jak sprzedawac produkty wiedzowe bez ciagles obecnosci w social media

Podcast Oswajam Online – odcinek 3

Jak zarabiać na produktach wiedzowych bez pokazywania swojego śniadania na Instagramie i tańczenia w rolkach?!

Kliknij w odtwarzacz poniżej, żeby posłuchać trzeciego odcinka podcastu Oswajam Online dla twórców cyfrowych, edukatorów i soloprzedsiębiorców, którzy przedzierają się przez tą internetową dżunglę chcąc zarabiać w sieci na swojej wiedzy i pasji. 

Podcast znajdziesz też w popularnych aplikacjach – m. in. Apple Podcast i Spotify.

Nie chcę się pokazywać w social media!

Jakbym dostawała dyszkę za każdym razem, gdy słyszę, że ktoś chce robić kursy i iść w produkty online, ale powstrzymuje go obawa przed pokazywaniem na instagramowym stories swojego śniadania, psa, kota i chomika, to bym już sobie mogła za to kupić coś fajnego! 

Serio, pytanie czy da się robić biznes online i sprzedawać produkty wiedzowe bez pokazywania się w mediach społecznościowych, wraca jak bumerang. 

Opowiem Ci o 6 alternatywach dla social mediów i dołożę jeszcze coś na deser. A skoro mam już Twoją uwagę, to skorzystam z tego i zaproszę Cię na webinar, który dotyczy właśnie tego tematu! 

W czwartek 20.07 o 12:00 spotkamy się na webinarze „3 kroki do regularnej sprzedaży produktów cyfrowych (bez konieczności tańczenia w reelsach)!”, podczas którego opowiem Ci, co pozwoliło mi zwiększyć przychody ze sprzedaży produktów cyfrowych aż czterokrotnie w ciągu roku i jak poustawiać swój biznes tak, żeby zarabiał nawet wtedy, gdy Ty nie zajmujesz się aktywną sprzedażą. 

Kliknij w poniższy banner, żeby się zapisać! Udział jest bezpłatny, a dla zapisanych osób dostępna będzie powtórka.

Jeśli nie social media, to co?

1. E-mail marketing

Pierwsza alternatywa, z jednej strony najbardziej oczywista, z drugiej z totalnie nie wykorzystywanym potencjałem, czyli newsletter. Ale tak samo jak Instagram newsletter to nie jest monolit. Na instagramie są lajwy, relacje, karuzele, reelsy i prywatne wiadomości czyli kilka kanałów na jednej platformie. 

Tak samo newsletter to nie jest tylko co tydzień wysłany mail do całej bazy.

Newsletter daje mega możliwości personalizacji, możesz bez tworzenia chaosu komunikacyjnego równolegle sprzedawać kilka ofert, bo odbiorca widzi tego konkretnego maila w swojej skrzynce, nie wie, co dostają inni Twoi subskrybenci. Ba! W jego świadomości wcale nie ma żadnych innych subskrybentów, nie widzi przecież ich komentarzy czy lajków. Dla odbiorcy to jest jego relacja z danym twórcą. 

Taki zupełnie podstawowy podział w e-mail marketingu, który warto znać, to właśnie te regularne newslettery, czyli tzw. broadcast oraz sekwencje czyli kilka, czasem kilkanaście maili, które mają bardzo określony cel – najczęściej zakup (choć nie zawsze). 

E-mail marketing pozwala Ci na równoległe prowadzenie działań sprzedażowo-marketingowych do różnych grup, do ludzi na różnych etapach świadomości, dotyczących różnych produktów. To Ty decydujesz kto i kiedy widzi dane treści. Ani na blogu, ani w mediach społecznościowych, ani na YT, ani w podcaście nie masz takiej decyzyjności w tym zakresie. 

Przy dobrze opracowanej strategii możesz w całości swoje działania oprzeć na newsletterze wspomaganym płatną reklamą, która zapewnia dopływ nowych osób i prowadzić sprzedaż różnych produktów, w różnym trybie (np. część na automacie, część w kampanii). 

To właśnie newsletter jest najskuteczniejszym kanałem sprzedaży produktów cyfrowych i bije media społecznościowe na głowę w tej kategorii. 

