Biznes nie z tej ziemi - astrologia, numerologia i energia wszechświata. Rozmowa z Emilią Wojciechowską.
|

Podcast Oswajam Online – odcinek 21

Jak gwiazdy, energia, wibracje i wszechświat wpływają na Twoją firmę? Posłuchasz o tym w pierwszym tegorocznym odcinku, a także pierwszym odcinku mojego podcastu z gościem, a właściwie gościnią. O magicznym biznesie i tym na co dajemy się nabierać pseudoekspertom, porozmawiam z Emilią Wojciechowską, coachką biznesów online, która w sieci działa pod marką Niezarobiona Jestem.

Kliknij w odtwarzacz poniżej, żeby posłuchać dwudziestego pierwszego odcinka podcastu Oswajam Online dla twórców cyfrowych, edukatorów i soloprzedsiębiorców, którzy przedzierają się przez tą internetową dżunglę chcąc zarabiać w sieci na swojej wiedzy i pasji.

Podcast znajdziesz też w popularnych aplikacjach – m. in. Apple Podcast i Spotify.

Marta: Cześć Emilia, dziękuję Ci bardzo za przyjęcie zaproszenia. Tak, jak wspominałam, to jest mój debiutancki odcinek z gościem, także, tym bardziej mi miło, że chcesz ze mną dzisiaj porozmawiać. Dla tych osób, które Cię jeszcze nie znają, powiedz krótko, gdzie można Cię w sieci znaleźć i czym się zajmujesz?

Emilia: Cześć Marta, bardzo dziękuję i to ogromny zaszczyt być pierwszym gościem, z którym rozmawiasz w swoim podcaście. Bardzo się cieszę, że to mi ten zaszczyt przypadł. Tak, ja jestem coachką i pracuję głównie z przedsiębiorczymi kobietami, które chcą coś osiągnąć, chcą wejść na jakiś wyższy poziom w swoim biznesie, chcą odpalić jakiś nowy projekt, ale coś się w głowie blokuje. Czyli pomagam im, po prostu, dogadać się z samym sobą, pomagam im sprawdzić co tam w tej głowie się dzieje, tak żeby mogły osiągać swoje cele, żeby mogły pomagać innym, żeby mogły dalej rozwijać siebie i swój biznes. Działam pod marką Niezarobiona Jestem i to jest też taki mój cel, żebym i ja była niezarobiona i żeby uczyć tego przedsiębiorczynie. Niezarobiona, czyli zadowolona przedsiębiorczyni, taka która robi, to nie jest tak, że leży tylko z drinkiem na hamaczku pod palmą, ale faktycznie działa, tylko działa po swojemu, we własnym tempie.

No i z tym wszystkim osiąga swoje cele, ale właśnie z takim poczuciem zadowolenia z tego wszystkiego, no i niezarobienia, niezaharowywania się. I właśnie pod Niezarobiona Jestem można mnie znaleźć na Instagramie, a pod moim nazwiskiem Emila Wojciechowska wszędzie właściwie, w każdym kanale, w Google wyskakuje już chyba na pierwszym miejscu, więc można spróbować tam.

Marta: Niezarobiona – ze mną niesamowicie rezonuje to hasło i nawet nie tyle hasło, co podejście. Bo można działać skutecznie i nie trzeba wypruwać sobie flaków przy tym. Dzisiaj będziemy rozmawiać o takich trochę magicznych klimatach, ale nadal w związku z biznesem. Bo ja od jakiegoś czasu zauważam nasilenie się, właśnie takiego zjawiska, wejścia magii, jakiejś takiej ezoteryki różnej maści, duchowości, mistycyzmu, właśnie w kontekście biznesowym. Trafiłam też między innymi na Twój podcast, na dwa odcinki, które właśnie o to zahaczają i dlatego postanowiłam zaprosić Cię do rozmowy, bo początkowo mi się wydawało, że to jest w ogóle jakaś totalnie niszowa sprawa. To, że to są jacyś pojedynczy ludzie, którzy się tym zajmują, czy w to wierzą, kierują się tym. Ale okazuje się, że nie.

Jak myślisz, co powoduje, że coraz więcej osób, właśnie w kwestiach prowadzenia biznesu, zwraca się na przykład ku astrologii albo jakimś innym tego typu wierzeniom przyciąganiu obfitości energii, pieniądza?

Emilia: To jest właśnie ciekawe, że to zauważyłaś, że jest tego coraz więcej i to już nie jest takie niszowe. Wręcz to się stało w ten sposób modne. W sensie tak, jak kiedyś, w Ameryce, było tak, że każdy ma swojego terapeutę albo coacha, to teraz powoli zaczynam słyszeć, że każdy ma swojego astrologa na przykład. Mam kogoś, kto mi, tam gdzieś patrzy w gwiazdy i mi podpowiada, w jakim kierunku mam iść w biznesie.

Albo coraz częściej na grupach facebookowych, takich zrzeszających przedsiębiorcze kobiety widzę pytania: “hej poszukuję numerologa, który mi pozwoli dobrać nazwę firmy”. Z jednej strony mnie to szokuje, ale z drugiej strony mnie to nie dziwi. Więc mam takie trochę sprzeczne uczucia. Dlatego, że prowadzenie biznesu jest trudne. Po prostu. Tak samo, jak życie jest trudne. Życie jest pełne cierpienia.

Podstawowa prawda buddyzmu – życie jest cierpieniem i w związku z tym, że życie jest cierpieniem, biznes jest trudny, jest też cierpieniem, bywa po prostu, że czasami naprawdę z różnymi trudnymi decyzjami musimy się zmierzyć, z różnymi porażkami. Coś nam nie wyjdzie, boimy się podejmować jakieś ryzyko czy zainwestować w jakieś drogie szkolenie albo organizować jakiś kurs online, bo nie wiem, czy się sprzeda. Jeszcze prowadząc samodzielnie biznes, zostajemy z tym wszystkim sami i to jest naprawdę trudne. To ja zawsze mówię, kiedy tylko mam taką okazję, że podziwiam wszystkie osoby, które się decydują na prowadzenie własnego biznesu. Niezależnie od tego, jaki to jest biznes, to jest po prostu trudna, ciężka sprawa i wymaga naprawdę bardzo wiele i samozaparcia, i cierpliwości, i takiej wiary w siebie, wręcz niezachwianej pewności siebie.

No, ale różne rzeczy się zdarzają. Zdarzają się porażki, zdarzają się reklamacje. Każdy może przywołać co niefajnego, co go w ostatnim roku spotkało we własnym biznesie. A astrologia, jakieś inne magiczne rzeczy, magiczne kamienie, numerologia dają bardzo proste rozwiązania na te wszystkie problemy. I to wszystko co łączy te wszystkie metody, techniki to jest właśnie takie myślenie magiczne.

Marta: Tak, to prawda.

Emilia: Myślenie magiczne, czyli wystarczy jakiś rytuał, jakiś magiczny przedmiot, znalezienie odpowiedzi w gwiazdach i po prostu wszystko się pięknie rozwiąże.

Marta: Tak, ja mam takie poczucie, że to jest bazowanie na tym, jak działają nasze mózgi, bo my nie lubimy, jak jest trudno. Jak ktoś przyjdzie i mi powie, że żebym mogła prowadzić biznes, to muszę to liczyć, robić jakieś trudne rzeczy, wychodzić ze swojej strefy komfortu, sprzedawać i że to jest długofalowa sprawa, taka też wielowątkowa i bardzo złożona, to ja już na starcie myślę, że to za trudne.

