpowiadają.
Czyli to nie jest tak, że ja przychodzę na spotkanie mastermind, a wy dajcie mi pomysły tematów, które mogę poruszać w moim newsletterze. Moderator pomoże znaleźć, na czym polega problem, że ty sama nie jesteś w stanie wymyślić tych tematów, skoro pracujesz, jesteś ekspertką od 15 lat, znasz się na swojej robocie, znasz się na grupie docelowej¼ o co jest ten problem? Czasami praca moderatora polega na tym, żeby przez długie minuty tak długo dopytywać, drążyć, sprawdzać, weryfikować, parafrazować, aż osoba, która przychodzi z jakąś blokadą i trudnością mówi: „Aha, to o to mi chodzi, skoro na tym polega problem, to ja już nie muszę nic więcej słyszeć, ja już ze wszystkim sobie poradzę”.
W niezależnej grupie inni uczestnicy nie zawsze mają takie kompetencje, które pozwalają tak wnikliwie analizować treść tego, z czym ludzie przychodzą. Natomiast to jest rola moderatora. Moderatorzy, którzy się uczą tego zawodu, zdobywają te kompetencje, żeby odkrywać, jaka jest istota problemu i to powoduje, że uczestnicy naprawdę wychodzą z takim poczuciem WOW, teraz to mi przewietrzyło głowę, teraz to ja wiem, co mam zrobić.
W moderowanym mastermindzie, poza tym, że mamy więcej struktury i więcej porządku, bo jest ktoś, kto po prostu profesjonalnie tego pilnuje i wie, co ma robić w różnych sytuacjach, to z perspektywy uczestnika moderowany mastermind, to jest przyjście na gotowe. W takim sensie, że ja przychodzę z określonym problemem do rozwiązywania, a nie muszę się zajmować niczym więcej, co pojawia się wtedy, kiedy szykuje się grupa niezależna.
Marta: Kwestie organizacyjne.
Ania: Bo ja się nie muszę przejmować doborem uczestników, tym jak mam znaleźć tych ludzi, skąd ja mam ich wziąć, jak ja mam poznać, że oni pasują, albo że nie pasują. W pewnym momencie pojawia się OK, muszę zaakceptować tych ludzi, którzy są mi proponowani. To jest zupełnie inny rodzaj aktywności, kiedy ja muszę zaakceptować zaproponowaną mi grupę, niż że ich muszę dla siebie i dla innych też nawzajem wyłuskać.
Barierą, którą, która często powoduje, że ludzie w ogóle nie podejmują próby skrzyknięcia sobie grupy mastermindowej jest to, że oni nie wiedzą właśnie na tym etapie dobierania co robić, jak się okaże, że ktoś z nimi będzie chciał pracować, a oni z nim nie chcą. Jak tu komuś powiedzieć: Nie przyjmuję cię do mojej grupy. Nie pasujesz do mojej układanki. Mówię to z uśmiechem, bo po tylu latach to jest już dla mnie proste. Mam to po prostu przećwiczone. Ale dla osób, które nigdy nie miały styczności z takim trochę rekrutacyjnym kawałkiem – ciebie zapraszam, a ciebie nie zapraszam¼ a już w ogóle z odmawianiem komuś kto chce, to może być spore wyzwanie.
Moderator to jest osoba, która jest sitem, proponuje pewien określony skład. Ilość problemów wewnętrznych, przez które trzeba przejść jest dużo mniejsza, kiedy zgłaszamy się do kogoś, kto prowadzi ten proces od samego początku do samego końca.
Marta: To zadam ci takie przewrotne pytanie. Myślę, że to będzie takie podsumowanie tego wątku. Po co płacić za masterminda, skoro można się skrzyknąć na Facebooku?
Ania: O jeny! Marta! A po co się płaci za usługi profesjonalne? Za eksperckie usługi płacimy, żeby ktoś rozwiązał za nas problem.
Marta: Albo wskazał nam rozwiązanie.