2. Reklama

Kolejna możliwość, którą możesz wykorzystać, to płatna reklama. Ona również świetnie napędza newsletter i pozwala wycisnąć jeszcze więcej z tego kanału, ale to nie jedyna opcja. Dzięki płatnej promocji możesz rozbudować swoją strategię sprzedażową np. o mikro produkty sprzedawane zupełnie nowym odbiorcom bezpośrednio z reklamy. 

Masz całe morze możliwości – od reklam w ekosystemie Facebooka, po reklamy Googla (w tym YouTube Ads), po Pinterest. System reklamowy ma też TikTok i wcale nie musisz aktywnie prowadzić tam kanału, żeby z tych reklam korzystać, tak samo z resztą w przypadku YouTube. Są portale tematyczne, na których można wykupić bannery reklamowe i to może być dobry kierunek, jeśli w Twojej niszy są takie prężnie działające portale. 

Zadaniem reklamy jest zwiększenie ruchu – dzięki reklamie więcej osób ma szansę się o Tobie dowiedzieć, ale to nie od reklamy zależy, czy ktoś kupi. 

Nawet najlepsza reklama nie załata kiepskiego landingu, źle skonstruowanej oferty sprzedażowej, braku spójności czy intuicyjności w obsłudze sklepu podczas składania zamówienia itp.

Dziś portale społecznościowe dużo o nas wiedzą, a to daje spore pole do popisu dla reklamodawców. Choćby dzięki temu, że można dopasować treści i sprawić, że inne reklamy widzą klienci dotychczasowi, inne Twoi odbiorcy z różnych kanałów, którzy jeszcze nic nie kupili i inne zupełnie nowe osoby, które Cię jeszcze nie znają. Naprawdę dzięki danym retargetingowym można wprowadzić całkiem szczegółową segmentację odbiorców!

3. Marketing treści

Content marketing w oparciu o otwarte kanały komunikacji. Trzy główne opcje to kanał na youtube, podcast i blog. Zamiast mediów społecznościowych możesz postawić na inne otwarte kanały komunikacji, takie, w których treść żyje długo, a nie kilka godzin jak w przypadku postów na FB czy IG. 

Każdy z tych dużych kanałów można świetnie wykorzystać zarówno do docierania do nowych odbiorców jak i do utrzymywania relacji z tymi dotychczasowymi. W połączeniu z newsletterem i reklamą to już totalna petarda i naprawdę social media stają się zbędne.

Uczulam Cię, że zrobienie treści to jedno, ale najważniejsza będzie jej dystrybucja. Tu trzeba zadbać o dodanie linków, bannerów i sensowne poukładanie treści oraz dostarczenie ruchu do tych kanałów.

4. SEO

Jednym ze sposobów na zadbanie o to, żeby ludzie trafiali do Ciebie z wyszukiwarki jest pozycjonowanie. SEO nie dotyczy wyłącznie Twojej strony głównej. Niezależnie od tego, czy postawisz na blog, podcast czy YouTuba – w każdym z tych kanałów możesz sobie pomóc docierać szerzej, jeśli zadbasz o podstawowe elementy pozycjonowania strony (czy filmu w przypadku YT) w wynikach wyszukiwania.

OK, mamy zatem opcję pozyskiwania klientów przez newsletter, reklamę, content marketing we własnych kanałach i pozycjonowanie, ale to nie wyczerpuje możliwości. Bo na świecie nie jesteśmy sami, a to otwiera nam kolejne możliwości.

5. Polecenia i partnerzy

Pierwsze, co się nasuwa, to po prostu polecenia i to piąta alternatywa dla strategii opartej na mediach społecznościowych. Polecenia są super, ale trudno bazować wyłącznie na nich, bo to bardzo nieprzewidywalne źródło klientów. Czasem będzie klęska urodzaju, a czasem posucha. Trudno też na samych poleceniach robić skalę i sprzedawać setki e-booków czy kursów tylko dlatego, że ktoś z dobrej woli szepnął o nich ciepłe słowo.

Ale można te polecenia ustrukturyzować i nawiązywać strategiczne partnerstwa z osobami, które nie są bezpośrednią konkurencją, ale komunikują do podobnej grupy odbiorców – np. dietetyczka i trener personalny. 

Możecie się umówić na pakietowanie swoich produktów. Czyli np. do każdego planu żywieniowego czy e-booka dietetycznego wideo z treningami od trenera w pakiecie. Sprzedajecie te pakiety we dwoje, więc na dwie osoby rozkłada się ciężar promocji. 

Możecie robić wspólne webinary, wyzwania, gościnne wpisy czy odcinki podcastu – jest sporo opcji, które trzeba dopasować do posiadanych zasobów. 

6. Afiliacja

Szóstą alternatywą jest afiliacja. Czyli dzielimy się z kimś zyskami ze sprzedaży naszych produktów, ale to ta osoba bierze na siebie ich promocje i doprowadzenie klienta do zakupu. I może do tego użyć dowolnego ze swoich kanałów komunikacji, a w zamian od każdej transakcji otrzymuje prowizję w określonej wysokości. 

To może być super opcja, jeśli nie chcesz budować własnej społeczności. Zamiast tego budujesz sieć afiliacyjną i nawiązujesz kontakt z osobami, które już docierają do Twoich potencjalnych klientów 

A na koniec trochę przewrotnie – jak nie social media, to może social media. 

O co mi chodzi? 

O to, że to my jako twórcy decydujemy, jak dużo nas w tych socialach jest. I to nie jest tak, że albo każdego dnia spędzam 4h na Instagramie albo wcale nie mam tam konta. A często tak to postrzegamy – wszystko albo nic. 

Media społecznościowe to jest duży tort, z którego możemy sobie wybrać to, co nam pasuje w danym momencie. 

Możesz na FB mieć fanpage, na którym dla przyzwoitości dajesz jeden post miesięcznie (żeby strona nie była martwa) i jest to np. link do Twojej głównej treści podcastu, bloga, filmu na YT – czyli nie tworzysz nowych treści na potrzeby FB, a aktywnie udzielasz się np. tylko w swojej grupie dla kursantów płatnego produktu. I to też jest obecność marki w social mediach tylko przy innych założeniach strategicznych. Taki fanpage po prostu pełni rolę wizytówki w google, żeby osoby, które trafia na Twoją reklamę, i poczują chęć sprawdzenia kim jesteś, mogły trafić w miejsce, z którego zostaną przekierowane do tych najważniejszych treści. 

Tak samo Instagram – nie chcesz się wygłupiać na rolkach i gadać do kamery? Nie rób tego. Rolkę możesz zrobić narzucając napisy na dowolne kilkusekundowe ujęcie, nawet jak zalewasz herbatę wrzątkiem czy na widok rąk piszących na klawiaturze. Nie musi być tam twarzy ani Twojego głosu. 

Nie chcesz pokazywać nic ze swojego prywatnego życia na stories? Nie pokazuj. Ale możesz stories wykorzystywać jako początek rozmowy w wiadomości prywatnej. Ale oczywiście nie musisz publikować żadnych stories, jeśli relacje na IG nie są osią Twojej strategii komunikacji. 

Bliższe relacje z odbiorcami możesz budować w podcaście lub newsletterze. Możesz poprzestać wyłącznie na postach w feedzie, które będziesz wspierać płatną promocją. A możesz wcale nie mieć dla marki konta na IG i nadal zarabiać na swoich kursach czy e-bookach. 

Naprawdę nie musisz być wszędzie. 

Najważniejsze jest to, żeby wiedzieć po co robisz to, co robisz i jaki ma być tego efekt. 

A druga kluczowa sprawa jest taka, że jeśli już decydujesz się na jakiś kanał główny, to musisz w nim działać i reagować w miarę na bieżąco – czyli odpisywać na newsletter, na komentarze pod postami i prywatne wiadomości, na komentarze do wpisu blogowego i tak dalej. Tak naprawdę przy dużej skali to ta responsywność staje się wyzwaniem, a nie samo tworzenie treści, które można zamknąć w zgrabnym procesie lub wydelegować. 

Podobne wpisy

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *