Podcast Oswajam Online – odcinek 14
Zastanawiasz się co zrobić, żeby Twój onlajnowy biznes nabrał rozpędu? Przerabiasz kolejne kursy, polujesz na trendy i niby robisz wszystko jak należy, a efekt nadal Cię nie zadowalają? Prawdopodobnie zajmujesz się nie tym co potrzeba i patrzysz na temat pod złym kątem. Dlatego w dzisiejszym odcinku zajmiemy się 3 katalizatorami rozwoju biznesu.
Kliknij w odtwarzacz poniżej, żeby posłuchać czternastego odcinka podcastu Oswajam Online dla twórców cyfrowych, edukatorów i soloprzedsiębiorców, którzy przedzierają się przez tą internetową dżunglę chcąc zarabiać w sieci na swojej wiedzy i pasji.
Podcast znajdziesz też w popularnych aplikacjach – m. in. Apple Podcast i Spotify.
Z góry zaznaczam, że jeśli spodziewasz się jakiegoś magicznego sposobu lub tajnej formuły zmieniającej rzeczywistość na pstryknięcie palcem to, tu jej nie będzie. Będzie za to sporo o tym co warto zrobić i w co włożyć wysiłek czas i energię, żeby za jakiś czas odcinać kupony i obserwować efekty podjętych kroków w postaci nowych zamówień w sklepie, które pojawiają się nie tylko w trakcie intensywnej sprzedaży.
Procedury
Katalizator numer 1 to procedury. Tak, widzę oczyma wyobraźni jak przewracasz oczami i ciężko wzdychasz. Procedury to wcale nie brzmi fajnie.
Ta niechęć, która często się pojawia, wynika z tego, że mamy skrzywione postrzeganie tego zagadnienia. Procedura kojarzy nam się z wypełnianiem niepotrzebnych raportów i wielostopniowym procesem akceptacji, który zajmuje czas. Wiele mniejszych firm, wręcz jako swój wyróżnik, podkreśla brak sztywnych schematów działania rodem z korporacji i krótki proces decyzyjny.
Tymczasem dobrze opisany proces i procedura to nie jest coś co blokuje i spowalnia Twoje ruchy. To raczej nawigacja, która ułatwia dotarcie do celu najszybszą drogą. Wskazuje też utrudnienia, które możesz napotkać po drodze i sposób ich ominięcia.
Prawda jest taka, że każda działalność opiera się o pewne procesy i nie da się tego uniknąć. W średnich i dużych firmach zwykle są one usystematyzowane i opisane (choć z tym bywa różnie). Choćby w obszarach takich jak kadry czy zarządzanie zespołem. Co się dzieje gdy jeden z pracowników składa wniosek urlopowy lub idzie na zwolnienie lekarskie? Kto go zastąpi? W jaki sposób przekaże obowiązki (o ile to możliwe)? Gdzie znajdują się informacje o stanie projektów, które prowadzi? Ustalenie tego to właśnie procedury. Warto o nie zadbać i stworzyć w taki sposób, by realnie usprawniały pracę.
Ale czym właściwie jest procedura? Sztywną definicję znajdziesz w Wikipedii albo podręczniku zarządzania, a, mówiąc po ludzku, spisana procedura jest zobrazowaniem procesu. Wskazuje jaki jest cel danego działania, jakie są kolejne kroki oraz kto jest odpowiedzialny za które elementy.
Ja wiem, że możesz sobie teraz myśleć “Ej Marta, ale jakie procedury? Z konia spadłaś? Moja firma jest JEDNOosobowa. Nie potrzebuje procedur, to nie korpo.”
To, że jesteś soloprzedsiębiorcą, albo nawet jeszcze nie masz działalności tylko rozwijasz swój projekt online po godzinach, nie oznacza, że nie potrzebujesz procedur. Nawet jeśli aktualnie wszystko robisz samodzielnie i nikt Ci nie pomaga.
Wiadomo, że procesy, które będziemy opisywać w przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej, będą mniej rozbudowane niż te dla korporacji i będą dotyczyły prawdopodobnie zupełnie innych obszarów, ale uwierz mi, że to wnosi do codziennych działań dużo spokoju.
Jeśli myślisz sobie teraz, że szkoda Ci na to czasu, to ja Ci powiem tak - czasu to szkoda na brak procedur!