Ania: I żeby doświadczyć swego rodzaju ulgi. Za to płacimy. Za to płacimy moderatorowi, że my doświadczamy ulgi i czerpiemy pewne określone korzyści. Dzisiaj jak myślałam o naszym spotkaniu, spodziewałam się, że to pytanie padnie – po co płacić za to, że ktoś dobierze grupę i będzie pilnował zegarka. Sama nagrałam kiedyś odcinek podcastu na ten temat.
W przypadku moderowanego mastermindu płacimy za dużo więcej niż tylko ten fakt, że ktoś poświęci czas na dobranie grupy, a potem poświęci czas na to, żeby pilnować spotkań. My płacimy za wszystko to, czego nie musimy umieć, wiedzieć, posiadać. Płacimy za to, że nie musimy zmieniać jakiejś potężnej ilości własnych przekonań, na przykład by odmawiać innym. My tego wszystkiego nie musimy robić, bo jest ktoś, kto obejmuje to swoją kompetencją za nas.
I tak pomyślałam dzisiaj, że jak mówimy o kupowaniu profesjonalnych usług, to zapominamy o trzeciej walucie. Pierwszą walutą są pieniądze. Wszyscy wiedzą, to kosztuje tyle, tamto kosztuje inaczej. Moderowany kosztuje pieniądze, niemoderowany nie kosztuje pieniędzy. Drugą walutą, którą się posługujemy jest czas. Jak jest grupa niezależna, to muszę zużyć więcej czasu, żeby to zorganizować razem z innymi, a w przypadku moderowanego mamy czas. Natomiast jest trzecia waluta i tą trzecią walutą jest nasz dobrostan i poczucie ulgi, której doświadczamy.
Tak naprawdę w usługach profesjonalnych to, czym mierzymy korzyść, to jest ilość ulgi i dobrostanu, który zyskujemy. I to powinno być wskaźnikiem, który nam pokazuje czy cena jest adekwatna czy nie. Czy to jest tanio czy drogo.
Bo tu chodzi o to, o ile lepiej mi się będzie funkcjonowało w moim biznesie, kiedy wybiorę ścieżkę działania A, B albo C. Mogę się wszystkiego nauczyć sama. Kupić sobie podręcznik od Ani Dyl, skrzyknąć sobie grupę niezależną i będę zadowolona. Czasami to jest właśnie ten sposób, który da mi najwięcej korzyści. Ale ta sama osoba po prostu w innym punkcie czasu może dojść do wniosku, że bardzo potrzebuje wsparcia mastermindowego i grupy, natomiast nie chce zajmować się całą resztą. Bo potrzebuje być w grupie, potrzebuje kogoś, komu zaufa, że będzie tą grupę prowadził pewną bezpieczną, kompetentną ręką. To jest dla niej istotne, że przychodzi niejako na gotowe. Do moderatora, który prowadzi mastermind zaprojektowany w jakimś celu i np. będzie się tam zajmować układaniem komunikacji marketingowej, budowaniem systemu sprzedaży. Że to się tam będzie działo. Wtedy komfort funkcjonowania i dobrostan rosną. Ja doświadczam ulgi, bo jest bardzo wiele problemów, którymi się nie muszę zajmować i których nie muszę rozwiązywać, albo które ktoś rozwiąże za mnie. Poprzez to, że ja przystępuję do programu, który jest organizowany przez profesjonalistę.
To nie jest tak, że my płacimy tylko za czas i kompetencje moderatora. My płacimy również za rozwiązane problemy, o których istnieniu nie musimy w ogóle nawet wiedzieć.
Marta: Poza warstwą organizacyjną jest jeszcze kwestia zapewnienia bezpieczeństwa psychicznego, czyli jak będzie jakiś zgrzyt w grupie to nie ja będę musiała być tą niedobrą co powie Stefan, nie tak się umawialiśmy, co ty w ogóle wyprawiasz, tylko jest ktoś, kto będzie na tym czuwał. Nie ja się będę denerwować, że ktoś odwołuje albo próbuje przekładać spotkania albo cokolwiek innego. Faktycznie jest to zdjęcie obciążenia psychicznego, mentalnego.