Emilia: Oczywiście.

Marta: O ile fajniej i o ile łatwiej jest sobie pomyśleć, że wszystko mi się uda, o ile ja będę tylko przestrzegać jakiejś konkretnej reguły. Na przykład zasad numerologii, więc będę swoje spotkania umawiać w jakichś konkretnych dniach i to samo w sobie zapewni mi już powodzenie.

Dla mnie największym zagrożeniem, takim największym zgrzytem, który ja czuję w tym wszystkim, jest pozbawianie się sprawczości. Podkreślam, że cały czas mam tutaj na myśli kontekst biznesowy i kierowanie się tym magicznym myśleniem w biznesie. Zupełnie nie wartościuję tego, czy ktoś się interesuje astrologią, czy numerologią hobbystycznie, na gruncie prywatnym.

Totalnie zdejmujemy z siebie sprawczość i to z obu stron. Z jednej strony, zdejmuję z siebie tą odpowiedzialność za moje niepowodzenia. To była wina układu planet na przykład, albo właśnie zła data, ale z drugiej strony, jeżeli coś już mi się powiedzie, odniosę jakiś sukces, to, to też nie jest moja zasługa. To jest zasługa tylko tego, że właśnie w kosmosie odpowiedni był układ ciał niebieskich. I to jest moim zdaniem ten problem, no bo fajnie nie być odpowiedzialnym za porażki, ale już gorzej, kiedy nie masz tego poczucia, że Twój sukces jest naprawdę Twój.

Mam wrażenie, że historia zatacza koło po raz kolejny. Patrząc na epoki, przeplatały się wieki ciemne, wieki jasne, były takie bardzo skupione właśnie na duchowości, bogu i jego prawach, a potem odkrycia i później znowu wracaliśmy. Teraz po raz kolejny zataczamy to koło, chociaż wydaje się to nie do końca logiczne, biorąc pod uwagę, jaką wiedzą, czy badaniami naukowymi na ten moment dysponujemy.

Emilia: No właśnie, mamy taki paradoks. W XXI wieku wysyłamy ludzi w kosmos, dokonujemy niesamowitych odkryć, tworzymy sztuczną inteligencję, a jednak jest obok cały czas ezoteryka, astrologia itd. Badania pokazują, że my sięgamy po to myślenie magiczne i metody magiczne w czasach kryzysu, w czasach niepewności. A dużo przeżyliśmy ostatnio.

Tuż za swoją własną granicą mamy wojnę i pomagaliśmy też wielu osobom z Ukrainy na różne sposoby. Wcześniej była pandemia, teraz przecież też jeszcze bardziej eskalował konflikt w Gazie, który się nie kończy od wielu lat i cały czas coś się dzieje. W tych ostatnich latach to już szczególnie, wiec mnie to nie dziwi, że właśnie teraz jest wysyp tych różnych nurtów mistycznych – jakaś astrologia, jakaś numerologia, jakieś leczenie kamieniami i tak dalej. Właśnie przez pandemię też te wszystkie medyczne kwestie alternatywnej medycyny się pobudziły i rozprzestrzeniły. No, ale tak jak mówię, nie dziwi mnie to, biorąc pod uwagę wszystko to, co przeszliśmy w ostatnich latach.

Marta: Tutaj się z Tobą zgodzę, bo jak przygotowywałam się do tego odcinka, to dotarłam do takich danych, że w Rosji, zapotrzebowanie na mistyków, jasnowidzów, kursy Tarota rośnie lawinowo i w marcu 2023 dwadzieścia razy więcej osób kupiło kursy właśnie z tej dziedziny, niż rok wcześniej. Dwudziestokrotny wzrost zainteresowania tym tematem. Tu trochę dochodzimy do sedna, bo to nawet nie chodzi o samo zainteresowanie tematem, tylko o to, że ludzie są gotowi płacić za dostęp do takiej właśnie tej wiedzy magicznej.

Rodzi się takie pytanie, czy tak naprawdę wszystkie te około magiczne sprawy w biznesie nie robią biznesu, tylko tym osobom, które sprzedają te kursy związane właśnie z numerologią, astrologią, horoskopami i tak dalej.

Emilia: No i to jest właśnie ta kwestia, która mnie tutaj najbardziej w jakiś sposób denerwuje. Zauważam jakiś brak etyki w tym wszystkim, że się żeruje na pewnej naiwności związanej z tym, że ktoś się czuje niepewnie. Albo ktoś ma jakieś ogromne marzenia, chce osiągnąć swoje cele biznesowe, ale nie wie jak, a przecież ja tutaj mam taki wachlarz: mogę tarota postawić, mogę na podstawie numerologii sprawdzić, czy to jest dobry moment na otworzenie biznesu i tak dalej. Tak się zastanawiam i nie doszłam do żadnego wyniku takich zastanawiań czy są osoby, które robią i sprzedają to, bo w to wierzą i naprawdę czują, że pomagają. Wierzą, że mają dostęp do wyższych sfer niebieskich i mogą z tym pomóc, czy to po prostu, jest taki czysty kapitalizm w tym wszystkim?

Wydaje mi się, że są osoby, które tak mocno w to wierzą i wręcz, tą swoją pewnością, przekonaniem, wiarą, są już w stanie, w jakiś sposób, człowiekowi pomóc, więc postawa osoby sprzedającej jakąś magię, sama w sobie może pomagać, więc te efekty mogą być. W moich rozważaniach pojawia się czy to jest prawdziwe, autentyczne czy to jest wszystko kierowane chęcią zarobku.

Marta: Myślę, że to jest tak, jak wszędzie – w każdej branży ludzie mają różne pobudki i jestem przekonana o tym, że wiele osób szczerze wierzy w to, czego uczy. Natomiast na pewno jest też jakaś część, która po prostu zwęszyła okazję i faktycznie zależy jej tylko na tym, żeby zarobić na tym w bardzo taki perfidny sposób, wykorzystując różne ludzkie słabości.

Zwracamy się do tego w kryzysie i to może być kryzys właśnie w takim ujęciu globalnym, ale to może być też taki kryzys wewnętrzny, czyjś jednostkowy, jakiś taki trudny moment. Mnie też zastanawia, to właściwie będzie pytanie do Ciebie, jako do specjalistki, do coachki, gdzie przebiega ta granica i jak wyłapać, gdzie jest granica między tym, co faktycznie jest sprawdzone naukowo, wynikające z psychologii człowieka, a gdzie wkraczamy już na taki grząski grunt? Tutaj na przykład nawiążę do tego, co jest mega popularne ostatnio, czyli energia, pieniądza i programowanie się na obfitość. Założenie jest takie, że wiele osób ma w sobie różne nieprzepracowane blokady, różne negatywne przekonania, które po prostu rzutują na ich podejście do pieniędzy, na zarabianie pieniędzy, w ogóle na posiadanie pieniędzy i tutaj pełna zgoda. To jest prawda, bardzo wiele osób ma takie przekonania. One często są nieuświadomione i trzeba wykonać pewną pracę, żeby po pierwsze to zauważyć, a potem to zmienić i coś z tym zrobić. I myślę, że tutaj się zgadzamy. Ale w momencie, kiedy dochodzą do tego już takie klimaty – zacytuję teraz fragment ze strony poświęconej energii pieniądza:

“Energia podąża za uwagą. Musisz zapamiętać sobie to na całe życie. Dlatego tak ważnym jest, aby wybierać tylko wspierające myśli i uczucia. Wszystkie przekonania, które pielęgnujesz w swojej głowie, stają się twoją rzeczywistością. Jeśli nie poczujesz się wystarczająco dobra, aby otrzymać podwyżkę, nie dostaniesz jej. Dlaczego? Ponieważ wszechświat odbiera cię jako osobę, która nie jest gotowa na przypływ finansowy i obfitość.”