Jestem fanką opisywania procesów. Schematy, checklisty, instrukcje, gotowe odpowiedzi. To bardzo usprawnia i przyspiesza pracę.
Dobrze opisane procedury pomogą Ci:
- popełniać mniej błędów (gdy człowiek jest zdenerwowany czy spięty, albo pod wpływem innych emocji spada mu koncentracja i wtedy łatwo o pomyłkę, nawet przy wykonywaniu rutynowych czynności).
- unikać popełniania wciąż tych samych błędów (niech pierwszy rzuci kamieniem, ten komu nie zdarzyło się zapomnieć zabrać czegoś niezbędnego do wykonania zlecenia – np. jakiegoś kabla czy przełączki do podłączenia rzutnika na szkoleniu).
- dostarczać zawsze taką samą jakość obsługi (gdy fryzjer na trzech wizytach proponuje klientce kawę i ciasteczko, a na czwartej o tym zapomni, klientka poczuje się rozczarowana).
- pracować szybciej i bez poprawek (gdy np. zapomnisz wyłączyć telefon, który zadzwoni w trakcie nagrywania podcastu lub wideo, pół biedy, gdy nie dzieje się to na żywo).
- usprawniać procesy (może po rozpisaniu sposobu rozliczeń czarno na białym zobaczysz ile czasu i energii tracisz na każdorazowe drukowanie dokumentów, podpisywanie i skanowanie do wysyłki mailem lub odsyłanie pocztą tradycyjną i poszukasz rozwiązania, które zautomatyzuje ten proces).
- szybko wdrażać nowych pracowników oraz podwykonawców i mieć pewność, że swoje zadania wykonują w sposób, który Cię satysfakcjonuje.
- obniżyć koszty – dzięki rozłożeniu działania na poszczególne kroki łatwiej będzie wyłapać niepotrzebne wydatki lub skrócić czas potrzebny na wykonanie danego zadania (w końcu czas to pieniądz!).
- oszczędzić sobie stresu i poczucia, że nie wiadomo co i jak teraz zrobić.
Jak zacząć tworzyć procedury?
Wiesz już dlaczego warto, ale jak się do tego zabrać?
Pomyśl jakie powtarzalne rzeczy pojawiają się wśród Twoich zadań i wypisz je. Zastanów się również jakie tematy chcesz w przyszłości delegować (jeśli jeszcze tego nie robisz) lub na jakie stanowiska planujesz zatrudnić pracowników. To mogą być bardzo różne rzeczy – dodawanie materiałów na platformę kursową, tworzenie nowych grafik, nagrywanie podcastu, przygotowanie do webinaru, system nazywania plików itp.
Nie potrzeba do tego wydumanych narzędzi!
Niektóre rzeczy można np. nagrać na video (jak proces dodawania materiałów na platformę kursową czy generowanie raportów z kasy fiskalnej), inne wystarczy tylko opisać w dokumencie i ewentualnie dodać jakieś zrzuty ekranu.
Świetnie sprawdzają się także listy z punktami do odhaczenia, to bardzo zmniejsza liczbę pomyłek! Najprościej będzie użyć dysku Google z dedykowanym folderem, w którym są wszystkie dokumenty tekstowe, arkusze i pliki wideo lub zdjęcia związane z daną procedurą.
Jednym kliknięciem można to udostępnić komuś i w razie potrzeby możecie wspólnie nanosić poprawki, by usprawniać procedury. Przy bardziej zaawansowanych procesach, gdzie jest kilka opcji warunkowych (jeśli wydarzy się A to robimy tak i tak, jeśli B to tak i siak, a jeśli C to wdrażamy plan awaryjny) można skorzystać z narzędzi do tworzenia map myśli jak Lucidchart czy Mindmo. Ale można też zupełnie analogowo rozrysować to na kartce i jej zdjęcie dołączyć do folderu z procedurami.
No dobra, procedura spisana i co dalej. Trzeba ją przetestować! Jak? Najprościej dać ją do przeczytania komuś, kto nigdy nie robił tego co opisuje plik. Jeśli zrozumie wszystko to super. Jeśli będzie dopytywał o poszczególne kroki, to wiadomo co należy uzupełnić.
Delegowanie
Moim zdaniem im szybciej tym lepiej. A już na pewno, gdy firma zaczyna zarabiać. Ja współpracuję z wirtualną asystentką od pierwszego dnia działalności.