Ania: Ulga! Chodzi o ulgę. To tak jak z pójściem na kolację w restauracji. Kolacja w restauracji, jak ją przeliczymy na pieniądze w ogóle się nie opłaca. Jednocześnie ludzie dalej chodzą do restauracji. Dlatego że tam płacimy za doświadczenie, za komfort.
Marta: Za to, że nie stoimy przy garach.
Ania: Nie mamy z tym problemu. W przypadku kolacji w restauracji raczej chodzi o doświadczenie i smak, a w przypadku pracy moderatora bardziej bym poszła w stronę ulgi związanej z tym, że jest cała masa rzeczy, którymi ja się w ogóle nie muszę zajmować, że one są całkowicie poza mną.
I w kontekście przedsiębiorców myślę, że to jest jeszcze istotniejsze niż w przypadku osób, które pracują na etacie. Bo my mamy tendencję do tego, żeby zajmować się wszystkim i jednocześnie sposób pracy, jaki sobie wybraliśmy, że mamy własne biznesy, powoduje, że realnie jesteśmy zaangażowani w każdą drobną rzecz, w każdą duperelę i w każdy szczegół, który jest w naszym biznesie. My jesteśmy od załatwiania spraw. My jesteśmy od rozwiązywania problemów. My jesteśmy od pchania rzeczy do przodu. I jak czasami można zaangażować się w coś, gdzie nie muszę pchać do przodu, nie muszę organizować, pilnować, pamiętać, to to jest takie powiedziałabym biznesowe SPA.
Marta: Bardzo ciekawe porównanie. Zostając jeszcze trochę przy roli moderatora prowadzącego. Z twojego doświadczenia – czy każdy się do tego nadaje? Czy to jest coś, czego każdy się może nauczyć, czy jednak są tutaj potrzebne jakieś wrodzone predyspozycje, które albo się ma, albo się nie ma.
Ania: Nie ma osobowości, która by się nadawała bardziej albo mniej. Natomiast myślę, że to nadawanie się albo nienadawanie się można analizować na poziomie wartości. Niektóre są trudno zmienialne. Jeżeli dla kogoś inni ludzie nie są wartością kluczową, to wtedy taki człowiek się nie nadaje na moderatora.
W rozmowach wstępnych do programu dla moderatorów często się spotykam z pytaniem: Czy ja się nadaję do tego? Wtedy pytam: A czy lubisz ludzi? Jak odpowiedź pada: Tak lubię ludzi, to znaczy, że to jest osoba, która się nadaje.
To jest kluczowy czynnik. Jeżeli ja lubię ludzi, życzę im dobrze i mam w sobie chęć, żeby ich wspierać w rozwoju, to jest to całkowicie wystarczające do tego, żeby reszty się nauczyć. Reszta to są do pewnego poziomu technikalia, a krok dalej jest praca nad sobą, nad swoimi własnymi kompetencjami, nad swoim midsetem, umiejętnościami wewnętrznymi psychologicznymi i społecznymi na zewnątrz.
No ale znowu – uczyć się komunikacji i asertywności, stawiania granic, aktywnego słuchania może każdy, niezależnie od osobowości. Wszyscy możemy się tego nauczyć. Kluczowe jest, żeby lubić ludzi, a potem, żeby nauczyć się zawodu i w następnym kroku, żeby uczyć się siebie. Żeby dobrze rozumieć siebie, rozumieć, jak funkcjonują ludzie, ale siebie w pierwszej kolejności. Żeby na przykład rozumieć, co się dzieje w grupie i kiedy czuję, że mnie to w środku szarpie, to żeby umieć sobie powiedzieć: Ania, spokojnie, to cię szarpie, bo to jest twoje. W grupie się wszystko dzieje w porządku, to są naturalne procesy, które mają miejsce, tam jest wszystko OK. No bo to jest mój osobisty kawałek jakiś do przepracowania w zupełnie innym miejscu i w innych okolicznościach, więc każdy może się tego nauczyć.