I to jest moment, w którym ja mam zgrzyt.

Emilia: Tak, to niezależnie od tego, czy mówimy o energii pieniądza tutaj, czy w ogóle o jakiejkolwiek obfitości w sensie posiadania rzeczy, czy bycia kimś, kim chcę być. Tutaj mówimy, tak naprawdę, o prawie przyciągania i manifestacjach. Co ciekawe, ja sama właśnie szukałam do swojego podcastu, czym jest prawo przyciągania? Chciałam po prostu mieć definicję, taką słownikową. I znajdowałam takie wyjaśnienia: Prawo przyciągania to po prostu jest prawo, które obowiązuje w całym wszechświecie. Koniec.

Marta: No właśnie ten wszechświat to jest, w ogóle, mam wrażenie taki wytrych, że wszechświat i koniec, i to jest wyjaśnienie, które powinnaś przyjąć.

Emilia: Tak, tak. Właśnie to ,jest to, czym możemy odpowiedzieć na Twoje pytanie, jak to odróżnić. Jeśli mówię, że powinnaś coś przyjąć, choć nie daję Ci żadnych definicji, nie tłumaczę dlaczego, coś tak się dzieje w taki, a nie inny sposób, to, to już jest czerwona flaga, której warto się przyjrzeć bliżej. Jeśli coś, rzekomo, po prostu działa, bo tak i nie jest wytłumaczone, to już warto się tutaj dłużej zatrzymać.

No a wszechświat? Kto rozumie wszechświat? Przecież to jest tak ogromna przestrzeń, mistyczna w pewnym sensie. Wystarczy wyjść sobie z dala od miasta w bezchmurną noc, bez pełni księżyca i zobaczyć gwiazdy na niebie. To już nas wprowadza w taki filozoficzny, mistyczny nastrój, że myślimy, kim my jesteśmy w ogóle. Ziarnka piasku na pustyni wszechświata. Więc ogrom tego nas przytłacza. Może się wydawać, że za tym wszechświatem stoi jakaś wyższa energia. Nie tylko kwestia religii, że jest jakaś wyższa istota, tylko że ten wszechświat jest sam w sobie czymś boskim. Że jest źródłem energii, sklepieniem dusz, łącznikiem wszystkiego, co się dzieje w planecie na innych planetach, w gwiazdach, w galaktykach i tak dalej i tak dalej.

No i on jest właśnie dzięki temu też bardzo wdzięcznym materiałem do bycia taką w pewnym sensie wymówką: bo wszechświat tak chciał, bo wszechświat mi to zesłał, bo poprosiłam wszechświat. To jest tak potężna rzecz, wręcz wszechmogąca, jeśli odpowiednio zaprogramuję ten wszechświat, no to on mi też odpowiednio coś odda.

To, że czujemy się tak mali, w porównaniu z całym wszechświatem, sprawia, że jakoś nam łatwiej w niego uwierzyć.

Marta: To jest rozumowanie na zasadzie: tak jest i basta! Ty jesteś tylko takim malutkim człowieczkiem. Możesz przyjąć to, że tak jest. To jest nie do objęcia rozumem, więc nie wychodź z poziomu rozumu.

Emilia: Tak, w ogóle nie dyskutuj z tym, po co… Nie ma sensu dyskutować.

Nie obejmiesz tego rozumem, musisz się otworzyć na energię wszechświata. Energia to jest też takie słowo klucz. Czy to energia pieniądza, czy energia przyciągania. Energia jest używana, w tych kręgach, jako wręcz jako jakiś taki byt. Jako coś takiego co płynie i w organizmach, i w powietrzu, i we wszechświecie.

Albo jakaś, taka substancja, coś w stylu przepływającego przez nas wszystkich, łącząca nas. Z punktu widzenia fizyki energia to jest po prostu pewna miara czegoś – energia to są liczby tak naprawdę, którymi opisujemy przedmioty czy zdarzenia tylko i tylko tyle, nic więcej.

Marta: To jest też takie słowo, którego my używamy jakby powszechnie –  nie mam dzisiaj energii do życia. Nie mam, mam słaby dzień, no po prostu nie mam energii, nie mam tego powera. Albo wręcz przeciwnie – dzisiaj mam moc, jestem na wysokiej energii, więc to jest takie potoczne słowo, które nam się wydaje znane i to też trochę powoduje, że my łatwo przyjmujemy to, co ludzie doklejają do tego słowa.

Emilia: No mamy chociażby napoje energetyczne, które dodają energii. Ale to jest właśnie w rozumieniu takiej siły, motywacji, chęci do działania, a nie energii w sensie jakiejś mistycznej substancji, która wypełnia wszystkie organizmy i nieorganizmy.

Marta: Ja bym na chwilę chciała wrócić do tych przekonań, bo tutaj jakby nie ma z czym dyskutować. Faktycznie tak jest, że mamy w sobie różne rzeczy, które nam szkodzą, w jakiś sposób nas hamują, mają wpływ na to, co my robimy, jak myślimy też o sobie. Tylko właśnie, żeby to zmienić, no to zazwyczaj potrzebujemy dobrze wgryźć się w temat. Część osób jest w stanie samodzielnie to przepracować, inni będą potrzebowali wsparcia zewnętrznego na przykład coacha lub terapeuty w niektórych przypadkach.

I tutaj kolejny cytat ze strony o energii pieniądza odnośnie tych przekonań:

Tylko jak zacząć zmieniać swoje przekonania? Z pomocą przychodzą afirmacje, które możesz zapisywać w swoim dzienniku lub powtarzać sobie kilka razy dziennie.

Jak mogą brzmieć?

„Pieniądze przychodzą do mnie z łatwością, a ja przyjmuję je z otwartymi rękoma.” „Jestem gotowa na sukces i wdzięczna za wszystko, co mam.” „Jestem najlepszą wersją siebie i kocham to, kim jestem.” „Wszystkie pieniądze, które wydaje – wracają do mnie podwojone.”

Możesz skorzystać z afirmacji zaproponowanych przez nas lub stworzyć własne, które z Tobą rezonują. Powtarzaj lub zapisuj je codziennie – w końcu Twoje sabotujące przekonania zostaną zastąpione nowymi, które wzniosą Twoją energetykę bardzo wysoko.

Co z tego wynika? Nie musisz iść na terapię, nie musisz się grzebać w tych swoich trudnych emocjach. Wystarczy, że sobie wypiszesz, a najlepiej kupisz oczywiście dzienniczek, i konkretne afirmacje będziesz sobie codziennie powtarzać.

Emilia: Tak, proste rozwiązanie. Mały wysiłek. Chociaż musisz to robić codziennie, regularnie, wierzyć w to, więc to pokazywane jest, jako coś dużego i coś, w co trzeba dużo zainwestować. No, tak naprawdę, to przecież jest dostępne dla każdego. Przecież każdy może sobie wypisać czy kupić gotowe afirmacje, stanąć przed lustrem i sobie je wyczytać.

To, co tutaj zacytowałaś, to absolutnie nie bierze pod uwagę, tego, jak funkcjonuje ludzki mózg, jak zapisywane są przekonania i w jaki sposób faktycznie można je zmieniać. Chociaż zmieniać to też jest takie nie do końca prawidłowe słowo. Raczej dodawać nowe, nadbudowywać,

Powiem, jak naprawdę wygląda praca z przekonaniami. Ostatnio tłumaczyłam moim uczestniczkom programu Czas na pieniądz, który jest o pieniądzach, a nie o energii pieniądza, że nasze przekonania, nasze myśli to trochę tak, jakby mrówki, które wydeptują swoje ścieżki. Mrówki mają tak, że one właśnie, jak wydepczą jedną ścieżkę, to chodzą tą samą ścieżką po swoim zapachu i im częściej tam chodzą, tym ten ślad jest silniejszy. I tak to działa u nas w mózgu – im częściej “chodzimy” jakimś szlakiem neuronowym, tym bardziej on się utrwala.

Jeśli ja mówię “mrówko idź tędy” i będę to powtarzać codziennie, to czy mrówka tam pójdzie? Oczywiście, że nie. Co ja muszę zrobić? Trochę podniszczyć jej tą starą ścieżkę i zachęcić do chodzenia tą nową. Przekładając na mózg, najpierw musimy sobie tak logicznie rozbroić to przekonanie, nawet czasami nie musimy wchodzić w to, skąd ono się wzięło. Ja jako coach nie wchodzę, bo to jest już bardziej taka kwestia terapeutyczna. Mam takie przekonanie i co ja chcę z nim teraz zrobić? Ja bym chciała mieć takie przekonanie które mi pozwoli się zachowywać inaczej – ok, no to najpierw logicznie rozbrajamy to przekonanie, czyli sprawdzamy czy ono mi służy,i pomaga czy przeszkadza. Co mi daje dobrego? To jest też bardzo dobre, bardzo ważne – chcemy się pozbyć jakiegoś starego, niewspierającego przekonania, ale mamy je dlatego, że ono nam coś robi dobrego. Dlatego tak trudno jest się pozbyć starych przekonań i dlatego powtarzanie sobie nowych afirmacji nie pomoże, bo my mamy jakąś korzyść z tego że zachowujemy się zgodnie z tym starym przekonaniem.  Na przykład jest to bezpieczeństwo – nie muszę wychodzić z swojej strefy komfortu, jest to np. jakieś takie poczucie spójności, bo jest to spójne z całą resztą tego, co myślę. Mamy korzyści z tego, że np. myślimy, że ja nie zasługuję na duże kwoty pieniędzy (jedno z typowych blokujących przekonań) i może stać za tym jakaś korzyść, musimy to odnaleźć i musimy, jakoś, sobie tę korzyść dać w inny sposób.

Także logicznie rozbrajamy takie przekonanie. Udowadniamy sobie, że ono nie jest prawdziwe, nie pomaga, że możemy znaleźć inne wytłumaczenie, np. jakiejś sytuacji. Dopiero wtedy, gdy jesteśmy w pełni gotowi do porzucenia tego starego przekonania, możemy budować sobie nowe. To też może komuś przypominać afirmację. Natomiast afirmacje nie spełniają tak zwanych pięciu zasad zdrowego myślenia według Maxie Maultsby, który jest twórcą racjonalnej terapii zachowania. Jest pięć takich zasad, ale podam najważniejszą, że ta myśl, to nowe przekonanie, które chcemy sobie nadbudować, musi być zgodne z faktami. To jest coś o co afirmacje i manifestacje się najczęściej rozbijają.

Bo jeśli ja, teraz powiedzmy, dopiero zaczynam swój biznes, nie mam żadnych oszczędności, rzuciłam etat, więc nie mam żadnych zarobków, nie mam jakiegoś wielkiego majątku. Staję przed lustrem i powiem: jestem bogata. Stać mnie na wszystko. Mogę sobie pozwolić na co tylko chcę. No to to nie jest zgodne z faktami. Nasz mózg to odrzuca. Jeśli ja codziennie staję przed lustrem i ja sobie kłamię w moje żywe oczy, to, to dzień po dniu, tak jakby, zatruwa umysł. Czuję się jak oszustka. Jak ktoś, kto nie dorasta do tej wizji osoby, którą chce się stać. Jestem słaba, jestem właśnie biedna, nic nie mam i ta wizja się coraz bardziej rozjeżdża, z tym, kim ja jestem naprawdę. W związku z tym może to doprowadzić nawet do depresji, jeśli chodzi o stosowanie takich niezgodnych z faktami afirmacji.

Marta: Częściowo odpowiedziałaś na pytanie, które ci chciałam zadać, czyli właśnie o zagrożenia. Odklejmy się od tego, czy afirmacja albo energia pieniądza działają, czy nie działają. Przecież ja postępując w ten sposób, nikomu nie robię krzywdy, więc czy to może mi przenieść faktycznie jakąś szkodę?

Marta: Częściowo odpowiedziałaś na pytanie, które ci chciałam zadać, czyli właśnie o zagrożenia. Odklejmy się od tego, czy afirmacja albo energia pieniądza działają, czy nie działają. Przecież ja postępując w ten sposób, nikomu nie robię krzywdy, więc czy to może mi przenieść faktycznie jakąś szkodę?

Emilia: No właśnie niby nikomu nie robię krzywdy, ale sobie robię. Też z takiej perspektywy, gdy mamy przed sobą jakiś cel, gdy wyznaczamy cele, zapominamy często, żeby zastanowić się, co nam może przeszkodzić w osiągnięciu tego celu i jak ja sobie, wtedy z tym poradzę. To jest bardzo ważna kwestia, która przygotowuje nasz mózg na ewentualną porażkę i której mózg potrzebuje, żeby działać w kierunku tego celu.

W momencie kiedy ja sobie wizualizuję, że moje życie już jest idealne, że ja doszłam tam, gdzie chcę, że po prostu nie ma przeszkód, jestem taka wspaniała i wszechświat mnie wspiera i w ogóle wszystko będzie wspaniałe, no to, nasz mózg nie ma się jak przygotować, więc prawdopodobieństwo porażki jest paradoksalnie dużo większe niż taka ciągła wizualizacja sukcesów. Czyli warto, uwaga, warto wizualizować sobie porażki!

Marta: O, to ciekawe.

Emilia: Tak, warto się zastanowić, co może się stać. Czyli, na przykład do wątku biznesowego – planuję kampanię sprzedażową. Chcę sprzedać, powiedzmy, 50 dostępów do mojego programu. Co się może stać, że ja nie osiągnę tego celu? Co może być przeszkodą po drodze? No na przykład technicznie coś wywali. Albo może być to, że nie zaplanuję dobrze tej kampanii, nie dotrę do wystarczającej liczby osób. Albo zachoruję w trakcie i nie będę miała siły.

To co ja wtedy zrobię?