Wiedziałam, że w mojej sytuacji życiowej (dwójka małych dzieci i ograniczony czas na pracę zawodową) i z ilością pomysłów, które chcę wdrożyć, bez pomocy zajadę się na śmierć albo rzucę to wszystko w diabły po 3 miesiącach.
Plusem delegowania zadań od początku jest też to, że jest łatwiej, bo jest mniej rzeczy do przekazania, a procesy wypracowujecie wspólnie. Zwykle nie ma też jeszcze chaosu, który trzeba uporządkować zanim zaczniemy kogoś wdrażać w działania firmy. W głowie nie dudni blokujące przekonanie “bo ja to sama robiłam od tylu lat i nikt inny nie będzie umiał po mojemu”. Oczywiście jeśli masz firmę już od dłuższego czasu i dopiero teraz ilość zadań zaczęła Cię przytłaczać to nie znaczy, że jest za późno i już do końca świata musisz samodzielnie pchać ten wózek. Na każdym etapie, na którym pojawia się myśl, że doba jest za krótka, dobrze będzie sięgnąć po wsparcie w postaci podwykonawcy.
Ciekawe jest to, że zwykle nie mamy problemów ze zlecaniem pojedynczych zadań typu przygotowanie logo, nawet gdy firma nie zarobiła jeszcze ani złotówki, a usługa kosztuje kilka tysięcy. Opór pojawia się w przypadku stałej współpracy. Co jest nie do końca logiczne, bo koszt zrobienia logo pokrywa 2-3 miesiące współpracy z asystentką. Logo nie przekłada się bezpośrednio na pracę i wydajność i zarobki Twojej firmy, a dodatkowa para rąk owszem. Ta pierwsza osoba do pomocy to nie musi być oczywiście zawsze wirtualna asystentka (choć w biznesie online zazwyczaj tak jest) – może to być social media manager, copywriter lub w przypadku sklepu z produktami fizycznymi, ktoś kto zajmie się obsługą zamówień (np. kompletowaniem i wysyłaniem paczek).
Drugie pytanie i kryjąca się za nim obawa brzmi: ile to kosztuje i czy mnie na to stać? Jeśli chodzi o wirtualne asystentki, social media managerów czy wirtualnych project managerów to zwykle oferują pakiety godzinowe do wykorzystania w skali miesiąca. Zależnie od potrzeb można wykupić 5, 10 albo i 20h wsparcia. Gdy jest więcej rzeczy do zrobienia, bo np. dopiero zaczynamy budować markę osobistą lub akurat jesteśmy w szczytowej fazie realizacji jakiegoś projektu to po prostu wykupujemy większy pakiet. Gdy pracy jest mniej zmniejszamy pakiet.
W przypadku współpracy B2B (czyli między firmami – na fakturę) nie ma właściwie żadnego ryzyka. Można przetestować czy taka współpraca jest realnym odciążeniem i czy ta akurat osoba spełnia oczekiwania. Jeśli nie to grzecznie rezygnujemy ze współpracy i szukamy dalej.
Stawki wirtualnych asystentek są dość zróżnicowane i zależą od doświadczenia, umiejętności i zakresu obowiązków. Część z nich, poza pakietami godzinowymi, oferuje również stałe kwoty za daną usługę (np. jeśli chodzi o obróbkę audio czy wideo, albo miesięczną obsługę kanałów social media w określonym wymiarze, przygotowanie dużego PDFa itd.). Oferty, które otrzymywałam w rekrutacjach w ostatnich dwóch latach zaczynały się od 30 zł za godzinę, a kończyły na 50 euro. Także rozstrzał był spory, choć zdecydowana większość mieściła się w widełkach 40-80 zł/h.
To teraz szybka kalkulacja czy Cię na to stać. Dla uproszczenia przyjmijmy, że 10h wsparcia asystentki kosztuje 500 zł miesięcznie.
Musisz wiedzieć ile kosztuje godzina Twojej pracy. Ile klienci płacą Ci np. za konsultację?
Znowu dla uproszczenia w liczeniu przyjmijmy, że jest to 100 zł/h, to niezbyt wygórowana cena jak za pracę specjalisty.
Sprawa wygląda tak – możesz przez 10h robić samodzielnie stronę sprzedażową swojego kursu i nic na tym nie zarobić (doba ma 24h, nie możesz jednocześnie robić strony dla siebie i wykonywać pracy zarobkowej).
Albo możesz zlecić to asystentce, a te zaoszczędzone 10h poświęcić na pracę z klientem i zarobić na niej 1000 zł. Jeśli tworzenie landingu sprzedażowego to dla Ciebie nowość to na pewno zajmie Ci to znacznie więcej czasu niż komuś doświadczonemu.
Twój wybór więc jest taki – albo się uczysz (co też zajmuje czas) i mozolnie dziubiesz samodzielnie przez 10h, albo płacisz za 8h wsparcia WA 400 zł, a swój czas zamiast na dziubanie strony przeznaczasz na zarobienie 1000 zł, z których pokryjesz fakturę.
Nawet jeśli okaże się, że Wasze stawki są bardzo zbliżone to i tak osoba, która ma wprawę wykona daną czynność szybciej i bez błędów i tu też wychodzi na to, że finalnie oszczędzamy.
To jest prosta matematyka. Albo płacimy swoim czasem albo pieniędzmi. Wiele osób ma skłonności do niedoceniania swojego czasu i dopóki sobie tego czarno na białym nie przeliczy będzie szła w zaparte, że “nie stać mnie”.
Polecam Ci kiedyś przez tydzień czy dwa skrupulatnie monitorować swój czas pracy np. w Togglu, albo nawet spisywać to ręcznie. Zobaczysz ile czasu pożerają Ci zadania, które taniej i wcale nie gorzej mógłby zrobić ktoś inny.
Oczywiście bywa tak, że na początku nie zarabiamy, często nie mamy nawet zarejestrowanej działalności i dopiero szykujemy grunt, w ramach działalności nierejestrowanej, badając temat. I to jest naturalne, że próbujemy (czy wręcz musimy) wszystko robić samodzielnie, nawet jeśli to potrwa znacznie dłużej i pochłonie dużo czasu. Jeśli to nie jest główne źródło przychodów i nie spieszy Ci się z rozkręceniem działalności nie musisz od razu szukać wsparcia w postaci wirtualnej asystentki czy innego podwykonawcy. Ale my dziś rozmawiamy o katalizatorach biznesu, a nie utrzymaniu stanu bieżącego.
Idźmy dalej – co zlecać?
Co delegować?
To co musisz zrobić, ale zajmuje Ci zbyt dużo czasu, a daje za mało satysfakcji.
Mam na karku kilkanaście lat doświadczenia pracy online w przeróżnych konfiguracjach, potrafię sporo ogarnąć technicznie. Czy mogłabym sama postawić sobie stronę na WP? Pewnie. Szablon i jedziemy. Czy umiem sama ustawiać wysyłki maili w MailerLite? Umiem. Czy potrafię sama złożyć landing page w systemie drag&drop? No jasne. Czy dam radę na bazie gotowej grafiki zrobić podobną w innym formacie? Dam.
Więc dlaczego to zlecam? Bo to wszystko zajmuje sporo czasu, którego nie mam wiele! Poza tym ktoś, kto specjalizuje się w danej dziedzinie zrobi to szybciej i lepiej niż ja. Dlatego zlecam zarówno te zadania, które potrafię wykonać, jak i te, których nie potrafię i wymagałyby ode mnie jeszcze dokształcenia się w jakimś obszarze.
Dzięki temu projekty posuwają się do przodu nawet jeśli mam dzieci w domu, bo akurat chore (co przy 4 i 6 latku wyklucza możliwość jakiejkolwiek pracy w skupieniu przy kompie). A ja mam przestrzeń na tworzenie wartościowych treści, dopracowywanie produktów, z których może skorzystać wiele osób, na współpracę indywidualną z klientami, która pozwala mi głęboko zajrzeć w ich biznes i wspierać ich w działaniach.
Co konkretnie delegować zależy od Twoich predyspozycji i charakteru biznesu, który prowadzisz. Typowe zadania, które można zlecić WA to np. obsługa skrzynki mailowej, obsługa sklepu internetowego (dodawanie produktów), obróbka treści (np. przygotowanie na podstawie dłuższego wpisu postów do social media), tworzenie prostych grafik, przygotowanie landing page, podstawowa obróbka plików audio i wideo, obsługa systemu mailingowego, opieka nad stroną www (aktualizacje i wprowadzanie nowych treści), przygotowywanie plików PDF (np. z ofertą lub do lead magnetu).