Marta: To dobra wiadomość, przynajmniej dla tych osób, które gdzieś tam sobie myślą, że może to byłaby jakaś ścieżka dla nich.
No dobra, załóżmy, że ktoś posłuchał tego odcinka i pomyślał sobie spróbuję w płatnej grupie, faktycznie, niech to ktoś ze mnie zdejmie. Czym się kierować, wybierając mastermind? Ofert jest sporo, są bardzo różne. Na co dobrze jest zwrócić uwagę, żeby jak najbardziej zwiększyć szanse na to, że nie będziemy rozczarowani tym procesem? Wiadomo, ostatecznie to się i tak okaże w praniu. Natomiast żeby zminimalizować to ryzyko.
Ania: To już dzisiaj z pełną odpowiedzialnością, mogę powiedzieć, że sprawdzić, czy moderator, który prowadzi tą grupę mastermindową jest certyfikowany u mnie.
Marta: Ja jestem 😊.
Ania: Jeśli uczył się u mnie, to ja wiem, że u mnie w tą metodę i w to narzędzie. Przynajmniej na ten moment jestem jedyną osobą, która uczy moderatorów, w związku z tym nie wiem, jakie jeszcze potencjalnie certyfikaty można byłoby mieć. Ale jeżeli ktoś posiada certyfikat Mastermind Pro, to znaczy, że umie w mastermindy. To jest coś, co można sprawdzić, zweryfikować.
Oczywiście istnieją w Polsce moderatorzy, którzy robią świetne mastermindy i nie są absolwentami moich szkoleń, więc jak ktoś nie ma tego certyfikatu, to proszę go nie skreślać, bo to o niczym nie świadczy. Raczej jak ma to mega plus, a jak nie ma to sprawdzamy dalej. Bo co jest dalej do sprawdzenia? W jaki sposób będzie prowadzony cały proces, czyli na przykład, czy jest rozmowa wstępna do takiego mastermindu, bo wtedy mamy szansę porozmawiać.
Marta: A powinna by czy nie?
Ania: Powinna być moim zdaniem. To jest kolejny krok – grupa ma być w odpowiedni sposób dobrana. Nie wyobrażam sobie w roli moderatora dobierać uczestników do grupy, nie rozmawiając z nimi. Papier i formularze elektroniczne są w stanie przyjąć absolutnie wszystko i dopiero w bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem jestem w stanie użyć więcej niż tylko kory przedczołowej do analizowania tego z jaką materią mam do czynienia. Poza tym pisane informacje możemy sobie interpretować na bardzo różne sposoby. Moim zdaniem rozmowa wstępna jest bardzo istotna i ten element dobierania do grupy, jakie są kryteria, w jaki sposób ci ludzie będą do siebie dobierani.
Marta: Czyli to, że jest jednak jakaś rekrutacja, nie wszyscy wpadają.
Ania: Moim zdaniem tak, bo skoro dobór do grupy jest warunkiem powodzenia, to to jest istotne. Jak głęboka jest ta rekrutacja, ile jest pytań, jak długa jest ta rozmowa, to będzie zależało od tego, kto jest moderatorem. Na przykład tak jak do ciebie można przyjść, a wcześniej uczestniczyć w twoich kursach. Jeżeli ty kogoś już znasz, to jest twoja klientka od kilku lat, wiesz czym ona się zajmuje, z czym się zmaga, w różnych momentach z nią rozmawiałaś przy innych okazjach. Ty tego człowieka znasz, wiesz kim on jest, nawet bez tej rozmowy wstępnej. Ale jak przychodzi ktoś zupełnie z zewnątrz, no to trzeba tego kogoś poznać. Stąd intensywność rekrutacji będzie różna w różnych przypadkach, ale trzeba pogadać, żeby można było powiedzieć OK to są podobierani ludzie.
Druga rzecz – bardzo sprawdzałabym, jak zaprojektowany jest cały proces. Czyli czy to, co będzie się działo w ramach spotkań, spełnia kryteria tego, czym ma być mastermind. I teraz uwaga będzie utrudnienie. Jeśli wiem, że potrzebuję mastermindu, to szukam takich ofert, które mi oferują takie spotkania, które działają jak to narzędzie i jak wchodzę na stronę sprzedażową programu, który nazywa się mastermindem, ale w opisie widać, że nie że nim nie jest, bo to tak naprawdę jest mentoring grupowy, że siedzi sobie prowadząca i odpowiada na pytania uczestników, no to, jeżeli ja szukam mastermindu, ta oferta odpada.
Ale jak szukam mentoringu, a ufam tej mentorce, to czy się przejmować, że ona to krzywo nazywa? Znaczy ja się będę przejmować, bo moja misja życia, żeby się przejmować takimi rzeczami¼ Zmierzam do tego, żeby analizować oferty moderowanych mastermindów pod kątem tego, czy proces pozwoli mi uzyskać te korzyści, na których mi zależy. Czyli jeżeli mi zależy na tym, żeby wymieniać się doświadczeniami z innymi przedsiębiorcami na podobnym poziomie co ja, to czy w tym programie są spotkania, w czasie których my będziemy ze sobą rozmawiać, ile ich będzie.
Marta: Czy ja mogę zabrać na każdym głos? To jest bardzo istotny czynnik. Często trafiam na oferty mastermindów, które wyglądają w ten sposób, że jest kilkadziesiąt osób w grupie i jest krzesełko miłości, hot seat, czy jakbyśmy go nie nazwali, ale jest tak, że na jednym spotkaniu 3 osoby z 30 mogą wyjść z jakąś swoją kwestią do przegadania. Więc to jest właśnie taka rzecz, którą pod kątem struktury trzeba rozważać.
Ania: I takie spotkania, gdzie masz 30 osób i jedną zgłaszającą swoje wyzwanie będą niosły wartości. Oczywiście, nie negujemy tego. Natomiast w takim układzie, kiedy mamy 30 osób na sali w ogóle nie jesteśmy w stanie ich poznać. Wiedzieć, z kim my mamy do czynienia. Z takiego spotkania, celowo nie nazywam go mastermidem, wynosimy tylko tą wierzchnią warstwę korzyści. Rozmawiałyśmy o tym, co jest namacalne w kontekście działania i celów biznesowych, tego, co mierzalne. Z takiego spotkania wyniesiemy tylko ten kawałek, pomysły, jakąś nową perspektywę.
Natomiast psychologicznego wsparcia, poczucia bycia zrozumianym, usłyszanym, poczucia budowania siebie, bo to co mówię, daje komuś wartość, to tego już tam w środku nie będzie. To jest po prostu za duża grupa. To nie ma szansy się w takiej grupie wytworzyć.
Marta: Nie ma na to przestrzeni.
Ania: W zależności od tego, jaka jest moja gotowość, czego potrzebuję, to zachęcam do tego, żeby tak czytać też te programy. Czy tam w środku rzeczywiście dostanę tyle uwagi, tyle czasu dla siebie, ile dzisiaj potrzebuję.
Bo czasami będzie tak, a czasami będzie inaczej. Różnych programów mogę potrzebować. Ale ta transparentność – jak będą wyglądały spotkania, ile ich będzie, ile czasu będzie dla mnie i uważności – to są bardzo ważne czynniki, które powinny nam pokazywać czy to jest oferta, która nam pasuje czy nie.