Jeśli zachoruję, to jaką decyzję podejmę? Czy będę w trakcie choroby próbować coś robić, czy zrobię przerwę w kampanii i ją po dwóch tygodniach przywrócę? A jeśli coś się technicznie wywali? Jak mogę sobie zapewnić, że technicznie będzie wszystko OK? Może zatrudnię kogoś, kto będzie czuwał nad moim WordPressem, żeby w trakcie kampanii nic się nie wywaliło. Takie przygotowywanie się na porażkę paradoksalnie umożliwia sukces.

Marta: Mam też takie wrażenie, a raczej przekonanie graniczące z pewnością, że to bardzo dobrze robi na poczucie bezpieczeństwa. To jest taka trochę metoda oswojenia jakiegoś strachu, lęku, niepewności, co najgorszego może się stać. Albo, jeśli coś pójdzie nie po mojej myśli, jak ja mogę zareagować? Wtedy w głowie przepracuję sobie te scenariusze, no i potem jestem już gotowa, niezależnie od tego, czy to się wydarzy, czy nie, ale ja się czuję w jakiś sposób bezpieczna.

Tutaj właśnie wracając znowu do tego cytatu, który dawałam na początku, że tak ważne jest, żeby wybierać tylko wspierające myśli i uczucia. Uczucia i emocje czujemy. My ich nie wybieramy w żaden sposób. To po pierwsze. Po drugie żadna z emocji, którą odczuwamy nie jest zła. Ona nie jest zła w jakiś obiektywny sposób, natomiast każda z nich stanowi pewną informację. Takie długotrwałe wypieranie albo unikanie w jakiś sposób smutku, złości, albo właśnie strachu czy lęku, o którym mówiłaś, prędzej zaprowadzi kogoś do gabinetu terapeuty niż do wielkiego bogactwa i dobrobytu.

Emilia: To jest, tak zwana, toksyczna pozytywność. Good vibes only. Absolutnie nie istnieje smutek, ból, nie istnieje zniechęcenie. Jestem tylko na wysokich wibracjach. To o wibracjach myślę, że jeszcze za chwilę możemy porozmawiać. Czyli nie dopuszczam do siebie w ogóle emocji, które mi obniżają te wibracje. No, bo,jeśli ja jestem na niskich wibracjach, to wszechświat, wtedy mi nie da, tego, co ja chcę. Ja muszę być na wysokich wibracjach, czyli być ciągle radosna, pozytywna, optymistyczna, entuzjastyczna, wtedy wszechświat coś mi da, na zasadzie podobne przyciąga podobne. Tutaj rzucam hasłami z tych stron, które ja z kolei czytałam przygotowując się do podcastu. Wchodzimy na ten temat wibracji. Tutaj uczucia, emocje tzw. pozytywne, czyli te które lubimy – radość, ekscytacja mają wysokie wibracje. Natomiast smutek, depresja, złość, zniechęcenie mają niskie wibracje. Kiedy jesteś na niskich wibracjach to nie przyciągasz tego co chcesz, nie przyciągasz sukcesu.

Wibracje to totalna bujda! Tu jeszcze kolejny temat się otwiera, bo jak wejdziesz w jeden temat z tego obszaru, to wpadasz w króliczą norę i odkrywasz kolejne teorie i kolejne. I wibracje doprowadziły mnie do fizyki kwantowej.

To jest coś stosunkowo nowego. Tak powszechnie, ludzie jeszcze nie mają takiego pojęcia, co to jest fizyka kwantowa, co to jest kwant, co to w ogóle znaczy na przykład, że elektron jest w dwóch miejscach, że foton jest w dwóch miejscach jednocześnie. Trudne tematy. Nie dość, że fizyka, to jeszcze fizyka kwantowa! Jeśli ludzie nie wiedzą, co to jest, to bardzo łatwo powiedzieć, że coś działa, bo fizyka kwantowa tak mówi. A fizyka kwantowa jest przecież nauką, więc to musi być legitne! Mamy właśnie wibracje, energię i to jest podpisywane, że to udowodniła fizyka kwantowa.

Ba! Gdy pisałaś mi właśnie, że chcesz porozmawiać też o terapii duszy, to natrafiłam na takie coś, jak Kroniki Akaszy. Już kiedyś się spotkałam z tym terminem i myślałam, że Akasza to może być, taka bogini wszechświata, że po prostu to jest imię jakieś, ale okazuje się, że nie. Ja też teraz rzucę cytatem z jednej strony: Akasha według fizyki kwantowej, czyli wiadomo, jest polem energetycznym, tzw. polem punktu zerowego i obejmuje wszystko, co istnieje, transportując, gromadząc i przechowując wszystko, czego doświadczamy.

Czyli wychodzi z tego, że Akasha jest terminem z fizyki kwantowej. Co jest oczywiście bzdurą.

Marta: Tak, to jest właśnie to – doklejanie do prawdziwych naukowych różnych pojęć, teorii, jakichś wyssanych z palca albo wszechświata wierzeń. Umówmy się, że to nie jest nic potwierdzonego naukowo, tylko to są wierzenia. To mnie najbardziej w tym uwiera, bo ja mam poczucie, że ktoś ludzi próbuje oszukiwać. Oszukiwać mówiąc im: przecież to jest fizyka kwantowa, to nie jest żaden wymysł. Albo: hej, no przecież są planety, one zmieniają swój układ, już starożytni się tym zajmowali, latali w kosmos. I to jest właśnie ten zgrzyt największy, który ja czuję. To sprawia, że to po prostu śmierdzi oszustwem.

Jeżeli ktoś nie zada sobie trudu, żeby właśnie wpaść w tę króliczą norę i wejść trochę głębiej niż tylko słuchać, co mówi to guru, czy ten specjalista, na którego akurat natrafię i który gdzieś tam właśnie, na przykład w trudnym momencie życia, gdzieś się tam pojawi na moim horyzoncie, to ja biorę to, co on mówi za pewnik. Nie sprawdzam tego w żaden sposób już dalej. I to jest duże zagrożenie.

Emilia: Tak, tutaj też bardzo dobrze działają autorytety. Na przykład właśnie w tym samym miejscu, które cytowałam zdanie wcześniej, było napisane, że najwyższej klasy naukowcy, tacy jak Albert Einstein, Nikola Tesla, oni udowodnili istnienie tego pola. Więc jak już widzimy, że  Einstein się już czymś zajmował, no to już coś w tym musi być.

Marta: No tak. Tak, to jest prawda. Mnie bardzo też zdziwiło na jakim poziomie biznesowym można spotkać takie rzeczy i takie klimaty. Mały biznes, solo biznes powiedzmy, że jest to dla mnie zrozumiałe w pewien sposób. Bo to ja w 100 % decyduję o tym, co się dzieje w mojej firmie. Ale na przykład znalazłam oferty astrologicznej rekrutacji kadr skierowane do średnich i do dużych przedsiębiorstw. To nie są kwoty rzędu 20 zł, tylko to są tysiące złotych. To jest usługa, która polega na tym, że ten specjalista przeprowadzi dla Ciebie rekrutację na jakieś konkretne stanowisko. Czyli to nie będzie rekrutacja HR -owa, gdzie on będzie pytał o CV, o doświadczenie, podejście, predyspozycje do pracy, tylko postawi horoskop. Na podstawie tego horoskopu zarząd podejmie decyzję. Może nie będzie to jedyne kryterium, ale jednak będzie uwzględnione.

To nie jest tak, że ja znalazłam jedną ofertę od jednej osoby, tego było całkiem sporo, więc można wnioskować na tej podstawie, że faktycznie ktoś z tego korzysta.