Wirtualne asystentki mają różne specjalizacje, dlatego warto dokładnie określić swoje potrzeby w ogłoszeniu. To co jest bardzo ważne – chodzi o proste zadania, z dokładnymi wytycznymi od zlecającego. Nie oczekuj, że wirtualna asystentka po stawce godzinowej 50 zł zrobi profesjonalne logo i identyfikację wizualną, za którą grafikowi należy zapłacić kilka tysięcy złotych lub złoży w profesjonalnym programie 150 stron e-booka.
Niezależnie od tego czy planujesz współpracę długofalową np. z wirtualną asystentką, czy zlecenie konkretnego zadania (np. postawienie sklepu internetowego czy przygotowanie identyfikacji wizualnej) warto pamiętać o kilku ważnych aspektach.
Po pierwsze i najważniejsze – tam po drugiej stronie też jest człowiek. Należy go traktować z szacunkiem i respektować jego granice.
Tu po raz kolejny wkraczają spisane procedury, dzięki nim podwykonawca czy współpracownik będzie wiedział czego od niego oczekujemy i w jakich krokach ma do tego dojść. To mega ułatwienie, zwłaszcza na początku współpracy. Dla zlecającego to również korzyść, bo zyskujemy pewność, że zadania są wykonane “po mojemu”.
Nikt nie czyta Ci w myślach. Twój sposób działania jest naturalny dla Ciebie, ale może być zupełnie nieoczywisty dla osoby postronnej. Dlatego kluczowa jest komunikacja, a także ustalone zasady. Warto również zadbać o to, żeby w toku współpracy procedury wspólnie uaktualniać. Niewykluczone, że asystentka zna sposób na wykonanie niektórych zadań szybciej i efektywniej – warto korzystać z jej wiedzy. Spisanie tego w procedurę ułatwi wprowadzanie kolejnych osób do zespołu, ale także w sytuacji awaryjnej (nagłego zakończenia współpracy czy choroby) pozwoli szybko się odnaleźć w nowej rzeczywistości i kontynuować projekty.
Jak delegowanie wygląda u mnie? Wirtualna asystentkę mam od pierwszego dnia działalności, aktualnie na stałe współpracuję z dwiema asystentkami oraz osobą, która zajmuje się montażem podcastu. Korzystam również ze wsparcia projektowego różnych podwykonawców.
Jestem osobą, która ma milion pomysłów na minutę i chętnie podejmuję się nowych działań (w TOP5 wg Gallupa mam Dowodzenie, które przejmuje stery i rozdziela zadania oraz Aktywatora, który najpierw działa, a później myśli, za to talenty z domeny wykonawczej mam poza TOP10). Gdyby nie wsparcie wykonawcze, albo utonęłabym w ilości zadań do zrealizowania, albo musiałabym pracować po kilkanaście godzin na dobę (na co nie mam warunków ani chęci), albo po prostu nie zrealizowałabym nawet połowy projektów, które mam na koncie.
A tak przygotowuję strategię działań, rozpisuję ją szczegółowo w harmonogram projektu, dzielę na zadania z określonym czasem wykonania i ja zajmuję się częścią strategiczną i merytoryczną, robię to w czym nikt nie może mnie zastąpić (np. nagrywam ten podcast), a ktoś inny nadaje temu ostateczny kształt wg moich wskazówek.
Automatyzacja
Trzecim katalizatorem rozwoju biznesu, o którym chcę Ci dziś opowiedzieć, jest automatyzacja, przede wszystkim automatyzacja sprzedaży oraz procesu pozyskiwania klientów.
Dziś rozwój technologii i narzędzi umożliwia automatyzację sprzedaży nawet w jednoosobowych biznesach. Wcale nie trzeba do tego być programistą ani ogarniać specjalistycznych narzędzi.
Chciałabym rozprawić się jeszcze z jednym tematem – czyli, podobnie jak z procedurami, ale ja nie mam na to czasu. Aha.
Wiesz to jak w tym starym dowcipie.
Na budowie robotnik biega z pustą taczką z jednego miejsca w drugie. Widząc to kierownik pyta:
– Co tak z tą pustą taczką latacie?
– Panie kierowniku drogi! Taki zapierdol, że nie ma kiedy załadować.
Czy to się bierze z realnego braku czasu? Niekoniecznie. Wszyscy mamy do dyspozycji te same 24 godziny.
W czym leży problem?
W złym wyborze tego na co poświęcamy swój czas! Paradoksalnie nie mamy czasu zrobić tego, co nam ten czas w dłużej perspektywie oszczędzi. Zamiast patrzeć strategicznie na nasze działania i ich długofalowe skutki, działamy reagując na to, co akurat wpadło do naszej skrzynki mailowej.
Nie jesteś w stanie wygospodarować kilku godzin pracy teraz, na to, żeby później regularnie oszczędzać kilkanaście czy kilkadziesiąt godzin w skali miesiąca i zarabiać dodatkowo, co miesiąc np. 2 tysiące bez inwestowania w to kolejnych godzin? Ale w tej samej rzeczywistości masz czas na robienie piętnastej karuzeli, albo trzydziestej rolki w tym miesiącu, która po 2h zostanie pogrzebana przez algorytmy Instagrama?
Gdzie logika, gdzie sens? To jest właśnie odróżnia mental pracownika od przedsiębiorcy. Przedsiębiorca będzie kombinował co robić, żeby mieć efekt w dłuższej perspektywie, a pracownik po prostu robi to, co mu wpadnie na listę zadań, bez głębszej refleksji co z tym dalej.
Co warto zautomatyzować w pierwszej kolejności?
Proces pozyskiwania klientów. Zamiast przerzucać się mailami w sprawie ustalenia terminu konsultacji, możesz tak poustawiać ścieżkę, że potencjalni klienci najpierw trafiają na Twoją stronę, a tam już czeka na nich Twój kalendarz, w którym wybierają dostępny termin i automatycznie przeskakują do płatności albo wypełnienia jakiejś ankiety wstępnej.
Druga kwestia to pozyskiwanie subskrybentów newslettera i odbiorców w innych kanałach poprzez wykorzystanie reklamy i mądre ułożenie oferty, tak żeby koszty zainwestowane w reklamy szybko się zwracały z nawiązką. Poza klasyczną reklamą płatną możesz tutaj również dołożyć automatyzację Instagrama, która spowoduje np., że gdy ktoś skomentuje wybranym hasłem dany post otrzyma od Ciebie automatycznie wiadomość prywatną z linkiem np. do zapisu na Twój newsletter. Możliwości jest całe mnóstwo!
Trzecia sprawa, którą warto zautomatyzować to oczywiście sprzedaż produktów. Raz konfigurujesz sekwencję maili w programie do wysyłki newsletterów i reklamę, a zamówienia spływają nawet wtedy, kiedy akurat czytasz książkę bujając się w hamaku.
Oczywiście kluczowe tu będzie wybranie i połączenie wszystkich tych elementów w sprawnie działającą maszynę, ale jest to w Twoim zasięgu. Dzięki technologii możesz wielokrotnie wykorzystywać do generowania sprzedaży te same treści – cały proces dzieje się bez Twojego aktywnego udziału.
Jest sporo pracy na początku, by to wszystko skonfigurować, ale później taki system może pracować tygodniami. Oczywiście co jakiś czas należy kontrolować wyniki, optymalizować reklamy i treści wysyłanych maili, ale dobra automatyzacja potrafi oszczędzić mnóstwo czasu, przynieść pieniądze i stanowi świetne uzupełnienie aktywnych działań sprzedażowych.
Podsumowując: dźwignią rozwoju Twojego biznesu nie są nowe trendy ani viralowe rolki. Nie jest nią też dawanie mitycznej wartości i tworzenie tony treści, bez powiązania ich ze strategią. Trzy katalizatory rozwoju biznesu to procedury, delegowanie i automatyzacja.
Dzięki za dziś i do zobaczenia gdzieś w onlajnie.
Planujesz stworzyć automatyczny lejek sprzedażowy dla swojego produktu?
Sprawdź kurs “Sprzedawaj wiedzę na autopilocie 2.0”, który krok po kroku przeprowadzi przez zautomatyzowanie sprzedaży Twoich kursów i e-booków.
To kompleksowy proces, dzięki któremu skutecznie połączysz:
- płatne reklamy
- opublikowane już treści
- komunikację w newsletterze
w sprawnie działający mechanizm generujący zamówienia lub zapytania ofertowe!
Stworzysz zyskowną ścieżkę klienta, którą będzie prowadzony bez konieczności Twojego aktywnego udziału – na autopilocie!