Marta: Czyli tak naprawdę mamy trzy kluczowe elementy, na które warto zwracać uwagę, jak wybieramy sobie płatne procesy mastermindowe. Organizator i to tak dwutorowo, czyli pod kątem jego kompetencji typowo do prowadzenia procesów mastermindowych ale też drugiej warstwy – czy mamy wspólny vibe czy nie mamy. Na poziomie czysto ludzkim, czy gdzieś tam jakaś nić sympatii się nawiązała, albo w ogóle jest potencjał, żeby ona się nawiązała, czy od samego początku wydaje nam się, że no może ona i mądrze gada, ale¼
Ania: Otóż to.
Marta: Drugi element, to jest to, w jaki sposób przebiega proces rekrutacji. Czy to jest kto zapłaci ten wchodzi, czy jednak jest to sito, o którym wspomniałaś. Czy jest jakieś spotkanie na żywo? No bo to faktycznie daje nam taką przesłankę do tego, żeby uznać, że faktycznie te grupy są dobierane w jakiś sposób, na podstawie jakichś kryteriów. No i ostatnia i wcale nie najmniej ważna rzecz to struktura samego procesu. Ile spotkań, czy ja mówię na wszystkich, ile mam czasu, ile będzie osób w tej grupie? Jak długo całość będzie trwała¼ Myślę, że to są takie kluczowe wskaźniki.
A gdybyś miała powiedzieć u kogo najlepiej sprawdzi się taka forma wsparcia, tego klasycznego masterminda, gdzie mamy niewielką grupę, powiedzmy cztery, pięć osób, gdzie proces bazuje na wymianie ich doświadczeń. Czyli nie ma tam kawałka merytorycznego, żadnego wykładu. Nie ma tego, że tylko jedna osoba może na danym spotkaniu wystąpić, tylko każdy ma swoje zgłoszenie na każdym spotkaniu.
U kogo sprawdzi się to najlepiej? Czy są osoby, które nie są gotowe na taką formę pracę? Kiedy wiedzieć, że dobra fajnie to brzmi, ale teraz to to nie jest dla mnie.
Ania: Odpowiedź na to pytanie mniej zależy od tego dla kogo, a bardziej w jakim celu. Z mastermindów może korzystać każda osoba na każdym poziomie budowania swojej firmy. Osoba, która dopiero chce założyć działalność, generuje sobie pomysł na to, jakby to miało wyglądać, jaki miałby być model, czym się zajmować. To mogą być osoby, które prowadzą swoją firmę 5 lat, mogą być osoby, które siedzą w biznesie od 15 i prowadzą już teraz czwarty, osiemnasty albo dwudziesty dziewiąty. To nie ma większego znaczenia.
Duże znaczenie natomiast ma to, czy cel, który ja chcę zrealizować, korzystając ze wsparcia grupy mastermindowej, jest taki w ramach którego ja już mam wiedzę i kompetencje, czy ja się muszę czegoś douczyć. Czy ja nie potrzebuję się niczego uczyć, bo wszystko mam, potrzebuję tylko odetkać się w działaniu.
Jeżeli to jest coś zupełnie nowego, to siłą rzeczy mastermind nie do końca jest optymalny, bo ja potrzebuję zdobyć wiedzę. Jeżeli do tej pory nigdy nie zajmowałam się w moim biznesie marketingiem, a teraz postanowiłam, że chcę, ale nawet nie wiem, co to jest newsletter, nawet nie wiem, że można robić reklamę na Facebooku¼ No to ja się najpierw muszę odpowiedniej ilości rzeczy nauczyć, żeby potem można było korzystać z tych zasobów.
Można korzystać z mastermindu, żeby wdrażać jakiś kurs w praktykę. Uczestnicy biorą udział w takim samym kursie merytorycznym i grupa mastermind służy do tego, żeby ci uczestnicy przekładali wiedzę z kursu na praktyczne działania, to jest możliwe. Natomiast wtedy, kiedy ja nie mam zasobów i muszę je uzupełnić, no to dobrze jest je najpierw uzupełnić, a potem dołączyć do mastermindu. Cel, który chcę realizować, będzie determinował, czy to jest narzędzie dla mnie, czy nie dla mnie.
Drugim kryterium jest dostępność zasobów czasowo-psychologicznych. I to nawet nie chodzi mi o czasowe, czy ja w swoim biznesie w kalendarzu znajdę czas. Bo jak sobie myślę, czy znajdę czas, to nie znajdę tak długo, aż nie zdecyduję, że on tam będzie.
My nigdy nie mamy czasu na mastermindy. My musimy podjąć decyzję, że go wygospodarujemy w swoim kalendarzu. Więc to nie do końca jest kwestia fizycznego czasu, który mamy. Raczej myślę o takiej psychologicznej pojemności na dodatkowe doświadczenie i zobowiązanie. Jeżeli ktoś właśnie jest w trakcie kampanii albo w trakcie dużej restrukturyzacji albo szczególnie jak mówimy o życiu osobistym, to w tym prywatnym kontekście mamy jakąś straszną zadymę – rozwód, choroba kogoś bliskiego, albo nasza własna, przeprowadzka, ślub nawet potrafi wysadzić z siodła¼
Marta: Mocno zaabsorbować na pewno.
Ania: Więc jeżeli w życiu osobistym dzieje się coś, co bardzo nas pochłania, niezależnie od tego, czy pozytywnie czy nie, to siłą rzeczy całe nasze jestestwo jest zassane do innego tematu, to wtedy nie jest dobry moment na mastermind.
Jak ktoś jest w kryzysie psychicznym to też nie jest dobry na mastermind, bo w kryzysie psychicznym trzeba się zająć sobą. Wrócić do zdrowia i wtedy można wbijać na mastermind, żeby pomagać sobie, żeby się już nie doprowadzać więcej do takiego stanu. To są takie dwa czynniki, o których myślę.
Mastermind jest dobry dla każdego, jeżeli ma kompetencje do tego, żeby realizować cel, który chce zrealizować, korzystając ze wsparcia grupy. I druga sprawa, że ma psychologiczne wewnętrzne zasoby do tego, żeby się zaangażować w takie działanie. Czyli nie dzieje się w tle nic innego, co byłoby jakimś rodzajem kryzysu.
Marta: To jest po prostu kwestia świadomego podjęcia decyzji, że skupiam się teraz na tym i faktycznie dokładam wszelkich starań, żeby wygospodarować na to czas. I muszę mieć jakieś zasoby, żebym też mogła coś dać grupie, a nie tylko wchodzić i po prostu chłonąć od bardziej doświadczonych osób.
Myślę, że też wchodzi w grę taki element otwartości i zaufania. Bo jeżeli ktoś nie jest w stanie otworzyć się przed tą grupą i zaufać, to to też nie zadziała w pełni. Tego jej nie podpowiem, bo może zostawię to dla siebie albo nie będę się z tym wychylać, bo sobie pomyślą, że głupoty gadam, myślę, że to też ma znaczenie. Podejście wchodzę w to i po prostu daję wszystko od siebie i biorę ile mogę, czy jednak gdzieś tam mam jakieś ograniczenia.
Mam do ciebie na koniec jeszcze jedno pytanie. Ciekawa jestem, czy da się na nie jakoś jednoznacznie odpowiedzieć. Form rozwoju biznesu, wspierania nas w tej biznesowej drodze jest bardzo dużo. Wspomniałyśmy kursy czy mastermindy, szkolenia, mentoringi indywidualne, grupowe, hybrydy wszelkiego rodzaju tych wszystkich powyższych. Jest tego sporo. Więc co daje mastermind czego nie da się osiągnąć w pojedynkę albo w pracy z jednym mentorem? W takim układzie 1 x 1?
Ania: Odpowiedź jest bardzo prosta. Wtedy kiedy mamy dwie głowy, to mamy tylko dwie głowy i dwie perspektywy. A w mastermindzie mamy trzy albo cztery głowy inne niż nasza. W związku z tym w grupie mastermindowej poszerzanie własnych horyzontów i dostęp do szerszego spektrum możliwości rozwiązań pomysłów jest zdecydowanie większe niż wtedy, kiedy pracujemy w dwie osoby. Ilość wartości, którą się dostaje, jest po tysiąckroć. Bo to nie jest tak, że to się sumuje tylko to się mnoży przez każdą kolejną osobę. I tego w żadnej pracy 1 x 1 nie jesteśmy w stanie wypracować.
Druga rzecz, której się nie ma w pracy 1 x 1, doradczej czy mentoringowej to silne budowanie zaufania do swoich własnych decyzji i branie odpowiedzialności za siebie.
W mastermindzie usłyszę ileś pomysłów, ileś informacji zwrotnych, w czasie rozmowy ktoś coś powie, a ktoś nad tym nabuduje i tak naprawdę ostateczne rozwiązanie, które przychodzi do głowy, jest wielokrotnie przetworzone, zanim przyjdzie moment podjęcia decyzji. W mastermindzie my bardzo intensywnie doświadczamy tej odpowiedzialności i samodzielności w podjęciu tej ostatniej decyzji.
Tutaj nie ma przełożenia, że Zosia mi powiedziała, to ja zrobię tak, jak mi Zosia powiedziała, tylko to ja podejmuję decyzję o tym, co zrobię. Być może zgadzając się z Zosią, być może nie. A w pracy 1 x 1 nawet jak mamy bardzo doświadczonego mentora, który umie w ten proces, jesteśmy w stanie gdzieś na głębokim poziomie tą odpowiedzialność troszkę zepchnąć na zewnątrz.
Mentorka mi powiedziała, to zrobię tak, jak mi mentorka powiedziała – jeszcze ciągle można trochę usiłować tej odpowiedzialności unikać, a w mastermindzie się już nie da. I jak zaczynamy brać tą odpowiedzialność, realizować swoją własną decyzyjność, to to bardzo dobrze robi na skuteczność w działaniu. Bo okazuje się, że rzeczy, które wcześniej były niewykonalne, niemożliwe i nie chciały się dziać, zaczynają się dziać, bo my odzyskujemy sprawczość w tym co się dzieje.
I ten element odpowiedzialności też poprzez poczucie kontroli i wpływu nad tym, co się dzieje, jest takim elementem, który w grupie mastermindowej przychodzi, a w procesach 1 x 1 pewnie też, ale zawsze jest ta furtka, gdzie ja mogę się troszeczkę jeszcze wyślizgnąć na tej relacji, która w mentoringu jednak nie jest do końca partnerska, nie do końca jest równa.
Marta: Myślę, że to jest takie bardzo mocne zakończenie naszej rozmowy, w którym zebrałaś wiele elementów, które nam się przewijały cały czas w trakcie. Mam nadzieję, że ta osoba tam, po drugiej stronie głośnika, która nas słuchała, może sobie pomyśli: to jest właśnie to, czego mi trzeba i udało nam się trochę mastermindowe ziarenko zasiać dalej.
Bardzo dziękuję ci za tą rozmowę i za przyjęcie zaproszenia.
Ania: To ja bardzo się cieszę, że mogłam podzielić się kawałkiem siebie. Kawałkiem tego, co jest dla mnie bardzo ważne i mam nadzieję, że zainteresować narzędziem, w które naprawdę głęboko wierzę, bo wielokrotnie widziałam, że pomaga ludziom w funkcjonowaniu bardzo szybko i bardzo sprawnie.
Jeśli czujesz, że potrzebujesz wsparcia osób, które mają podobne do Twoich wyzwania, ale nie stanowią dla Ciebie konkurencji, a przy okazji chcesz skorzystać z mojego bliskiego wsparcia, to koniecznie zajrzyj na https://oswajamonline.pl/mastermind i zapisz się na listę zainteresowanych kolejną edycją.