Emilia: Wow! Tutaj się przyda moja praca licencjacka. Odkopałam ją przygotowując się do rozmowy, bo właśnie pisałam na temat metod rekrutacji i selekcji pracowników. Tam miałam tylko tabelkę z wynikami badań z ‘89 roku. Badano skuteczność różnych metod selekcji pracowników i nadawano mi wskaźnik skuteczności od 0 do 1. 0 to brak skuteczności, czyli można wybrać dowolnego kandydata z ulicy i dałoby taki sam wynik, a 1 to super skuteczność, że za każdym razem trafimy na odpowiedniego kandydata. Takie metody, jak astrologia, ale też grafologia, czyli rozpoznawanie osobowości na podstawie pisma, otrzymały wskaźnik równy 0, czyli absolutnie nie mówiły nic na temat skuteczności danego kandydata.

Marta: No jakby trudno się dziwić takim wynikom. To ja teraz trochę włożę kij w mrowisko. Coaching, trening mentalny, to są rzeczy, którymi Ty się zajmujesz, ale jest spora grupa osób (np. fanpage “zdelegalizować coaching”), twierdząca, że to nie działa, to jest naciąganie. I że właściwie te obszary to też jest jakaś forma takiego szamanizmu i nabijania ludzi w butelkę. Jak to wygląda naprawdę? Gdzie na tej skali rozwoju osobistego możemy umieścić właśnie coaching i trening mentalny?

Emilia: A właśnie zaskoczę Cię, bo myślę, że mogę powiedzieć, że zarówno coaching, i trening mentalny może być szamanizmem. Po prostu, jeśli ktoś nazwał się tak, dlatego, że to jest modna nazwa. Niestety ani coaching, ani trening mentalny, ani nawet psychoterapia nie jest w tym kraju w żaden sposób prawnie regulowana. Co oznacza, że nie ma żadnych konsekwencji, jeśli ja np. bez żadnego szkolenia, bez niczego, nazwę się coachem i zacznę coachować. Mogę sobie robić co chcę z ludźmi, mogę im robić w głowie totalny bałagan, mogę pracować z osobami, na które nie jestem przygotowana i im bardzo bardzo popsuć mózg.

Odpowiadając na pytanie, czy trening mentalny i coaching to jest szamanizm: i tak i nie. Po prostu, jak we wszystkim, możesz iść do lekarza, który stwierdzi: tutaj mam takie tabletki homeopatyczne i proszę je stosować. Mimo że homeopatia oczywiście z medycyną nie ma nic wspólnego. Więc to zależy, na kogo trafimy i po prostu trzeba wiedzieć, na co patrzeć.

Zastanawiałaś się, jak to nazwać – rozwój duchowy, rozwój osobisty? Myślę, że to wszystko, o czym mówimy, możemy wrzucić do takiego jednego wielkiego worka z napisem rozwój osobisty. Niektórzy chcą zdelegalizować ten rozwój osobisty, dlatego że wiele tych metod czasem się łączy. Niektórzy, będąc certyfikowanymi coachami z dyplomami, akredytacją gdzieś skręcają i zaczynają robić jakieś magiczne rzeczy. Trzeba to, w jakiś sposób umieć rozpoznawać i mieć taką samoświadomość – co mi pomaga.

Podsumowując to, co powiedziałam: są szamani, są szarlatani w coachingu i treningu mentalnym, bo, po prostu, każdy może sobie wymyślić, że od dzisiaj jest coachem i sobie robić coaching. Zresztą coachingiem czasem jest nazywane po prostu przekazywanie wiedzy. Szkolenia są nazywane coachingami. Jak pracowałam w call center na studiach, to miałam coachingi, które polegały na tym, że trener odtwarzał rozmowę i jechał z góry na dół, że tu źle zrobiłam, a tutaj mogłam to powiedzieć, a tutaj klienta wypuściłam z rąk, kiedy mogłam mu coś sprzedać. Więc coachingiem naprawdę można nazwać wszystko. Dlatego tak trudno na rynku znaleźć dobrego coacha, dobrego trenera mentalnego. Dobrego w rozumieniu takiego, że po prostu wykształconego w tym kierunku i działającego zgodnie z kodeksem etycznym, chociażby takiej organizacji jak Międzynarodowa Federacja Coachingu.

Marta: Chciałabym podrążyć trochę ten wątek, ale skupić się z tego obszaru coachingowego na tych osobach, które faktycznie robią robotę tak, jak powinno się ją robić zgodnie ze sztuką. Gdzie są różnice? Skąd wiedzieć, że właśnie nie wpadam, w jakieś takie, klimaty energii i wibracji i że ta osoba gdzieś tam nie pójdzie? Na co się wyczulić albo może inaczej, czego nie powie mi dobry trener mentalny albo coach?

Emilia: No to na przykład, jeśli masz jakiś dylemat i masz dwie ścieżki do wyboru, to nie powie ci: „Wybierz opcję A”. To jest twój wybór, Twoje życie, Ty się znasz. Ja mogę Ci pomóc zadać pytania na temat tych opcji. Możemy je razem zbadać, sprawdzić, jak się czujesz z każdej z nich. Ale żaden dobry coach, trener mentalny nie powie Ci, że musisz wybrać ścieżkę A, bo np. tak pokazują gwiazdy. Albo: „Mam teraz taką mądrość, spłynęła na mnie i ona mi mówi, że powinnaś wybrać ścieżkę A”.

Nie będzie też odwołań do energii, do jakiejś niskiej wibracji: „Wiesz co, mam wrażenie, że jesteś dzisiaj na jakichś niskich wibracjach”. Chyba że klient wcześniej użył takiej metafory – możemy wtedy tego użyć. Jeśli na przykład klient o sobie mówi: „Jestem w takich niskich wibracjach” w rozumieniu takim, że ma małą motywację, to dobry coach dopyta: „Co to znaczy dla ciebie niskie wibracje, jak to przełożysz na jakieś np. emocje?”. Wtedy można się posługiwać metaforą.

Nie będzie zabierania sprawczości. Tak, jak mówiłaś na początku, że wiara w to wszystko magiczne sprawia, że odbieramy sobie sprawczość. I tego nie będzie w coachingu i treningu mentalnym. Czyli będzie dążenie do tego, co ty możesz z tym zrobić, jak ty na to reagujesz, co w związku z tym planujesz. A jeśli się wydarzy porażka, to co z tym zrobisz. Jaki jest twój plan B? Kto ci pomoże w tym, żeby sobie z tym poradzić? Skupiamy się na tej osobie i na jej sprawczości. Wierzymy w to, że ona może sobie pomóc, że ona ma zasoby. To jest podstawa działania w coachingu i treningu mentalnym. Pracujemy z osobami, które mają zasoby do pracy, do osiągania celów. W przeciwieństwie do terapii, gdzie często są osoby bez zasobów, bo cierpią na zaburzenie, które sprawia, że nie mają pełnego dostępu do wiary w siebie, czy do pewności siebie.

Moim zdaniem inną formą szamanizmu w coachingu i treningu mentalnym jest sięganie po terapeutyczne tematy i narzędzia bez odpowiedniego przygotowania. Czasem możemy sobie pożyczyć pewne rzeczy. Na przykład pracując z wewnętrznym krytykiem, pożyczamy narzędzie „praca z krzesłami”. Zapraszamy na krzesło wewnętrznego krytyka i rozmawiamy z nim. To metoda terapeutyczna, ale od wielu lat stosowana w coachingu. Dostosowana do coachingu, czyli nie grzebiemy i nie pytamy, skąd się wziąłeś, kto cię tu sprowadził itd., tylko co na tu i teraz wewnętrzny krytyku potrzebujesz, jak możemy ci pomóc.

Ale są osoby, które są coachami i mówią, że pracują z osobami w depresji. I OK. Można stosować coaching w depresji pod warunkiem, że na przykład ktoś już zakończył terapię i teraz potrzebuje ułożenia planu co dalej. Takiego właśnie działania do przodu. Ale są osoby, które mówią, że coachingem wyciągają z depresji… Albo z… ostatnio taki temat „coaching traum” …

Marta: O!

Emilia: Trauma to jest bardzo terapeutyczny temat. Właściwie nie da się inaczej. Trauma sprawia, że nam się autentycznie zmienia budowa mózgu. Trzeba odpowiednimi narzędziami, a również najczęściej farmakoterapią zadziałać, żeby nad traumą pracować. Natomiast już coraz częściej widzę taki temat, że coaching pracuje z traumą… Bardzo mocno mi ta wewnętrzna część etyczna się rozdziera w środku i mówi NIE!

Emilia: Trauma to jest bardzo terapeutyczny temat. Właściwie nie da się inaczej. Trauma sprawia, że nam się autentycznie zmienia budowa mózgu. Trzeba odpowiednimi narzędziami, a również najczęściej farmakoterapią zadziałać, żeby nad traumą pracować. Natomiast już coraz częściej widzę taki temat, że coaching pracuje z traumą… Bardzo mocno mi ta wewnętrzna część etyczna się rozdziera w środku i mówi NIE!

Marta: Jak się na to nie nadziać? Zakładając, że chcę popracować nad swoim mindsetem, doszłam do tego, że mam różne rzeczy do przepracowania, że pewnie byłoby mi łatwiej w biznesie i może nie tylko. Czym z pozycji niespecjalisty, osoby stojącej na początku w ogóle się kierować? Do kogo mam iść? Jak go mogę sprawdzić? Żeby mniej więcej wiedzieć, czego się można po nim spodziewać. Wiadomo, finalnie wyjdzie to i tak w praniu, ale pewne rzeczy na pewno na starcie można sobie sprawdzić, żeby się zabezpieczyć w jakiś sposób i zupełnie niechcący nie zrobić sobie krzywdy.

Emilia: Powiedziałabym, zmniejszyć prawdopodobieństwo trafienia na złego coacha czy trenera mentalnego, bo znam osoby, które są po szkoleniach, po akredytacjach i wciąż skręcają na jakieś takie nienaukowe tory. Dlatego to zmniejsza prawdopodobieństwo – sprawdzenie dyplomu, czy ten ktoś się kształcił w tym kierunku, czy to były na przykład szkolenia weekendowe, czy całoroczne.

Akredytacja również, chociaż znam wielu wspaniałych coachów bez akredytacji, dlatego że nie była im potrzebna. Mi też nie była potrzebna. Ostatnio stwierdziłam, że zrobię, bo chcę, więc jestem w trakcie procesu. Natomiast nie daje to gwarancji, że to jest wszystko zgodne ze sztuką i nauką. Gdy już masz kontakt z taką osobą, np. umawiasz się na jakąś wstępną konsultację, to zaufaj swojej intuicji. Może to być niespodzianka, że gdy rozmawiamy o rzeczach mistycznych, ja mówię o intuicji, ale intuicja to jest autentyczne narzędzie w naszym mózgu. To nie jest jakaś siła pochodząca ze wszechświata, tylko nasz mózg na podstawie różnych sygnałów, wspomnień, doświadczeń, wiedzy, którą zgromadził, daje nam sygnał na przykład… coś z tą osobą jest nie tak.

Warto wtedy posłuchać intuicji.  Bo na przykład może wyłapać słówka typu energia, wibracja, które już nam nie pasują, więc nie chcemy z tą osobą pracować. Język, jakim ta osoba się posługuje, bardzo dużo mówi. Można zapytać takiej osoby: „Jakimi metodami pracujesz?”, „Co mogę z tobą osiągnąć?”. Jeśli ktoś obiecuje bardzo dużo, na przykład, że odmienisz całe swoje życie po trzech spotkaniach, no to też jest coś nie tak. Wiemy, że nie da się zmienić życia w kilka godzin. Wiadomo, nie chodzi mi o wypadek. Mówię o takiej świadomej zmianie na przykład nawyków. O procesie. Nie da się zmienić życia w trzy dni.

Czasem są takie wydarzenia motywacyjne. Ktoś jedzie na weekend i… WOW zmieniam swoje życie! Ale bardzo często chęć zmiany opada po powrocie z takiego wydarzenia, po tygodniu, chociażby. Właśnie dlatego, że proces zmiany jest długi i on też ma pewne elementy. My możemy zmienić jakiś nawyk, ale coś sprawi, że się cofniemy w procesie i znowu wrócimy do starych nawyków.

Trzeba mieć wiedzę jako coach czy trener mentalny, w jakiej fazie zmiany jest klient i jak ja mogę mu pomóc.

Tak naprawdę, chyba wszystko wyjdzie w praniu. Ale powiedziałabym tak: dyplom, ewentualna akredytacja, język jakim się posługuje, intuicja. Jeśli jest możliwość bezpłatnej konsultacji albo nawet płatnej pierwszej, żeby się poznać jeszcze bez podejmowania decyzji, to warto skorzystać.

Marta: Zwróciłaś uwagę na istotną sprawę, że nawet wśród tych osób, które do pewnego momentu faktycznie były specjalistami, działały zgodnie ze sztuką, etyką i tak dalej, są takie, które gdzieś w pewnym momencie skręciły w te astrologiczno-energetyczne klimaty. Powiem ci, że to samo jest w biznesie i ja się dałam na chwilę na to złapać.

Niedawno – przynajmniej dla mnie niedawno – wjechał na tapet i na salony temat human design. Ja na to pojęcie trafiłam u osób, które gdzieś wcześniej obserwowałam. To były dla mnie takie osoby, powiedzmy twardo stąpające po ziemi, techniczne, strateżki biznesu. Osoby, które zajmowały się szkoleniem ludzi z narzędzi, działające w obszarze zarządzania. Więc jak zobaczyłam human design, to pomyślałam… human thinkingdesign thinking… Może to jest to? A potem, że może, to jest coś podobnego do różnych testów typu Gallup czy jakieś badanie DISC. Mówię, sprawdzę to, skoro tyle osób idzie w to, a dwie osoby, które obserwowałam, się przebranżowiły i zostały specjalistkami human design.

No i ja się w ten temat wczytałam i po prostu wszystko mi opadło. Bo to jest coś, co bazuje na naszej dacie urodzenia. Dacie i miejscu. Samo to dla mnie dyskwalifikuje ten temat. Przytoczę jeden cytat. „Podstawą human design jest to, że wszyscy jesteśmy unikalnymi, indywidualnymi przejawami jednej uniwersalnej energii. Energia ta znana jest pod wieloma nazwami, takimi jak Bóg, źródło wszechświat lub po prostu siła życia”. I teraz uwaga, skąd się wzięła ta koncepcja? To jest bardzo ciekawe.

To jest koncepcja, którą stworzył jeden pan, który przeżył doświadczenie mistyczne i w 1992 roku spisał to w książce. Trochę biorąc sobie z astrologii, trochę biorąc sobie z horoskopów, trochę z kabały. Uszczknął sobie z różnych miejsc i stworzył z tego, nie wiem jak to nazwać, filozofię, ruch… stworzył z tego human design, w którym teraz ludzie się specjalizują i proponują, żeby to był kompas, według którego, ty na przykład, prowadzisz swój biznes. Spotkałaś się z tym pojęciem? Wgryzałaś się w temat?

Tak, wgryzałam się i miałam dokładnie taką samą ścieżkę jak Ty. Usłyszałam, od kogoś, ten temat i myślałam human designdesign thinking… może jakaś strategia… bla bla bla. Więc zaczęłam czytać. No i zobaczyłam, że pierwsze co, to trzeba podać datę i miejsce urodzenia. Aha, OK, to ja podziękuję. Ale często w takich metodach pojawia się coś takiego, że ktoś dostał tę wiedzę z zaświatów. Jest też coś takiego jak chiropraktyka, z alternatywnej medycyny. No i dosłownie to było tak, że twórcy tej metody przyśnił się jakiś tam stary lekarz z wcześniejszego wieku i mu przekazał tę wiedzę.

Marta: No objawienie po prostu. Tak, jak Matka Boska na korze drzewa po deszczu. Mniej więcej.

Emilia: Ale wracając do human design, często słyszę od znajomych, które z tego korzystały, że im to pokazało prawdę. Że to działa. Natomiast dlaczego działa? Podejrzewam tzw. efekt horoskopowy. Czyli, że opis tych wyników jest prawdziwy niemalże dla każdego. Czyli gdybym ci powiedziała, że lubisz towarzystwo ludzi, ale czasami lubisz pobyć w ciszy, w samotności. Tak? Każdy tak ma! Albo w biznesie lubisz podejmować rozważne decyzje, ale zdarza ci się postawić na spontaniczność. Każdy tak ma. Myślę, że tutaj bardzo silnie działa efekt horoskopowy. Też efekt relacji z osobą, która nam przeprowadza odczyt grafu, rysuje wykres, może ona zadaje jakieś pytania, żeby trochę lepiej ciebie poznać, no i wtedy widzi różne rzeczy w tym wykresie.

Marta: Tak, trochę też swego rodzaju moda ma tutaj pewien wpływ. Nagle dużo osób, gdzieś tam, w jakimś kontekście, zaczyna o tym wspominać, więc kolejne osoby sobie myślą, hmm… dobra, sprawdzę jak to działa. To tak trochę się rozwija lawinowo.

Dużo tego jest, tak naprawdę. Jeszcze tylu rzeczy nie dotknęłyśmy: numerologii, sanomentologii, chirurgii fantomowej. O astrologii już wspominałyśmy. No naprawdę chirurgia fantomowa to jest w ogóle coś absolutnie wspaniałego – operowanie ludzi przez Internet. Nie wiem… nie będziemy w to wchodzić głębiej, bo tu już faktycznie możemy wejść na bardzo grząski grunt.

Jestem bardzo ciekawa zdania osób, które faktycznie są w to zaangażowane. Więc drogi człowieku, jeżeli kierujesz się właśnie w biznesie, astrologią, przemawia do ciebie energia, pieniądza, bardzo chętnie chciałabym poznać twoją perspektywę. Odezwij się do mnie, daj mi znać, może nagramy kolejny odcinek, gdzie trochę uda nam się odwrócić te propozycje.

Emilio, czy Tobie jeszcze coś z tych tematów w głowie siedzi? Czegoś nie poruszyłyśmy, a powinno wybrzmieć w tym odcinku?

Emilia: Ja myślę, że na koniec, żeby trochę postraszyć, o zagrożeniach korzystania z takich metod, chciałabym powiedzieć, że często sięganie po takie metody sprawia, że nie sięgamy po coś, co może naprawdę pomóc. Czyli zaślepieni jakąś metodą, zapominamy, że prawdziwi specjaliści, potwierdzonymi naukowymi metodami, mogliby nam w jakiś sposób pomóc, a my z tego rezygnujemy na rzecz jakiejś magii.

Warto poznać wszystkie opcje.

Wiadomo, że czasem jest tak, że słyszy się: „Moja babcia chodziła do tylu lekarzy, a poszła do wróżki i wyzdrowiała”. Jasne. To są dowody anegdotyczne. Mógł tu zadziałać jakiś efekt placebo, mogła się sama choroba cofnąć, bo nasz organizm jest niesamowity i różne rzeczy mogą się dziać, ale na przykład tarczyca nie potrafi odrosnąć!

Zagłębiając się w prawo przyciągania, słyszałam, że gdzieś tam jakaś studentka Joe Vitalego, albo Joe Dispenzy – mylę ich – powiedziała, że po operacji wycięcia tarczycy, gdy ona to manifestowała, to jej ta tarczyca odrosła. Więc i takie rzeczy są możliwe w świecie prawa przyciągania.

Chciałabym powiedzieć, żeby ruszyć chłopskim rozumem. Czy to możliwe w naszym świecie, żeby tarczyca odrosła? No fajnie by było, nie? Każdy by chciał, żeby mocą myśli się uzdrawiać. No, ale nie jest to możliwe. Gdyby tak było, to zaraz naukowcy ruszyliby do zbadania tego przypadku. Sprawdziliby, co się dzieje, bo gdyby to faktycznie działało, to weszłoby do medycyny. To nie jest tak, że spisek, masoni czy Big Pharma kryją skuteczne metody, które znane są od tysięcy lat, albo przyszły do nas od wszechświata. I tak samo tutaj – to nie jest tak, że jest jakiś kongres biznesmenów, który kryje przed nami prawdziwe sekrety osiągania sukcesów w biznesie i tylko niektórzy czasem coś odkryją, np. human design. No nie! Gdyby coś działało, to by po prostu było powszechne. Jeśli coś nie jest powszechne albo się zastanawiasz czy dana metoda jest naukowa czy nie, wystarczy sprawdzić to w Google. Jeśli nie ma strony na Wikipedii, nie wyskoczy jako pierwsza, to nie jest to metoda naukowa. A jeśli jest metodą pseudonaukową, to w Wikipedii będzie napisane, że jest to pseudonauka.

Marta: Tak, to jest bardzo cenna wskazówka na zamknięcie i na podsumowanie. Sprawdzajcie, szukajcie, nie opierajcie się tylko na jednym źródle. Ja bym też powiedziała, zamykając już ten temat, słuchaj siebie, nie oszukuj się, wymawiając sobie, że jest inaczej niż jest. Nie daj odebrać sobie sprawczości gwiazdom, ani żadnej innej energii czy wszechświatowi, bo to ty masz największy wpływ na swoje życie i na to, jak podchodzisz do rzeczy, które cię w tym życiu spotykają.

Emilia: Podpisuję się pod tym absolutnie.

Marta: Tutaj bym postawiła kropkę. Bardzo Ci dziękuję, Emilio, za rozmowę. Wchodźcie na Niezarobiona Jestem i zapraszam do kolejnego odcinka podcastu za dwa tygodnie. Do usłyszenia gdzieś w onlajnie.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *